O księgowym Tuska, równości praw i dwóch prędkościach w UE, cudach procentów oraz o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
Dobre i złe długi
Nie powiększymy deficytu budżetowego i nie będziemy się zadłużać, bo przyszłe pokolenia Polaków będą musiały te długi spłacać, musimy oszczędzać. Tak powtarza w kółko Tusk a za nim cały rząd. Rząd oszczędził, skreślając w pocie czoła z budżetu wydatki, blisko 20 miliardów zł. Tylko, że połowa tych rzekomych oszczędności to zwykła manipulacja księgowa. Polega ona na przeniesieniu finansowania pewnych przedsięwzięć z budżetu państwa do budżetów jednostek wykonujących te przedsięwzięcia, czyli, tak czy inaczej, dług będzie zaciągnięty. Jakkolwiek minister Rostowski to zaksięguje, wszystkie długi, tak czy inaczej, spłacać będą Polacy. Nadszedł czas, żeby stanowisko p. Rostowskiego: Minister Finansów RP nazwać zgodnie z rzeczywistością: Główny Księgowy Tuska.
*****
Nie do pojęcia
Odmówiono przemysłowi obronnemu zamówień dla polskiej armii wartości kilku miliardów złotych. Zagrożono istnieniu chlubom polskiego przemysłu ? Stalowej Woli i innym zakładom zbudowanym w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego, Łabędom i dziesiątkom zakładów z nimi współpracujących, które powstały wysiłkiem całego polskiego społeczeństwa. Odmówiono, bo: nie można zwiększać deficytu, nie można pożyczać. A jednocześnie mówi się o pożyczeniu kilku miliardów euro, czyli kilkunastu miliardów złotych nie bardzo wiadomo na co. Może na zakup tego samego, co miały wyprodukować polskie fabryki? Może na następną partię używanych, niemieckich czołgów? Kiedy dotrze do świadomości naszych ekonomistów z zespołem Down?a prosta prawda, że wydanie pieniędzy w kraju powoduje zwrot do kasy państwowej dużej części tych pieniędzy w postaci różnego rodzaju podatków, nie mówiąc już o zwiększeniu popytu na rynku krajowym i uniknięciu wypłacania zapomóg bezrobotnym. Albo tego nie rozumieją albo działają świadomie, tylko że nie w naszym, polskim interesie.
*****
Przejadanie majątku
Wznawia się prywatyzację (wyprzedaż) wszystkiego jak leci. Nadal, teraz już prawie zupełnie otwarcie, pieniądze z prywatyzacji są i mają być wykorzystywane nie na inwestowanie w nasz majątek produkcyjny tylko na różnego rodzaju wydatki o charakterze nieprodukcyjnym. Stare, rozsądne prawo nie pozwalało komornikowi na zajęcie dłużnikowi tego, co służyło mu do zarabiania ? krawcowi komornik nie mógł zająć maszyny do szycia, dorożkarzowi konia i dorożki. Krawiec, który sam sprzedawał swoją maszynę do szycia, był głupcem. Polska już praktycznie nie ma banków, naszymi pieniędzmi ze składek emerytalnych i różnych innych ubezpieczeń, obracają firmy zagraniczne. Polska jest nadal pozbawiana swojego majątku produkcyjnego. Po prywatyzacji jego nowy właściciel, albo przelewa zyski za granicę albo go likwiduje. Tego nasz(?) rząd nie dostrzega, nie rozumie albo po prostu na Polsce i Polakach mu nie zależy. Następne pokolenia Polaków będą w złej sytuacji nie dlatego, że będą musiały spłacać wielkie długi ale dlatego, że nie będą miały jak zarabiać, aby spłacać jakiekolwiek długi, nawet bardzo małe.
*****
Odwrócony porządek rzeczy
Obserwując zachowanie przedstawicieli rządu możemy zauważyć, że coś im się pokręciło. Ostatnio, na przykład minister Rostowski udzielił ostrej reprymendy posłowi, że nie siedział na sali, kiedy On przemawiał. Zaś Premier bardzo często mówi co ma zrobić Prezydent, a czego mu nie wolno – stawia się ponad nim, na czele państwa. Cytowałem już Konstytucję i wskazywałem na właściwy porządek rzeczy (patrz, np. Docinki 16 i 32). Panu Rostowskiemu przypominam, że ministrów powołuje Prezydent i Sejm, a więc to posłowie mogą wezwać ministra (premiera też) na dywanik i zrugać za to, że nie przyszedł do Sejmu, tylko wysłał zastępcę. Przypominam też, że nie ma podziału na posłów nietykalnych, bo z PO i nieważnych, bo z innej partii.
*****
Tabakiera dla nosa, czy nos dla tabakiery?
Działania i zachowanie się naszych władz różnego szczebla, a szczególnie Rządu i Premiera, sprawiają wrażenie, że są oni przekonani, że zostali wybrani lub mianowani po to, aby Polacy im służyli. Tymczasem to Rząd i Premier pełnią służbę Polsce i są na służbie u Polaków. Takie odwrócenie właściwego porządku rzeczy było znane już dawno temu, o czym świadczy stare, retoryczne pytanie: Tabakiera dla nosa, czy nos dla tabakiery?
*****
Równe prawa w UE
Kiedy słyszę o równych prawach, jakie nominalnie panuję w UE nasuwa mi się kilka refleksji.
Pierwsza: wtedy, gdy państwa starej UE budowały drogi i autostrady, fabryki i cały potencjał przemysłowy nikt nie podnosił problemów ochrony środowiska, emisji dwutlenku węgla, czyli wszystkiego tego, czym nas teraz krępuje prawo UE dyktowane przez tzw. ekologów (np. Rospuda czyli obwodnica Augustowa). Jeśli prawa mają być równe, to my powinniśmy teraz mieć takie prawa, jakie miały państwa starej UE wtedy, kiedy budowały swoje drogi i swój przemysł.
Druga: równe prawa wymagają zniesienia wszystkich ograniczeń wobec ludzi i przedsiębiorstw jeżeli chodzi o teren ich aktywności. Tymczasem na terenie niektórych państw starej UE utrzymywane są różne zakazy i utrudnienia dotyczące obcych, bo są z nowej UE.
Trzecia: równości praw w UE zaprzeczają ewidentnie różne poziomy dopłat dla rolników, wyższe w starej UE i niższe w nowej UE.
Tych nierówności prawa UE, które blokują wyrównanie rozwoju gospodarczego członków UE, lub choćby tylko utrzymanie wzajemnego dystansu, jest wiele. I nie pomaga nawet zwiększony, poza rolnictwem, strumień pieniędzy dla państw nowej UE. Obecne prawo, może i dobre przy dzisiejszym poziomie gospodarczym starej UE, zastosowane do poziomu wcześniejszej fazy rozwoju, kt
órą mamy teraz w krajach nowej UE, jest skutecznym hamulcem. Wyraźnie powtarzam: UE potrzebuje dwóch prędkości ale to ci, co są z tyłu muszą mieć prędkość większą a nie odwrotnie.
órą mamy teraz w krajach nowej UE, jest skutecznym hamulcem. Wyraźnie powtarzam: UE potrzebuje dwóch prędkości ale to ci, co są z tyłu muszą mieć prędkość większą a nie odwrotnie.
*****
Mylące porównania czyli cuda procentów
Przywykło się oceniać tempo wzrostu gospodarczego za pomocą procentowego przyrostu PKB. Mówimy, że Polska ma wyższe tempo wzrostu, bo ma wyższy przyrost PKB, np. 5% w Polsce a tylko 2% w UE. Jeśli jednak wysokość PKB odniesiona do liczby ludności jest w UE, np. trzykrotnie choćby większa, i jeśli założymy, że w Polsce mamy wzrost PKB wynoszacy 100 euro na osobę, to w UE wyniesie on 120 euro, czyli więcej niż w Polsce. Nie procenty bowiem ale pieniądze są realną miarą wzrostu. Podobny mechanizm działa w przypadku emerytur. Niby wzrastają wszystkim jednakowo o 5% ale ten co ma emerytury 1000 zł, dostanie o 50 zł więcej, a ten co ma 5000 zł o 250 zł więcej. Podałem liczby uproszczone. Warto zadać sobie trud policzenia, z rocznikiem statystycznym w ręku, realnego a nie procentowego tempa wzrostu.
*****
Maciej K. Sokołowski