„Pijany Stanisław Pyjas przed śmiercią dobijał się do dziewczyny i został uderzony drzwiami” – twierdzi w kontrowersyjnej książce były peerelowski lekarz sądowy Zdzisław Marek. Bronisław Wildstein słowa prof. Marka kwituje krótko: – Kanalia, po prostu kanalia.
Upłynęło trochę czasu po emisji filmu ?Trzech kumpli”. Siły starego reżimu wracają do ofensywy. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, właśnie ukazała się publikacja 85-letniego emerytowanego profesora Zdzisława Marka, który opiniował w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa, nosi ona tytuł „Głośne zdarzenia w świetle medycyny sądowej”. Znaczną część książki zajmują opisy okoliczności śmierci, pobić i wypadków z lat 70. i 80., w których dopatrywano się motywów politycznych. Ekspertyzy w tych sprawach sporządzał Zakład Medycyny Sądowej w Krakowie którym kierował Prof. Marek.
Profesor stawia hipotezę, że pijany student dobijał się do koleżanki mieszkającej na II piętrze kamienicy i został uderzony gwałtownie otwieranymi przez kogoś drzwiami. Zrezygnował z wizyty, zszedł na dół, a tam, siedząc u stóp schodów, zachłysnął się krwią z wargi zranionej przy uderzeniu drzwiami. Zaczął się dusić i upadł na posadzkę, doznając kolejnych urazów.
– Tylko zmasowana propaganda i z uporem powtarzane twierdzenia, że Stanisława P. zamordowano, utrwaliła to w powszechnym przekonaniu, bezkrytycznie powtarzanym. (…) Każdy mający odmienne zdanie, czy choćby wyrażający wątpliwości, jest zakrzykiwany i nazywany „świadomym współpracownikiem usiłującym zatuszować ponurą zbrodnię” – pisze prof. Marek.
– W ten sposób próbuje wybielić swój udział w tej sprawie i zachować dobre samopoczucie – uważa prof. Antoni Dudek, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Pytanie tylko, czy znajdzie się ktoś, kto uwierzy w kolejną wersję wydarzeń podawaną przez pana profesora.
Dudek przypomina, że jest ona sprzeczna z wypowiedzią Marka sprzed lat, gdy, nie wiedząc, że jest nagrywany, mówił dziennikarce radiowej: „Ktoś Pyjasowi dał po mordzie… ale ja nie wiem kto”.
Prof. Marek sugeruje, że za śmierć Pyjasa współodpowiedzialny jest Bronisław Wildstein. „Wielce ciekawe i niecodzienne było zachowanie w tym przypadku Bronisława W. – najbliższego przyjaciela (jak wielokrotnie twierdził) Staszka, a także towarzysza w ostatnim dniu życia. Zostawił nietrzeźwego przyjaciela w mieście, potem wyjechał na wiele lat za granicę. Wrócił, gdy sprawa „niegodnego postępowania biegłego” już się przedawniła. (…) Może jednak „przedawnienie” dotyczyło innej sprawy, na przykład nieumyślnego zadania obrażeń? Musi to jednak pozostać w sferze domysłów, chyba że ci, którzy znają prawdę, zdecydują się mówić” – pisze prof. Marek.
Sam Wildstein słowa prof. Marka kwituje krótko: – Kanalia, po prostu kanalia. Za to, że opisałem jego rolę w sprawie Pyjasa, wytoczył mi proces i wygrał, co wiele mówi o naszym wymiarze sprawiedliwości.
Książkę w nakładzie 2 tys. egzemplarzy wydało w tym roku krakowskie Wydawnictwo Medyczne. Można ją kupić w księgarniach medycznych i w Internecie. Wydawca dystansuje się od treści książki, drukując adnotację: „Interpretacje opisanych zdarzeń są wyrazem poglądów i wiedzy Autora”. Prokuratorzy krakowskiego IPNu, którzy od ubiegłego roku prowadzą wszczęte na nowo śledztwo w sprawie śmierci Pyjasa, zapewne zapoznają się z książką prof. Marka i być może przesłuchają jej autora.
Fronda.pl/RZ