Uchwalenie konstytucji 3 maja 1791 r. miało doprowadzić do wyzwolenia się Polski z rosyjskiej strefy wpływów.
Caryca miała jednak wsród polskich elit politycznych agenturę tak silną, że nakazała zorganizowanie spisku w celu ?polsko-rosyjskiego pojednania”. Polscy zdrajcy przystąpili do niego 27 kwietnia 1792 r. w Petersburgu, ale dla oszukania opinii publicznej napisany przez generała Popowa tekst ogłosili 14 maja 1792 r. w miasteczku Targowica jako akt własnej konfederacji. Polska została wymazana z mapy Europy, a polskość zaczęła być represjonowana. Ta metoda była później wiele razy z powodzeniem stosowana.
Dnia 17 września 1939 Związek Sowiecki w porozumieniu z III Rzeszą dokonał agresji, której celem była ostateczna likwidacja państwa polskiego. Natychmiast przystąpiono do masowych represji. 5 marca 1940 r. kierownictwo sowieckie wydało rozkaz wymordowania polskich elit. 3 kwietnia ludobójstwo zostało rozpoczęte (w Estonii w likwidacji tamtejszych elit wziął udział ojciec Putina). Gdy rząd polski zażądał zbadania informacji o zbrodni w Katyniu, Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne. W Moskwie napisano akt PKWN, a Armia Czerwona ustanowiła w Polsce władzę agentów NKWD.
Dzisiaj znowu jakiś Popow pisze carowi Putinowi nowy scenariusz pojednania i znowu znajduje w Polsce chętnych pomocników.
Rozumiem, że działacze PZPR używają 70 rocznicy sowieckiego ludobójstwa na Polakach, żeby dowieść, iż po dwudziestu latach od upadku Związku Sowieckiego nadal pozostają wiernymi pachołkami Rosji i z tego powodu nie warto czernić papieru. Ale gdy prymas udaje, że niczego nie rozumie ani z historii Polski, ani choćby z własnego życiorysu i ogłasza arcydziwaczne oświadczenie: ?To jest moment, gdzie powinniśmy stać razem /…/ nie tylko jako Polacy, ale także jako Polacy i Rosjanie czy jako Polacy i Niemcy /…/ to są ludzie, którzy zapłacili najwyższą cenę za to, że stali się częścią takiego czy innego narodu.”; gdy minister spraw zagranicznych i marszałek sejmu radzą prezydentowi, żeby do Katynia nie jechał, bo będzie tam przeszkadzał generałowi KGB-NKWD, którego urzędnicy jeszcze wczoraj, z okazji 70 rocznicy najazdu sowieckiego, grozili Polakom zagładą; gdy premier usłużnie biegnie na wezwanie do naigrywania się z mordu katyńskiego w akompaniamencie rozwieszanych w Moskwie portretów Stalina, to trzeba parę rzeczy oczywistych przypomnieć.
Od czasu wizyty w Moskwie premiera Tadeusza Mazowieckiego, który powtarzał za Gorbaczowem, że „sprawę Katynia należy oczyszczać”, Rosjanie i ich polska agentura zrobili wiele, żeby ludobójstwo sprowadzić do rangi jednej z licznych zbrodni wojennych, a najlepiej nazwać je jedną ze ?zbrodni Stalina”. Obecna inicjatywa premiera Putina ma do tego ostatecznie doprowadzić. Dlatego na partnera wybrał sobie premiera Tuska, a wizytę w Katyniu prezydenta Kaczyńskiego uznał za „podróż prywatną”.
Polska nie może wyrazić zgody na tę manipulację. Prezydent Polski, jako wybrany w wyborach powszechnych reprezentant narodu jest uosobieniem majestatu Rzeczypospolitej – bytu nadrzędnego wobec wszelkich relacji partyjnych i sondażowych. Dlatego w takich miejscach jak Katyń i Auschwitz to jego obecność jest najwłaściwsza i konieczna. Wymaga tego godność pamięci narodowej oraz realistyczny, całkowicie pragmatyczny, wzgląd na dobro polskiej i europejskiej polityki wobec przyszłości.
Katyń, Charków i Miednoje są symbolami tej samej ludobójczej akcji, którą na terenie okupacji niemieckiej symbolizują Auschwitz, Akcja A-B, Palmiry czy Piaśnica. Władze państwa sowieckiego w porozumieniu z władzami państwa niemieckiego opracowały, uzgodniły i zrealizowały plan wymordowania polskiej elity narodowej w celu ostatecznego zniszczenia polskości i przekształcenia polskich mas społecznych w pozbawionych poczucia narodowego niewolników eksploatowanych przez oba totalitaryzmy.
Jako symbole aktów ludobójczego antypolonizmu Katyń i Auschwitz nie należą tylko do rodzin osób tam pomordowanych. Stanowią niezbywalną istotę polskiej pamięci narodowej i straż przy ich historycznym znaczeniu należy do podstawowych obowiązków państwa polskiego, każdych władz Rzeczypospolitej. Tak jak istota pojednania izraelsko-niemieckiego polega na uznaniu przez Niemcy winy za ludobójstwo na Żydach, tak samo znakiem uczciwej woli naprawy stosunków z Polską jest zdolność Rosji do uznania winy za ludobójstwo na Polakach. Omijanie tej kwestii lub sprowadzenie ludobójstwa do poziomu „błędów i wypaczeń” stanowi dowód, że Rosja nadal, jak w roku 1792, jak w 1920, jak w 1939 i 1944, dąży do upokorzenia i zniewolenia Polski i Polaków.
Kainowi zbrodniarze znowu żądają, by do winy przyznał się Abel. Żądają, byśmy wyrzekli się tego najcenniejszego, co stanowi o naszej polskości – pamięci. Dlatego uznanie Katynia za akt ludobójstwa jest w takim samym stopniu kamieniem węgielnym polskiej racji stanu, jak nie uznawanie rozbiorów, wojny r. 1920, czy agresji 17 września 1939 r. za akt „bratniej pomocy”. Jeżeli powiemy, że w Katyniu nie było ludobójstwa, to uznamy jednocześnie, że komunizm nie był totalitaryzmem, a nazizm był roztoczeniem nad Polakami opieki, jako ludem niewolniczym ze swojej natury. W konsekwencji Polacy – jedyny naród na którym ludobójstwa dokonały jednocześnie i w zmowie oba najstraszniejsze totalitaryzmy – sami przyznają swoim katom prawo do wypowiadania się w ich imieniu.
Krzysztof Wyszkowski
http://wyszkowski.eu/index.php/artykuy/26/1278-caryca-zaprasza-targowiczan