Do obecnego, chaotycznego i płytkiego świata zachodniego trwały przygotowania od ostatniej ćwiartki dwudziestego stulecia. Do kanonu wartości weszła polityczna poprawność i relatywizm. Moralny, historyczny, polityczny, właściwie totalny. Nikt z przeciętnych śmiertelników nie wie, czego się trzymać, komu wierzyć i co jest prawdą. Bo prawda jest również relatywna. A zasady? Poseł Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot reklamuje upadającą gazetę ?Puls biznesu?. I nie widzi w tym nic zdrożnego. Więcej ? krytykujący go za to dziennikarze i politycy opozycji najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z istoty naganności postępowania Palikota.
Zdarzyło się w Niemczech, że pewien dziennikarz użyczył swojego wizerunku jakiejś reklamie. Człowiek ten zapłacił za to karierą. O tym, żeby jakikolwiek niemiecki polityk reklamował cokolwiek jest tam nie do pomyślenia. Chyba że jest byłym politykiem, tak jak Gerhard Schröder, który reklamuje Gazprom, dla którego pracuje. Dziennikarz nie może uczestniczyć w reklamie, bo istnieje podejrzenie stronniczości, a nawet korupcji. Jeśli to zrobi, nie może skrytykować reklamowanej przez siebie firmy, przeciwnie, będzie unikał pisania o niej, gdy okaże się, że złamała ona prawo. I w Polsce, jak dotąd, dziennikarze trzymają się od reklamy z daleka. Choć nie brak takich, którzy uprawiają kryptoreklamę. Piszą dobrze o jakiejś firmie, choć niekoniecznie na to zasługuje, a w zamian korzystają z różnych jej usług, jak wycieczki za granicę, darmowe bilety na samolot i tzw. drobne upominki.
Dziennikarzowi nie wolno ? tak mówi kodeks etyki dziennikarskiej ? uczestniczyć w reklamie, ale politykowi wolno. W każdym razie w Polsce. Reklamował meble prezydent Kwaśniewski, limuzynę lexus lider PSL Waldemar Pawlak, gazetę Palikot. Pomijając fakt, że niewiele to pomoże owej gazecie, a nawet może jej zaszkodzić, należy się zastanowić, w jakim kierunku zmierza nasze państwo, w którym relatywizm moralny przypomina jako żywo wschodnioeuropejskie Bizancjum albo bananową republikę. Julia Pitera, osoba uważana do niedawna za strażniczkę zasad, wybrała pod skrzydłami Platformy Obywatelskiej relatywizm moralny i nadużycie prawa przez rzecznika rządu traktuje jak towarzyski incydent, prześladując jednocześnie politycznych przeciwników za całkowite bzdety. Ciekawe, jak się czuje posłanka Pitera i minister od czegoś tam, kiedy przegląda się w lustrze. Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie i najmądrzejszy. I taki popularny. Nie ma się z czego cieszyć. Platforma nie będzie rządzić wiecznie. Kariera się skończy, a kiepski wizerunek pozostanie.
Polityk reklamujący cokolwiek staje się osobą mało wiarygodną i w głowie postronnego obserwatora rodzi się podejrzenie o możliwe powiązania korupcyjne. Nawet jeśli ich nie ma i tak jak w przypadku Palikota nie otrzymał on (prawdopodobnie) honorarium, otwarte zostały drzwi do kolejnych nieetycznych czy niezgodnych z prawem zachowań polityków rządzących partii.
Na niwie międzynarodowej minister też chodzi piechotą. Uznał ostatecznie, że jesteśmy państwem drugiej kategorii, nie tylko w świecie, ale i w Unii Europejskiej. Zaleca więc politykę drugiej kategorii. Wobec Rosji, europejskich potęg, a więc Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, a wobec USA kategorii trzeciej.
Zasady umarły, niech żyje relatywizm. Bierzemy wzorce z Zachodu, ale niestety jest do dobór wzorców negatywnych. Przed skundleniem może nas ocalić jedynie zdrowy rozum Polaków i ich poczucie przyzwoitości.
Krystyna Grzybowska
Gazeta Polska