Ostatnio do programu panów Sekielskiego i Morozowskiego wezwany został minister sportu (kto by pomyślał, że nawet sport potrzebuje ministra!) Mirosław Drzewiecki w celu, jak to mówi młodzież ciągnięcia z niego łacha. Okazało się, że czołowi dziennikarze TVN mieli przygotowane kwity na swego gościa.
Były to kwity amerykańskie zaświadczające, że Drzewiecki w Miami na Florydzie w noc sylwestrową 1999/2000 został aresztowany za pobicie własnej żony, kłamał pod przysięgą, mówiąc, że nie stać go na obrońcę i parę innych rzeczy. Coś jednak w tym jest: kto zadrze z PZPN ten oberwie: Dębskiego zastrzelili, Lipca aresztowali za korupcję (a kto z nich nie bierze?), a teraz z Drzewieckiego, który to naraził się usiłowaniem wprowadzenia do Związku kuratora, zrobili przestępcę. Można powiedzieć, że to i tak mało. Choć tak naprawdę, co się stało w Miami kilka lat temu z Drzewieckim mnie nie interesuje, żeby każdy z polityków miał tylko tyle na sumieniu, to byłoby aż za dobrze.
Następnego dnia rano spoglądając na główną stronę Wirtualnej Polski, a jak wiadomo linia ideologiczna tego portalu jest jedynie słuszna, dowiedziałem się, że była żona ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, została zatrzymana pod zarzutem wymuszeń i pobicia, jego syn był skazany za dźgnięcia kogoś nożem, a działacze Platformy Obywatelskiej w województwie zachodniopomorskim jeżdżą samochodami z narkotykami w kieszeniach. Właściwie to nic ciekawego, ale fakt, że media „głównego nurtu” poruszają takie tematy jednak o czymś świadczy. A to tylko niektóre przykłady z ostatnich dni, podgryzania przez esbeckie media swych pupilków. O co chodzi? Nie wiadomo, a jak nie wiadomo, to pewnie o pieniądze. Może PO ociąga się z prywatyzacją szpitali, tzn. z przekazaniem szpitali klikom, mafii, esbekom? Kto to może wiedzieć? Załagadza sytuację Donald Tusk, który to zamiast budować „drugą Irlandię” oświadczył, że jest zadowolony z Krzysztofa Bondaryka, szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który to właśnie obdziela stołkami w podległej sobie służbie starych towarzyszy ze Służby Bezpieczeństwa.
Sytuacja z Drzewieckim pokazuje po raz kolejny siłę mediów: oto minister sportu został przedstawiony w bardzo negatywnym świetle: jako sadysta bijący żonę, kłamiący pod przysięgą, a nawet okłamujący dziennikarzy TVN, a to ostatnie jest niemal zbrodnią przeciwko ludzkości. A równie dobrze w swym programie dziennikarze z TVN mogliby w atmosferze sielanki i wszechogarniającego zachwytu przedstawiać Drzewieckiego jako męża opatrznościowego toczącego heroiczny bój z PZPN, dokonującego tytanicznej pracy przy budowie stadionów na Euro 2012, otwierającego w pocie czoła kolejne orliki. Tak działają media, mogą każdego wykreować na męża stanu, lub zrobić z niego bandytę. Kiedyś na wybitnego polityka esbecka telewizja kreowała Jana Rokitę, a jego małżonkę na drugą Jolantę Kwaśniewską, no może trochę przesadziłem, na kogoś takiego jakHilary Clinton. Pamiętam jak Tomasz Lis mówił, że jeżeli kogoś kojarzy z postulatem uczciwego państwa, to tym kimś jest Rokita, na co publiczność, pewnie po naciśnięciu jakiegoś guzika, zareagowała małpim aplauzem. Teraz państwo Rokitowie są pośmiewiskiem dla Szymona Majewskiego z TVN.
Cóż więc robić? Grunt to podchodzić do każdej informacji krytycznie, pamiętać, że każdy komentarz może mieć drugie dno, jednym słowem i nie dać się okłamać esbeckim mediom. Całe szczęście, że istnieje jeszcze kilka gazet, których dziennikarzy nie zobaczymy w żadnej z telewizji i internet, gdzie można buszować do woli.
Michał Pluta