Ławrow ostrzegł, że sytuacja w regionie się pogarsza, a liczba ofiar konfliktu rośnie.
Według rosyjskich danych, w toku trwających od nocy z czwartku na piątek walk, tereny Osetii Południowej opuściło w sumie ponad 30 tysięcy mieszkańców.
Prezydent Rosji: przystąpiliśmy do operacji wojskowej
Siły rosyjskie w Osetii Południowej, zbuntowanej prowincji Gruzji, przystąpiły do operacji przymuszania strony gruzińskiej do pokoju – poinformował prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew Miedwiediew zakomunikował to podczas spotkania z ministrem obrony Anatolijem Sierdiukowem i szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, generałem Nikołajem Makarowem, których przyjął w sobotę rano na Kremlu.
– Żołnierze naszych sił pokojowych i wspierające ich jednostki prowadzą operację, mającą przymusić stronę gruzińską do pokoju. Ciąży na nich również odpowiedzialność za obronę ludności – oświadczył rosyjski prezydent.
"Przymuszenie do pokoju"
Jednostki rosyjskiej 58. Armii, wprowadzone na terytorium Osetii Płd., zajęły pozycję na obrzeżach stolicy tej republiki Cchinwali i przygotowują się do operacji "przymuszenia do pokoju" w strefie odpowiedzialności rosyjskiego kontyngentu pokojowego – zakomunikował rzecznik dowódcy wojsk lądowych Rosji, pułkownik Igor Konaszenkow.
Trzej żołnierze z rosyjskiego kontyngentu sił pokojowych w Osetii Południowej zginęli, a ponad 70 zostało rannych w nocy w wyniku ostrzału ze strony wojsk gruzińskich – potwierdził pułkownik.
Poprzedniego dnia w tej zbuntowanej prowincji Gruzji śmierć poniosło 12 rosyjskich żołnierzy, a około 50 zostało rannych.
Nowe oddziały i samoloty szturmowe
Rzecznik ujawnił, że do Osetii Płd. przerzucone zostały jednostki pancerne, artyleryjskie, zmotoryzowane i zwiadowcze. Wspierać je będą samoloty szturmowe skoncentrowane na lotniskach na Północnym Kaukazie.
Według Konaszenkowa, siły te otrzymały rozkaz tłumienia wszelkiego ognia w strefie odpowiedzialności rosyjskich sił pokojowych.
W Cchinwali od piątku trwają zacięte walki miedzy siłami południowoosetyjskimi i wojskami gruzińskimi. Gruzja usiłuje odzyskać kontrolę nad separatystyczną republiką, która faktycznie uniezależniła się od Tbilisi w latach 90. Do walk włączyły się stacjonujące na miejscu jako siły pokojowe WNP oddziały rosyjskie.
USA: wzywamy Rosję do wycofania się z Gruzji
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice wezwała Rosję do wycofania swych wojsk z Gruzji. Poparcie dla integralności terytorialnej tego kaukaskiego kraju wyraził wcześniej prezydent USA George W. Bush.
– Wzywamy Rosję do przerwania ataków lotniczych i ostrzału rakietowego Gruzji, do respektowania integralności tego kraju i do wycofania wojsk z gruzińskiej ziemi – powiedziała Rice.
Sekretarz stanu zapewniła też, że USA aktywnie współpracują z europejskimi partnerami, aby podjąć mediację między stronami konfliktu.
Przebywający w Pekinie z okazji otwarcia igrzysk olimpijskich amerykański prezydent George W. Bush również zapewnił o swym poparciu dla integralności terytorialnej Gruzji.
USA wysyłają także do Gruzji swego specjalnego wysłannika – poinformowano w prezydenckiej administracji. Ma nim być Matthiew Bryza, wicedyrektor wydziału ds. Europy i Eurazji w Departamencie Stanu USA.
Wczoraj Gruzja rozpoczęła ofensywę militarną na terytorium Osetii Południowej, republiki, która uniezależniła się od Gruzji w latach 90. Z odsieczą Osetyjczykom poszli Rosjanie, odbijając część zajętych wcześniej przez Gruzję obszarów.
"Guardian": gruzińska ofensywa była z góry zaplanowana
Brytyjscy eksperci, cytowani w sobotnim "Guardianie" sądzą, że gruzińska operacja podporządkowania Osetii Południowej ma cechy z góry zaplanowanej ofensywy wojskowej.
Wskazują, że eskalacja konfliktu może doprowadzić do największego kryzysu w Europie od upadku komunizmu, głębszego niż wojny na Bałkanach po rozpadzie Jugosławii.
Według gazety siły gruzińskie przystąpiły do ofensywy w ramach realizacji obietnic prezydenta Micheila Saakaszwilego, który uznał odzyskanie utraconych terytoriów Osetii Płd. i Abchazji za sprawę narodowego prestiżu.
Sam termin ofensywy wybrano tak, by zbiegał się z otwarciem olimpiady w Pekinie, dokąd pojechał premier Rosji Władimir Putin.
– Nie ulega wątpliwości, że winnymi incydentów zbrojnych są obie strony, ale mamy do czynienia z zaplanowaną gruzińską operacją, wprowadzeniem w życie planu zajęcia Cchinwali przygotowanego na wypadek zaognienia konfliktu – twierdzi Tom de Waal, ekspert od Kaukazu z grupy IWPR (Institute of War & Peace Reporting).
Dla Jonathana Eyala z ośrodka badawczego RUSI (Royal United Services Institute), Gruzini podjęli ryzykowną próbę upokorzenia Rosjan. – Gdyby Gruzinom udało się zająć Osetię Płd. (…), to upokorzyliby Rosję, stworzyliby dla siebie zwycięską sytuację i wymusiliby na Zachodzie dyplomatyczne zaangażowanie się w terenie – wskazuje.
Zdaniem Eyala kraje zachodnie mają spore zrozumienie dla trudności, na które napotyka Gruzja w stosunkach z Rosją, a Rosja dla swoich strategicznych celów podsycała w Gruzji separatystyczny ferment, ale oceniają, że decydowanie się na próbę sił z Rosją w czasie, gdy nowy prezydent Dmitrij Miedwiediew utwierdza swą władzę, było dla Gruzji wysoce ryzykowne.
Innego zdania jest Svante Cornell z waszyngtońskiej placówki SAIS (School of Advanced International Studies). Twierdzi on, że obecne walki są wynikiem ostatnich działań Moskwy, mających na celu zaangażowanie Gruzji w wojskowy konflikt, po to, by zapobiec wstąpieniu tego kraju do NATO. {sidebar id=4}
Wojskowe zaangażowanie Rosji to adresowany do przywódców Ukrainy i krajów bałtyckich sygnał, iż Rosja chce przywrócić kontrolę na terenie dawnego ZSRR – napisał amerykański ekspert w sobotnim wydaniu "Guardiana".