A w tekście stwierdzał: „bardzo godnie został oddany hołd polskim oficerom zamordowanym bestialsko przez NKWD w Katyniu. W tych chwilach widziałem godną postawę premiera Rosji i godną postawę premiera Polski. To ważny krok w kierunku przełomu na tej długiej i wyboistej drodze walki o prawdę. To ważne ogniwo w spinanym od lat łańcuchu pojednawczych zdarzeń„.
Rzecz jasna, wszystko to zasługa Tuska, gdyż „Kaczory” psuły co mogły podczas swoich „nieudolnych konfrontacyjnych rządów (…), kiedy to polska polityka zagraniczna psuła relacje z sąsiadami i spychała nas na margines głównej polityki europejskiej”. Teraz wszystko wróciło na „właściwe pozycje”.
Bracia Wachowscy mogliby nakręcić czwartą część „Matrixa” z „Lechem” w roli głównej.. To jakaś wirtualna (nomen omen) rzeczywistość, jeśli Wałęsie za przeprosiny wystarcza sama obecność Putina, któremu przez usta nie przeszło nazwisko Stalina, kierującego machiną czerwonego ludobójstwa. Ba, były prezydent krytykuje też tych, którzy śmią narzekać, że rosyjski premier nie powiedział słowa „przepraszam”. Wałęsa w swojej wyobraźni je zanotował i wmawia, że wszystko jest OK.
W istocie Putin tak przeprosił za katyńskie ludobójstwo dokonane na rozkaz Stalina, jak Wałęsa przeprosił za to, że współpracował z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa, co jednoznacznie udowodnił IPN.
Piotr Jakucki
fot. KPRM