Przypomniał, że Stasiak odpowiadając w Ratuszu za sprawy bezpieczeństwa sprawił, że stolica stała się jednym z najbezpieczniejszych miast. – Odpowiadał za akcję likwidacji ośrodka, który był ośrodkiem zła. I żadna poprzednia władza nie mogła sobie dać z tym rady. Chodzi o tzw. Labirynt (klub działający przy Smolnej bez wszelkich zezwoleń – red.). Mówiono, że bez kałasznikowów nie da się tam wejść, a my nie mieliśmy kałasznikowów i weszliśmy. Klub został zlikwidowany – powiedział Lech Kaczyński. I dodał: – Życzę Ci Władku, żebyś z tym samym powodzeniem kierował Kancelarią Prezydenta.
Poprzednikowi Stasiaka poświęcił kilka zdań. Dziękując Kownackiemu za prawie roczną współpracę przyznał, że okoliczności, w jakich podjął decyzję o dymisji są dla niego bardzo przykre.
„Będę wspierał prezydenta”
– Bardzo mi miło, że pan prezydent mi zaufał i powierzył mi tę misję. Postaram się wypełniać ją jak najlepiej. Wiem, że to misja trudna i odpowiedzialna – deklarował tuż po nominacji w rozmowie z dziennikarzami Stasiak. – Przed nami dużo pracy, projektów, przedsięwzięć i pasjonujących zdarzeń ważnych dla funkcjonowania naszego kraju. Pan prezydent ma spójną wizję państwa i jego rozwoju, a także funkcjonowania społeczeństwa i solidarności społecznej. Chciałbym, żeby to zostało zauważone, żeby ludzie zobaczyli jego pomysły – podkreślił.
Dopytywany, czy będzie politycznym fighterem i jak jego poprzednik pójdzie na konfrontację z rządem, odpowiedział: – To nie do końca właściwie postawione pytanie. Nie tyle liczy się fighterstwo, ile cel. Celem jest to, żeby Polska funkcjonowała dobrze, była krajem stabilnym i miała odpowiednie warunki dla rozwoju. Czasami trzeba zawalczyć, ale zasadniczą przesłanką jest to, żeby dobrze wypełniać zadania dla Polski.
„Pokażemy, że L. Kaczyński jest autentyczny”
Stasiak mówiąc o tym, co chce zrobić w kancelarii podkreślał, że trzeba rozmawiać i szukać rozwiązań odnośnie finansów publicznych, systemu gospodarczego, funkcjonowania instytucji publicznych. – Bardzo bym chciał, żeby przesłanie pana prezydenta, iż modernizacja kraju to nie zabawa, ale poważne projekty i wizja, były wyraźnie widziane. Jestem przekonany, że jeśli dobrze nad tym popracujmy, to będzie to widziane – powiedział nowy szef prezydenckiej kancelarii.
I podkreślił, że zależy mu na tym, by Polacy przekonali się, co Lech Kaczyński ma do powiedzenia w istotnych tematach. – Pokażemy, że o problemach można mówić w sposób realny, a nie plastikowy. Chciałbym, żebyśmy rozpoczęli dyskusję o rurociągu Odessa-Brody-Płock. To projekt dotyczący poważniej koncepcji dywersyfikacji gazu i bezpieczeństwa energetycznego. A także o rozwiązaniach dotyczących instytucji państwowych, bez silnego państwa nie damy sobie rady – powiedział Stasiak.
I dodał: – Jeśli Polacy mają okazję poznać poglądy pana prezydenta, to zaczynają się one im podobać. Prezydent jest człowiekiem autentycznym i pracowitym. I chciałbym, żeby społeczeństwo tę autentyczność zobaczyło.
Na koniec podkreślił, że dobrze wspomina współpracę z Kownackim i za nią mu dziękuje. – Rozmawialiśmy normalnie. Przyjąłem gratulacje od pana ministra Kownackiego – powiedział Stasiak. I dodał: – Nie zgłaszał żalu, pretensji. Nie okazywał rozdrażnienia. (odnośnie dymisji – red.).
Dopytywany, czy zdymisjonowanie Kownackiego oznacza koniec jego współpracy z prezydentem odpowiedział wymijająco. – To rozmowa między prezydentem a panem Kownackim – powiedział Stasiak.
Pogrążył go wywiad
Kownacki tydzień temu został wysłany na urlop po tym, jak w wywiadzie dla „Dziennika” skrytykował Lecha Kaczyńskiego. Mówił, że prezydent jest „zbyt szczery i zbyt prostolinijny” i ma „o to do niego pretensje”. – Fundamentalnie nie zgadzam się z jego praktyką działania bez żadnego planu. Sądzę, że powinny być wytyczone konkretne cele i sposoby ich realizacji. Uważam też, że prezydent powinien mieć ustalony kalendarz zajęć i jego się trzymać – stwierdził. Od dziś o kalendarz prezydenta będzie dbał Stasiak.
Telefon Obamy i wielbłąd
Zdecydowanie za dużo powiedział też relacjonując rozmowę Lecha Kaczyńskiego z Barackiem Obamą. Według Kownackiego, prezydent USA poruszył w niej kwestię tarczy antyrakietowej, co w rzeczywistości nie miało miejsca. Kancelaria musiała sprawę odkręcać, a jej szef przyznał, że „chyba traci wiarygodność”. I nie pomogła nawet konferencja, na której prezentując zdjęcie wielbłąda Kownacki stwierdził, że owym wielbłądem nie jest. Po ostatniej gafie musiał odejść.