Benedykt XVI zgodził się na przyspieszenie procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki – dowiedział się DZIENNIK. Akta męczennika nie czekały latami na rozpatrzenie, lecz już od kilku miesięcy są analizowane przez odpowiednie komisje. Jeśli proces zakończy się pozytywnie, to dzięki decyzji papieża czas oczekiwania na beatyfikację męczennika może się znacznie skrócić.
” ks. Popiełuszki jest w komisji teologicznej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych” – ujawnia nam pracujący w tej Kongregacji ks. Hieronim Fokciński, relator w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego. I przyznaje, że sprawa naszego męczennika nie czekała w kolejce wśród kilkuset innych, lecz jej rozpatrywanie zaczęło się po złożeniu dokumentów.
Jego słowa potwierdza w rozmowie z nami postulator procesu ks. Tomasz Kaczmarek: „potwierdzam, że papież Benedykt XVI podjął prośbę polskich biskupów i zgodził się na przyspieszony tryb rozpatrzenia sprawy męczeństwa za wiarę ks. Jerzego Popiełuszki”.
To właśnie ksiądz Kaczmarek jest autorem liczącej ponad tysiąc stron „pozycji”, w której starał się udowodnić, że ksiądz Jerzy poniósł śmierć za wiarę, a jego mordercy działali z nienawiści do kapłana i Kościoła. Praca nad „pozycją” trwała sześć lat. W ubiegłym roku, po 11 latach od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, został on zatwierdzony przez relatora procesu ks. Fokcińskiego i złożony w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
I zapewne czekałby tam latami w kolejce, wśród ok. 400 podobnych spraw, gdyby nie inicjatywa naszych biskupów. We wrześniu wystosowali do Benedykta XVI specjalny list, w którym prosili, aby czas oczekiwania na beatyfikację męczennika był jak najkrótszy. O przyspieszeniu procesu rozmawiali też z prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych abp Angelo Amato w czasie jego pobytu w Polsce we wrześniu z okazji beatyfikacji ks. Michała Sopoćki.
Determinację wykazał inicjator wystosowania prośby do papieża, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, który w październiku udał się do Rzymu i osobiście prosił o skrócenie czasu oczekiwania na rozpatrzenie przez komisję teologiczną. Papież zapewnił go wówczas, że dołoży wszelkich starań, aby ten proces przebiegał jak najszybciej. I słowa dotrzymał, bowiem teolodzy z Kongregacji jeszcze w zeszłym roku zajęli się „pozycją” ks. Jerzego.
Dzięki decyzji papieża proces może się skrócić nawet o dziesięć lat, jednak nie oznacza to jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Gdy komisja teologów wyda pozytywne orzeczenie, „pozycja” trafi do komisji kardynałów i biskupów, a potem musi ją zaaprobować papież. – Dopiero po decyzji papieża przygotowywany jest dekret o heroiczności cnót, a po jego upublicznieniu ks. Jerzy będzie mógł być ogłoszony błogosławionym – wyjaśnia ks. Fokciński. Zwraca przy tym uwagę, że na skrócenie czasu oczekiwania na ten moment pozytywnie wpływa również to, że ks. Jerzy jest męczennikiem. – W przypadku męczennika nie jest wymagany cud, na który niekiedy trzeba czekać latami – wyjaśnia.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, czas oczekiwania na beatyfikację będziemy liczyć nie w latach, lecz w miesiącach. Choć przedstawiciele Kościoła zastrzegają, że na razie w żadnym wypadku nie można wskazywać terminów, jednak przyznają, że decyzja papieża znacznie beatyfikację przyspieszy. W ubiegłym tygodniu abp Nycz stwierdził na konferencji prasowej poświęconej filmowi o ks. Jerzym, że moment jego beatyfikacji „znacznie się przybliżył”.
Specjaliści od procesów beatyfikacyjnych podkreślają, że na tym etapie nie wolno zdradzać szczegółów procesu ani podawać jakiekolwiek daty jego zakończenia, bo to mogłoby zaszkodzić jego przebiegowi. Ks. Fokciński stwierdza krótko: „idzie szybko i dobrze, możemy się cieszyć”, a ks. Kaczmarek dodaje: „mogę tylko powiedzieć, że wszystko idzie w bardzo pozytywnym kierunku”.
dziennik.pl/RZ