Podczas rozmowy padły ostre słowa, więc bardzo trudnym zadaniem okazało się sporządzenie służbowej notatki z politycznej konwersacji.
Następnie w podobnych słowach zrugał szefa brytyjskiego MSZ za jego "brak wiedzy" na temat Rosji.
– To z pewnością nie był język dyplomacji – ocenił z ironia jeden z urzędników brytyjskiego MSZ. – To było szokujące – dodał.
Jak podkreślają anonimowi urzędnicy, "przekleństwa padły tylko z jednej strony".
Miliband naraził się władzom rosyjskim swoimi ostrymi wypowiedziami na temat poczynań rosyjskich sił zbrojnych w trakcie konfliktu na Kaukazie – informuje serwis telegraph.co.uk.