Ostatnie odliczanie przed wyborami parlamentarnymi, które w tym roku wyjątkowo mają zostać połączone z referendum. Znamy już pytania, poszczególne formacje stopniowo odkrywają karty dotyczące miejsc na listach wyborczych. Można byłoby powiedzieć, że kampania wystartowała pełną parą, gdyby nie to, że trwała już od dawna.
Ogólnopolskie referendum to rzadkość, ostatnie miało miejsce 8 lat temu. Dlaczego referenda w Polsce odbywają się tak rzadko i jak to zmienić?
Uboga historia polskich referendów
Największą piętą achillesową referendów w Polsce jest wysoki próg frekwencyjny – aż 50 proc. Z tego powodu trudno o to, by głosowanie było wiążące. W ostatnim ogólnopolskim referendum frekwencja nie przekroczyła 10 proc., a jego organizacja kosztowała dziesiątki milionów złotych. To koszty kart do głosowania i wynagrodzeń pracowników komisji wyborczych.
Nic dziwnego, że po 1989 roku odwoływano się do referendum bardzo rzadko. Wysokie koszty i niska skuteczność odstraszają zarówno rządzących, jak i obywateli. Na pierwsze wpływ mamy niewielki, ale o frekwencję jesteśmy w stanie zadbać. Bez względu na poglądy warto zagłosować w referendum, choćby po to, by dać sygnał rządzącym, że my, Polacy, chcemy decydować o swoim państwie.
Cztery pytania – cztery filary
W tym roku przed obywatelami postawione zostaną cztery pytania:
- Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?
- Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?
- Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
- Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
Cztery filary rządu na cztery kolejne lata – napisał na twitterze marszałek senior Antoni Macierewicz.
Opozycja przeciwko referendum
Totalna opozycja namawia do zbojkotowania referendum. Formacji Donalda Tuska nie podobają się pytania zaproponowane przez PiS. Wynika to z faktu, że w każdej z czterech kwestii, których będzie dotyczyć referendum, rząd PO-PSL ma dużo za uszami.
To za czasów, gdy Tusk był premierem wyprzedawano polskie przedsiębiorstwa i podniesiono wiek emerytalny. Twarzą tego drugiego był ówczesny minister pracy i polityki społecznej, a obecnie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Rząd tego duetu zapowiadał gotowość do przyjęcia „każdej liczby” nielegalnych imigrantów, a sam Tusk mówił, że mur na granicy z Białorusią nigdy nie powstanie. Politycy jego formacji domagają się zaś jego likwidacji.
Opozycja wygląda jakby zdawała sobie sprawę ze swojej antypolskiej polityki i próbuje namówić do bojkotu referendum, by ta antypolskość nie stała się zbyt czytelna.
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński o PO: W Polsce jest potężny obóz zdrady narodowej