– Rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej oznajmił 9 kwietnia 2009 r., że ?w związku z wypowiedzią radiową na temat przyznania statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie” prezes Janusz Kurtyka ?podjął decyzję o odwołaniu Jana Żaryna z funkcji dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN”. Problem w tym, że w wywiadzie radiowym profesor Żaryn powiedział prawdę” – pisze Cenckiewicz.
Zdaniem historyka, prof. Żaryn powtórzył jedynie to, co jest napisane we fragmencie publikacji firmowanej przez IPN, książki Cenckiewicza i Gontarczyka ?SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Żaryn powiedział, że ?Wałęsa otrzymał status pokrzywdzonego w sytuacji, bardzo delikatnie mówiąc, niewyjaśnionej, jeśli chodzi o życiorys pana przewodniczącego ?Solidarności” i później prezydenta RP, w kontekście obowiązującej ustawy. Mianowicie status pokrzywdzonego mogli otrzymywać tylko i wyłącznie Ci, wobec których nie było żadnego śladu, który wskazywałby na to, że w jakimkolwiek okresie swojego życia dana osoba była zarejestrowana jako tajny współpracownik” – czytamy.
W 2005 roku, Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że fakt rejestracji agenturalnej, de facto jej niepodjęcie bądź formalne zerwanie i rozpoczęcie działalności antykomunistycznej, predestynują taką osobę do otrzymania w IPN statusu pokrzywdzonego. Cenckiewicz zastanawia się, dlaczego dopiero wówczas Wałęsa złożył wniosek do IPN o przyznanie mu statusu pokrzywdzonego? – Wałęsa mimo korzystnego dla siebie wyroku sądu lustracyjnego w 2000 roku musiał zdawać sobie sprawę, że w tzw. pomocach ewidencyjnych IPN odnotowano fakt jego rejestracji jako TW ?Bolek”. Cenckiewicz spekuluje, że być może dopiero wówczas Wałęsa uznał, że jego przypadek jest podobny, to przypadku Karola Głogowskiego, który stał się podstawą do orzeczenia z 2005 roku. Doradcy prawni Wałęsy jednak pomylili się. Wałęsa najpierw prowadził działalność antykomunistyczną a dopiero potem został współpracownikiem bezpieki – pisze Cenckiewicz.
Wałęsa był wówczas zdeterminowany do tego stopnia, że postanowił odbyć wspólną debatę telewizyjną z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Oświadczył wówczas, że ?bez generała i jeszcze jednego generała (chodziło o Kiszczaka) nikt nic nie wyjaśni. Żadne IPNy nie wyjaśnią”. Kiedy Jaruzelski ogólnie przyznał, że nigdy nie traktował Wałęsy jako kogoś, kto działał na rzecz komunizmu czy PRL, w pełni zadowolił przywódcę „Solidarności”, który powtarzał wówczas słowa Generała jako alibi.
Kiedy prezesem IPN został Leon Kieres, stanął on – jak pisze Cenckiewicz – przed następującym dylematem: – Znał dokumentację agenturalną ?Bolka” i zapisy ewidencyjne mówiące o współpracy Wałęsy z SB. Wiedział, że prawo w zasadzie nie daje mu możliwości przyznania Wałęsie statusu pokrzywdzonego. Z drugiej strony, marząc o drugiej kadencji, chciał jak najszybciej zadośćuczynić prośbie Wałęsy i powstrzymać medialną nagonkę na IPN. Złożył więc w Gdańsku zaskakującą publiczną deklarację: – Różni mali ludzie próbują zabłysnąć poprzez bezpodstawne ataki na prezydenta Wałęsę. Ja zawsze będę publicznie potwierdzał swoją wiarę w niego i walczył z tymi haniebnymi praktykami, które niektórzy stosują. Lech Wałęsa otrzyma z IPN status pokrzywdzonego – to moje przekonanie graniczące z pewnością – pisze historyk.
Mimo tak jednoznacznych zapowiedzi, Wałęsa wciąż nie mógł się odczekać statusu pokrzywdzonego. Ostatecznie, dylematy prezesa IPN przecięło kolejne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 26 października 2005 roku, w którym zobowiązano IPN do przyznania statusu pokrzywdzonego każdej osobie, która wcześniej została oczyszczona przez sąd lustracyjny z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Wówczas, 16 listopada 2005 roku, Wałęsa mógł już bez żadnych przeszkód otrzymać z rąk Kieresa upragniony status: – Podkreślam dzisiaj z najwyższą starannością. Instytut nie przyznaje statusu pokrzywdzonemu, bo ten status Lech Wałęsa sam swoją działalnością sobie przyznał. My tylko potwierdzamy – mówił Kieres. W formularzu, który otrzymał Wałęsa było jednak napisane, iż ?Lech Wałęsa jest pokrzywdzonym w rozumieniu artykułu 6 ustawy o IPN na podstawie posiadanych i dostępnych dokumentów zgromadzonych w w archiwach IPN.
Cenckiewicz uważa, że treść powyższego zaświadczenia musi budzić zastrzeżenia w świetle opisywanych w artykule faktów oraz archiwaliów prezentowanych w książce ?SB a Lech Wałęsa”. Cenckiewicz pisze zdecydowanie: – Przypadek Lecha Wałęsy skompromitował ideę statusu pokrzywdzonego, który w kolejnej nowelizacji ustawy IPN został na szczęście zlikwidowany.
– Jan Żaryn w udzielanym wywiadzie zwrócił uwagę na fakt manipulowania sprawą Wałęsy przez część poprzedniego kierownictwa IPN, które za wszelka cenę chciało ukryć kompromitującą przeszłość byłego prezydenta – dodaje Cenckiewicz. Jego zdaniem potwierdza to „presja i zakazy, jakie towarzyszyły pracy niektórych historyków w IPN w 2005 roku”.
fronda.pl/RZ