Z ramówki Telewizji Polonia spada film Piotra Zarębskiego „Więźniarki”, Joanna Lichocka zostaje odsunięta od prowadzenia programu Forum, a Misja specjalna kończy swój żywot. Dyrektorem w TVP zostaje natomiast… specjalista od wodociągów. Nadaje się, gdyż jest działaczem Ligi Polskich Rodzin.
O kwalifikacjach Bosaka do stanowiska świadczy specjalny komunikat TVP, z którego wynika, że działacz Ligi ostatnio pracował na stanowisku zastępcy dyrektora ds. inwestycji Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, zaś od lutego do października 2008 r. pełnił funkcję dyrektora wodociągów i kanalizacji w gminie Jerzmanowice-Przeginia.
Zmiany dotyczą nie tylko personaliów we władzach spółki. Odsuwani są także dziennikarze mający inne spojrzenie na rzeczywistość niż LPR, Samoobrona i Platforma Obywatelska. Znana publicystka „Rzeczpospolitej”, Joanna Lichocka, została odsunięta od prowadzenia programu Forum. Według zapowiedzi nowych władz, z ramówki Jedynki zniknie Misja specjalna, robiona pod kierownictwem Anity Gargas, a zajmująca się ujawnianiem korupcji i związków agenturalno-mafijnych w polskiej polityce i gospodarce.
Z kolei film Piotra Zarębskiego „Więźniarki” w trybie nagłym zdjęto z ramówki Telewizji Polonia. Decyzja ta jest o tyle dziwna, że w grudniu ub. roku film został wyemitowany w Jedynce. Dokument opowiadający o losach kobiet skazanych na wysokie wyroki w stanie wojennym - Ewa Kubasiewicz dostała 10 lat więzienia - nasi rodacy zza granicy mieli zobaczyć 16 stycznia. Nic z tego. Zarębski, w rozmowie z „Naszą Polską”, poproszony o komentarz do decyzji, stwierdza krótko: – Uważam ją za skandaliczną i nie chodzi tutaj o jakieś moje ambicje, a jedynie o fakt, jak traktuje się potencjalnych widzów. Otóż ok. trzy tygodnie temu zatelefonowano do mnie, że film „Dziewczyny z jednej celi” (taki „Więźniarki” mają tytuł w wersji TV) będzie emitowany 16 stycznia o godz. 13.35 i że jest to sukces, bo film trwa ok. 90 minut i trzeba było trochę poprzesuwać ramówkę. To była fantastyczna wiadomość, że miesiąc po emisji w TVP PR1 będzie dość szybko reemisja w TV Polonia. Z tą wiadomością dzieliłem się z publicznością podczas tournée z filmem w wielu miastach w Polsce oraz za pośrednictwem mediów – w tym do lokalnych wiadomości TVP3. Ponadto wiem, że bardzo dużo informacji zostało przekazanych za pomocą Internetu - szczególnie za granicę. Zresztą dzięki wiadomości e-mail z Kanady przypadkiem dowiedziałem się, że filmu nie ma w programie! A że nikt z TV Polonia nie pofatygował się mnie o tym powiadomić, natychmiast zatelefonowałem do TV Polonia. Tam pani red. Lubońska powiadomiła mnie, że emisji nie będzie z… „przyczyn technicznych”. Nie o technikę tutaj chodzi, gdyż film spełnia wszelkie parametry techniczne, ale sądzę, że o coś innego…”
Tym bardziej że „Więźniarki” zostały zastąpione teatrem traktującym o problemach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej: – Dla decydentów ten temat był szczególnie ważniejszy dla Polonii niż np. tragiczne losy 7 bohaterek ze stanu wojennego, które krytycznym okiem widzą, co z „Solidarności’ pozostało po „okrągłym stole” - komentuje Zarębski. Faktycznie, jego film jest „nieprawomyślny politycznie”.
Działaczki związkowe mówią w nim bez ogródek, że obecna Polska nie jest tą, o którą walczyły, krytykowany jest także „okrągły stół”. „Tuż po 1989 roku był taki trend w TVP, że ponieważ „idzie nowe”, to można już pokazywać prawie wszystko - to, co w Polsce się działo, ale… tylko do czasów Gomułki - podkreśla reżyser. – Na to co potem była narzucona ukryta cenzura. I jak widać ten oddolny „duch poprawności’ ciągle w TVP istnieje bez względu na to, kto jest prezesem. Myślę, że obecnie w TVP nikt nie ma na nic wpływu - jest tylko paniczny strach, czy jutro nie straci się tam pracy, więc lepiej nie zadzierać nosa. I to jest przykre, bo na naszych oczach upada kolejna polska instytucja i to ta, która winna mieć szeroko pojęty misyjny charakter”.
Film, zakazany przez TVP Polonia, cieszy się ogromną popularnością na specjalnych pokazach, których patronem medialnym była m.in. „Nasza Polska”. Zarębski podkreśla: „Tak jak przez 10 lat nie mogłem tego filmu zrealizować – tak dzisiaj film z powodzeniem jest oglądany na specjalnych pokazach przez setki, a nawet tysiące widzów - czyli mimo przeszkód, bez gigantycznej reklamy udaje się jednak do widza dotrzeć. Szkoda tylko, że czasami ma to charakter „drugiego obiegu”, a nie np. za pośrednictwem TV Polonia. Ale i tę przeszkodę pokonamy i do Polonii też z filmem dotrzemy. Myślę, że sprawą zdjęcia emisji powinny zająć się prócz mediów także takie organizacje, jak Stowarzyszenie Filmowców Polskich czy Stowarzyszenie Wolnego Słowa. Podczas pokazu w siedzibie SWS zaapelowałem o to do ich władz, że jak mieli odwagę wystąpić z komunikatem przeciwko książce „Wałęsa a SB”, kiedy jeszcze się ona nie ukazała – to dlaczego nie występują w obronie twórców, którzy mają kłopoty z realizacją filmów czy programów dotyczących historii współczesnej. Mam nadzieję, że ten szyld SWS-u jest nadal zobowiązaniem, a nie tylko atrapą.”
Andrzej Echolette
tekst ukazał się w tygodniku „Nasza Polska” nr 3/2009