25 tys. zł zadośćuczynienia za internowanie podczas stanu wojennego zasądził Sąd Okręgowy w Kielcach na rzecz ówczesnego lidera "Solidarności" w regionie Mirosława Mikołaja Domińczyka.
Sędzia Renata Broda powiedziała w uzasadnieniu wyroku, że sąd uznał, iż Mirosławowi Domińczykowi (na zdjęciu) bezspornie przysługuje zadośćuczynienie, o które wnioskował. Sąd ustalił, że działacz "S" został internowany 13 grudnia 1981 roku. Łącznie był internowany ponad 10 miesięcy, przebywał w Areszcie Śledczym w Kielcach, w zakładach karnych w Łupkowie i w Reszowie.
Zdaniem sądu bez wątpienia działalność Domińczyka, który tworzył Wolne Związki Zawodowe i był liderem "Solidarności" w regionie, była związana z jego późniejszym internowaniem. "Zakres poniesionych przez pana krzywd moralnych i czasokres internowania, w ocenie sądu uzasadnia przyznanie panu maksymalnego zadośćuczynienia" – powiedziała sędzia. Podkreśliła długi okres rozłąki mężczyzny z rodziną oraz fakt, że w związku z internowaniem stracił dziecko (jego żona poroniła). Wyrok nie jest prawomocny. Komentując orzeczenie Domińczyk powiedział dziennikarzom, że ustawa jest niezbyt precyzyjna i krzywdząca, jego zdaniem to bubel. Podkreślił, że ustawa pomija ludzi, którzy działali ukrywając się, oraz tych, którzy zostali wcieleni do karnych obozów wojskowych.
Domińczyk uważa, że ustawa nie powinna ustalać górnej granicy odszkodowania czy zadośćuczynienia. Według niego każdy internowany powinien dostać administracyjnie "z marszu" te 25 tys. zł, bez względu na czas internowania. Podkreślił, że działacze często żyją w odosobnieniu, biedzie. Dodał, że pieniądze pomogą mu w ukończeniu książki o internowaniu.
Domińczyk był m.in. współorganizatorem Wolnych Związków Zawodowych, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Związkowej "S" Regionu Świętokrzyskiego, przewodniczącym Komitetu Więzionych i Represjonowanych regionu świętokrzyskiego, współredaktorem "Robotnika". {sidebar id=4}
Mężczyzna wniósł o zadośćuczynienie w wysokości 25 tys. zł za utratę zdrowia, pracy i mieszkania. Jak mówił w sądzie, podczas internowania miał utrudnione widzenia z żoną, w początkowym okresie internowanym nie pozwalano na spacery, siedzieli w celach razem z przestępcami.
W więzieniu zaczął chorować, dlatego otrzymywał przepustki. Pod koniec internowania otrzymał skierowanie do szpitala, a w tym samym czasie kartę powołania do wojska. Chcąc uniknąć wojska emigrował do USA. Zgodę na wyjazd otrzymał m.in. pod warunkiem zrzeczenia się mieszkania.
W kieleckim sądzie zapadło już kilka wyroków o odszkodowanie lub zadośćuczynienie za internowanie. Zadośćuczynienie przyznane Domińczykowi jak do tej pory jest najwyższe w regionie świętokrzyskim. Poprzednie mieściły się w granicach od 2,5 do 15 tysięcy złotych.Możliwość ubiegania się o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa daje ustawa, która uznaje za nieważne wszystkie akty internowania.
Zgodnie ze znowelizowaną w ubiegłym roku ustawą, osoby, które były represjonowane lub skazane w latach 1944-1989 w związku z działalnością na rzecz niepodległości Polski, mogą starać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie w wysokości do 25 tys. zł. Wnioski można składać do 18 listopada br.
MR/JJ