Nigdy nie wiedziałem dlaczego ludzie z gorliwością należną lepszej sprawie rzucają się na bezpłatną gazetę pt. „Metro”, a wydarłszy ją z ręki osoby rozdającej, natychmiast z zadziwiającą zawziętością zaczytują się nią, jakby chcieli, wszem i wobec, zamanifestować, że też potrafią czytać.
Tajemnicze to zjawisko stało się dla mnie jasne, gdy spojrzałem na stopkę redakcyjną „Metra” i wreszcie, po raz pierwszy, przejrzałem jeden z artykułów. Oto ludziska za darmo, nie musząc wydawać paru złotych na „Wyborczą”, mają okazję zapoznać się z prawdą objawioną przez redakcję na ul. Czerskiej w Warszawie. Jest to, co prawda, drugi sort, ale czego wymagać, skoro rozdają to za darmo. Grunt, że linia jest jedynie słuszna, można powtarzać z zapałem to, co się tam przeczyta, aspirować do miana inteligenta, toczyć trzeciorzędne dyskusje z podobnymi ćwierćinteligentami, a kładąc się spać można powiedzieć, że wśród tego motłochu, ciemnogrodu, chorych z nienawiści, jest się tym, który zna prawdę, wie co jest właściwe i niewłaściwe, słuszne i niesłuszne, co należy krytykować, a co pochwalić. I to wszystko za darmo! A ja ciemny człowiek ze wsi w piecu tym rozpalam, nawet nie czytając.
A niesłusznie, bo z tych gazetek można wiele dowiedzieć się, choćby o tzw. Woodstocku. Np. tego, że nie popsuł dobrego nastroju indywiduum, które kiedyś chciało uwalniać słonie, fakt, że zginęła jedna osoba, która wypadła albo została wyrzucona z pociągu, a u paru ćpunów policja znalazła narkotyki (pewnie tylko tych kilku typków było kontrolowanych), że iluś tych „przystankowiczów” to zwykli złodzieje. No bo jak inaczej, skoro Przystanek Woodstock jest właściwy pod względem ideologicznym. A o to już zadbali w
trakcie „wykładów” odbywanych w ramach „Akademii Sztuk Przepięknych” (nazwa wyjątkowo debilna) osobnicy mianowani „autorytetami” przez „Metro” czyli „Wyborczą” dla ubogich. Cała ta „Akademia” sprowadza się do odpowiadania głupotami przez stojących na scenie delikwentów na pytania zadawana przez tzw. młodzież. Ale nie są to przypadkowe odpowiedzi, tak jak nie są przypadkowi „mędrcy”.
Bolszewicy nakazali w Rosji zlikwidować analfabetyzm, po to, żeby sobie chłop za wsi „Prawdę” poczytał i sam siebie indoktrynował. W Polsce poziom szkolnictwa obniżono do tego stopnia, że już nie można liczyć na to, że ktoś sobie coś poczyta, bo z czytaniem ma kłopoty. Ale od czego są „autorytety”? One wszystko wyjaśnią, powiedzą co trzeba myśleć, co słuszne, co właściwe itd. To, że będzie to bełkot, ględzenie bez ładu i składu, to kogo to obchodzi? Głupi z głupim się dogada. Ktoś może powiedzieć, że obrażam młodzież zgromadzoną w Kostrzynie. Nic bardziej mylnego. Sami zgodzili się, aby odegrać rolę głupich, wszak tak jest, że głupi pyta, a ten niby-mądry odpowiada.
Jak dowiaduję się z „Metra” z „przystankowiczami” „rozmawiali” (raczej ich indoktrynowali) Jacek Żakowski (tego nie trzeba przedstawiać. Kiedyś, gdy był w Instytucie Historii Uniwersytetu Wrocławskiego, zajęcia zostały odwołane, żeby tłumek studentów mógł wysłuchać artykułowanych przez niego bredni. Od uczestników tego spotkania, sam na nim oczywiście nie byłem, dowiedziałem się, że promował swoją książkę. Ciekawe ile kosztowało go wynajęcie sali audytoryjnej dla reklamowania swojej książeczki. Wolałem nie pytać, bo i tak wiadomo, że nic.) oraz Manuela Gretkowska – to ta katoliczka, która opowiedziała się za
zabiciem nienarodzonego dziecka bodajże nieletniej Agaty, która zaszła w ciążę zanim miała 15 lat podczas zabawy, a nie gwałtu jak pisała „Wyborcza”, z jakimś swoim koleżką. I to wszystko jako katoliczka. Panie Boże daj nam jak najwięcej pogan. „Wykłady” ma wygłosić też m. in. Kamil Durczok – czołowy propagandysta esbeckich mediów, Edward Miszczak, nie wiem kto to jest, ale jest z TVN, a to wszystko wyjaśnia, JE ks.arcybiskup Józef Życiński, Leszek Balcerowicz, wybitny ekonomista, który mówił, że jak inflacja będzie niska to oprocentowanie kredytów będzie niskie. Nic z tego nie wyszło, ale mimo to jest „autorytetem”. Spodziewany jest też Tomasz Raczek, który po oświadczeniu, że jest zboczeńcem stał się natychmiast niekwestionowanym „autorytetem” branży filmowej.
O poziomie owej „Akademii” świadczy cytat z wypowiedzi Żakowskiego, który na pytanie co zrobiliśmy źle w polskiej transformacji, raczył uświadomić młodzież tymi oto słowami: „Uwierzyliśmy w neoliberalizm. Górę wzięły radykalne programy prawicy. Sprywatyzujemy wszystko, bo prywatne jest lepsze. Wtedy nie wiedzieliśmy, że nie wystarczy sprywatyzować, ale trzeba też mądrze zarządzać. Mam żal do elit, że w porę nie dostrzegły rozwarstwienia społecznego. Po reformie Balcerowicza kilka milionów ludzi zostało bez środków do życia. Populiści to wykorzystali.” A ja myślałem, że głównym nieszczęściem Polski i Polaków jest to, że komuniści mają nadal dominującą pozycję w gospodarce, administracji państwowej, szkolnictwie, uczelniach itd., że etatyzm
hamuje możliwość normalnego funkcjonowania ludzi, że nadal jest system, w którym liczą się znajomości, a nie umiejętności, że nie przeprowadzono desowietyzacji, nie ukarano członków partii komunistycznej, funkcjonariuszy UB, SB, WSW… Można długo tak wyliczać, ale po co, skoro już Żakowski raczył młodzieży wyjawić prawdę objawioną.
Poziomem od Żakowskiego nie odbiega Zbigniew Hołdys – prowadzący tę żenującą „Akademię”. „Autorytet” muzyczny oświadczył: „Nie warto myśleć, co można było zrobić inaczej. Życie idzie naprzód. Miliony młodych ludzi w Polsce muszą spojrzeć na to, co się dzieje, stworzyć nowy ruch, a nie czekać, aż zrobią to za nich starcy”. Powiedział co wiedział, aż dziwne, że nie stwierdził wprost, że zmieniać Polskę młodzież powinna tylko z Adamem Michnikiem na czele. {sidebar id=4}
Michał Pluta