„Gruzja pachnie wojną. Rosja piecze tam swoją brudną pieczeń.(…) Co w tej sytuacji powinna robić Polska – bądź co bądź będąca sojusznikiem Tbilisi? To proste – i w miarę bezpieczne – powinniśmy umiędzynarodowić ten konflikt. (…) Jedyną szansą, a przynajmniej największą dla Gruzji jest wpłynięcie przez Polskę (nikt inny tego nie zrobi) na organizacje międzynarodowe i europejską (światową) opinię publiczną, aby nie zostawić Gruzji samej. Gdy NATO – dzięki Francji i Niemcom niechętne w tym roku skróceniu drogi Tbilisi do członkostwa w tej strukturze – i Unia Europejska oraz USA wystąpią zdecydowanie w obronie zagrożonej suwerenności i – uwaga! – integralności terytorialnej Gruzji, to Putin będzie miał znacznie trudniejsze zadanie. (…) Bo to oczywiście on rozdaje karty w kwestii Południowego Kaukazu, a nie żaden Miedwiediew.”
Ryszard Czarnecki