Niemiecki Związek Wypędzonych (BdV) podejmie niezależną decyzję o tym, kto będzie go reprezentował we władzach centrum upamiętniającego powojenne wysiedlenia – zapowiedziała w sobotę szefowa BdV Erika Steinbach.
W wystąpieniu otwierającym doroczne święto niemieckich ziomkostw – "Dzień Stron Ojczystych" w Berlinie, Steinbach podziękowała rządowi niemieckiemu za przyjęcie w minioną środę projektu ustawy powołującej fundację "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Fundacja będzie sprawować pieczę nad mającym powstać w Berlinie ośrodkiem dokumentacji i informacji o wysiedleniach Niemców po II wojnie światowej.
"BdV będzie mieć trzech przedstawicieli w gremium decyzyjnym fundacji. Kto nas będzie reprezentować – o tym zdecydujemy samodzielnie" – powiedziała Steinbach.
"W tej sprawie jest od początku zgodność zarówno z kanclerz Angelą Merkel, jak i z sekretarzem stanu (Berndem) Neumannem. Stanowisko kanclerz – przedstawione zarówno wobec mnie, jak i całego prezydium BdV – było jasne: mamy oczywiste prawo podjąć tę decyzję w sposób autonomiczny. Doniesienia, z których wynika co innego, nie są trafne" – podkreśliła szefowa Związku Wypędzonych.
W ten sposób odniosła się do spekulacji mediów, jakoby otoczenie kanclerz Angeli Merkel – w trosce o stosunki z Polską i współrządzącą w Niemczech socjaldemokrację SPD – miało zamiar przekonać Steinbach do dobrowolnej rezygnacji z udziału we władzach przyszłej fundacji poświęconej wysiedleniom.
W swoim wystąpieniu Steinbach zaznaczyła, że to powołana z jej inicjatywy fundacja "Centrum przeciwko Wypędzeniom" w istotny sposób przyczyniła się do tego, iż udało się przekonać rząd federalny do utworzenia w Berlinie centrum upamiętniającego powojenne wysiedlenia Niemców.
"Dla członków pokolenia, które przeżyło (wysiedlenia) jest pocieszające, że u schyłku ich życia ich los nie popada w zapomnienia, ale będzie miał trwałe miejsce w pamięci naszej ojczyzny" – powiedziała.
"Nasz cel, jakim jest powstanie pełnego i prawdziwego obrazu historii Niemiec i Europy oraz uświadomienie innym znaczenia, jakie mieli wypędzeni dla kulturalnego dziedzictwa naszego kraju, jest o krok bliżej" – oceniła podsumowując działalność fundacji Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Steinbach wzywała, by nie zapominać o "ogromnych cierpieniach" Niemców, którzy po wojnie uciekli ze swej dawnej ojczyzny. "Miliony wypędzonych musiały, przed ich wypędzeniem, świadczyć pracę przymusową" – powiedziała szefowa BdV. Dodała, że po zakończeniu wojny Europa Środkowa, Wschodnia i Południowa dla Niemców była przez wiele lat "gigantycznym regionem niewolnictwa".
Steinbach wyraziła pogląd, że odwet i zemsta na Niemcach były na porządku dziennym. Tylko w Jugosławii życie straciła co trzecia osoba pochodzenia niemieckiego – dodała, podkreślając, że wypędzenia Niemców nie były ograniczone tylko do Polski i Czech.
Obecny na obchodach "Dnia Stron Ojczystych" niemiecki minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble powiedział, że rząd federalny realizuje projekt ośrodka upamiętniającego wypędzenia "w dialogu ze środowiskiem wypędzonych, jak i krajami sąsiedzkimi".
{sidebar id=4}
Jego zdaniem to m.in. dzięki zaangażowaniu Eriki Steinbach "projekt jest bliższy celu", jakim jest odpowiednie upamiętnienie ucieczek i wysiedleń jako część niemieckiej historii i tożsamości.
Schaeuble podkreślił jednak, że wysiedlenia były konsekwencją "polityki zniszczenia i wypędzeń prowadzonej przez niemiecki narodowy socjalizm na wschodnich obszarach objętych wojną".
"Polityka reżimu narodowo-socjalistycznego przekreśliła wszelkie moralne i prawne ramy ochrony ludności cywilnej. Przemarsz Armii Czerwonej odwrócił spiralę przemocy w drugą stronę. Do wielu milionów ofiar wojny dołączyły niemieckie ofiary wypędzeń ze wschodnich obszarów (d. Niemiec) i członkowie niemieckiej mniejszości we wschodniej i południowej Europie oraz w Rosji" – powiedział Schaeuble.
interia.pl/PJ