Krzysztof Bondaryk pracował dla Polskiej Telefonii Cyfrowej (operatora sieci komórkowych Era i Heyah) w latach 2005 ? 2006. Był pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych. Osoba taka odpowiada za to, by nie dostały się one w niepowołane ręce, współpracuje też ze służbami specjalnymi, gdy te żądają informacji o klientach firmy.
W PTC działały wtedy dwa zarządy roszczące sobie prawo do kierowania spółką. Jeden związany z francuską firmą Vivendi, a drugi z Elektrimem Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu. Bondaryk był delegowany przez stronę Solorza.
Jedną z odsłon wojny właścicieli było zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa ?ujawnienia informacji stanowiących tajemnicę państwową?. Chodziło o kopiowanie i wynoszenie poza firmę tajnych informacji o tym, kim interesują się służby. Śledztwo wszczęto 8 grudnia 2005 r. ?Rz? dotarła do zeznań świadków.
Najbardziej sensacyjne złożył Władysław Naja, poprzednik Bondaryka na stanowisku pełnomocnika. Opisał spotkanie, do którego miało dojść na przełomie lutego i marca 2005 r., a na którym Bondaryk prosił o wskazanie ?najważniejszych celów będących w zainteresowaniu służb specjalnych?. Naja zeznał, że usłyszał, iż ?zbliżają się wybory? i ?informacje te nie są obojętne?. Bondaryk miał pytać wprost: ?Kto interesował się Zygmuntem Solorzem??. Naja odparł: ?Jestem pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych, a nie ich ujawniania?.
Inny świadek ? inspektor bezpieczeństwa teleinformatycznego Eugeniusz T. ? zeznał, że za czasów Bondaryka zlecono zgranie na płyty informacji o wnioskach służb badających m.in. zabójstwo generała Marka Papały. Chodziło o dane z komputera jednego z pracowników, który ? według zeznań Nai ? ?zajmował się m.in. sprawą gen. Papały, w którą zaangażowane były osoby z kręgu Polsatu?.
Wśród kopiowanych informacji miały się też znaleźć dane z komputerów ludzi odpowiedzialnych w PTC za kontakty ze specsłużbami. Na tej podstawie można ustalić, jakimi numerami telefonów interesowały się np. policja czy prokuratura.
Z ustaleń śledztwa wynika, że o kopiowaniu danych nie były poinformowane służby specjalne, choć wymaga tego regulamin ochrony informacji niejawnych. ?Nie zostało to zgłoszone do ABW? ? zeznał Naja.
Większość czynności w śledztwie przeprowadziła ABW. Umorzono je 31 stycznia 2008 r., dwa tygodnie wcześniej Bondaryk objął oficjalnie stanowisko szefa Agencji.
Bondarykowi nie udało się nam zadać pytań. Słysząc, że rozmawia z dziennikarzem ?Rz?, odłożył słuchawkę.
Cezary Gmyz/Rzeczpospolita