Jak spojrzeć dalej poza europejski horyzont, nic nie wskazuje na poprawę atmosfery w stosunkach międzynarodowych. Wojny o charakterze globalnym zastąpiły potyczki bilateralne i wewnętrzne. Panuje chaos i niepewność w Iranie, Hondurasie, w Afryce, na Bliskim Wschodzie i na Kaukazie.
Ale Obama mimo wszystko odnosi sukcesy. Są to sukcesy odnoszone na korzyść innych. Tak się stało w wypadku współpracy NATO z Rosją. Ponoć Waszyngtonowi, a właściwie Kremlowi pomógł w nawiązaniu bliskich kontaktów USA – Rosja bohater seksskandalu, enfant terrible włoskiej polityki premier Silvio Berlusconi. Choć może trudno to zauważyć, ale chadecki premier Włoch zawarł dozgonną przyjaźń z premierem, a przedtem prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Ostatnio przyjaźni się z prezydentem Miedwiedjewem. Nie należy lekceważyć Berlusconiego, choć wydaje się on często raczej śmieszną figurą. Jego prorosyjskość jest wręcz patologiczna i szkodzi interesom zarówno NATO jak i Unii Europejskiej.
W każdym razie Rosja i NATO wznawiają partnerską współpracę w blisko rok po jej zawieszeniu w reakcji na napaść Rosji na Gruzję. Teraz ta agresja poszła w zapomnienie, będzie militarna współpraca obu partnerów, nie wiadomo tylko, komu przyniesie korzyści. Nieoceniony minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski zauważył w jednym z wywiadów, że przyniesie ona korzyści także dla Polski. Przyznam, że nie wiem co Sikorski miał na myśli i nie chcę wiedzieć, bo nie mam ochoty dowiadywać się kolejnych politycznych głupstw, których i tak jest pod dostatkiem w oświadczeniach i wypowiedziach członków polskiego rządu.
Zatem Gruzja poszła w zapomnienie, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że nie zostanie anulowane uznanie niepodległości Abchzji i Osetii Południowej, czego niby domaga się NATO. Może się dużo domagać, a nawet gdyby Kreml zmienił zdanie, na Kaukazie wszystko zostanie po staremu.
Jedyna nadzieja w Stanach Zjednoczonych, ale Waszyngton pod rządami Obamy nie jest skłonny dotrzymywać zobowiązań państw, które stoją na przeszkodzie przyjaznym stosunkom z Rosją. I tak będzie w każdej spornej kwestii. Dlatego na rękę jego administracji jest twór polsko ? szwedzki, czyli Partnerstwo Wschodnie.
Co o tym myślą zainteresowane państwa „wschodnie” ? Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w wywiadzie dla niemieckiej liberalnej gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ostrzega: „
Unia Europejska będzie się rozszerzać albo będzie przeszłością”. Juszczenko powiedział m.in. „Nie jest łatwo być sąsiadem Rosji, zarówno krajom bałtyckim, jak Białorusi czy Kaukazowi. Zasadniczo w grę wchodzi rywalizacja dwóch idei. Idea, którą reprezentuje Europa i UE ani się nie upowszechni ani nie znajdzie partnerów ale stanie się polityką z wczoraj. I wówczas zwycięży przeszłość”.
Nie ulega kwestii, że Ukrainie zależy na najszybszej integracji z Unią Europejską, a nie na jakimś erzatzu, którym jest, o ile się utrzyma, duma Sikorskiego – Partnerstwo Wschodnie.
Prezydentowi Obamie takie partnerstwo jest na rękę. Niech sobie Europejczycy dłubią w tych inicjatywach, to zdejmuje z Ameryki przynajmniej część zobowiązań wobec takich krajów jak Ukraina czy Gruzja. Modne jest obecnie szukanie konfliktów w elitach władzy tych krajów. Komentatorzy mediów opanowanych przez liberalną lewicę dają do zrozumienia swoim odbiorcom, że na Ukrainie i w Gruzji panuje bałagan i gospodarcza zapaść, więc nie można zaufać tamtejszym elitom i otworzyć drogi do integracji ze strukturami europejskimi.
Jestem zdania, że znacznie większy bałagan i kryzys panuje w Wielkiej Brytanii, a korupcja ludzi władzy może się równać z rosyjską. Ale nikt nie mówi, że Anglicy nie zasługują na przynależność do Unii Europejskiej i NATO. Hipokryzja rządzi dziś światem. W każdej sprawie. Strach pomyśleć czym to się skończy. Kolejny atak hipokryzji dotknął naszego zachodniego sąsiada. Niemcy. I my przyjmujemy go z uśmiechem.
Na salony, a właściwie do Salonu trafiła przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach za pośrednictwem „Gazety Wyborczej” i powiedziała to co mówi od kilkunastu lat. Że za wypędzenia Niemców odpowiedzialne są rządy krajów, w których zarządzono wysiedlenia. A poza tym wie, że to Niemcy wywołały wojnę. Zaprzeczając, jakoby chadeckie partie CDU/CSU chciały drażnić Polaków swoją odezwą wyborczą, w której domagają się potępienia wypędzeń, umieściły jej treść w programie wyborczym przed zapowiedzianymi na wyborami do Bundestagu. Jest w nim mowa m.in. o nadal obowiązując prawie wypędzonych do „małych ojczyzn” czyli do Heimatu, co powinno zgasić uśmiech na obliczu Donalda Tuska.
Ale chyba nie zrobi to na nim wrażenia, jeśli przypomnimy, co powiedział nasz obecny premier w ankiecie pisma „Znak” w roku 1987. Cytuję fragmenty:
„Polskość wywołuje we mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski”.
Niezalezna.pl