W ubiegłym tygodniu w ramach pomocy prawnej polski konsul przesłuchał w Urugwaju polonijnego biznesmena Jana Kobylańskiego. Proces karny wytoczony przez Kobylańskiego kilkunastu dziennikarzom został odroczony do czasu dostarczenia do kraju oryginału protokołu.
We wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa kontynuował trwający od marca ubiegłego roku proces kilkunastu polskich dyplomatów i ludzi mediów, których Kobylański oskarżył w prywatnym procesie karnym o zniesławienie. Chce on też, by każdy z podsądnych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny.
Sędzia Robert Żak poinformował, iż w piątek dotarła faksem do sądu kopia protokołu z przesłuchania Kobylańskiego, które odbyło się 12 kwietnia w stolicy Urugwaju Montevideo. Na poprzedniej rozprawie, w grudniu zeszłego roku, obrońcy oskarżonych wnieśli, aby Kobylański – jako oskarżyciel prywatny – był przesłuchany w pierwszej kolejności, bo taka jest logika procedury karnej. Jego pełnomocnik, mec. Andrzej Lew-Mirski oświadczył, że Kobylański z uwagi na wiek i stan zdrowia nie podejmie trudu przyjazdu do Polski. Sąd postanowił więc, że będzie on przesłuchany w Urugwaju przez polskiego konsula z Buenos Aires (Argentyna).
Obrońcy oskarżonych sprzeciwili się we wtorek ujawnieniu treści liczącego ponad 20 stron faksu. „W sensie prawnym nie stanowi on dowodu i trzeba poczekać na oryginał protokołu” – zgodnie dowodzili. Ponadto wskazywali, iż nie zdążyli się zapoznać z nadesłanym faksem. Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy, na której mają zostać odczytane zeznania Kobylańskiego, na 28 maja.
Jak powiedział PAP mec. Lew-Mirski, który był obecny przy przesłuchaniu Kobylańskiego w Montevideo, odbyło się ono w wynajętej sali i trwało około ośmiu godzin. Kobylański odpowiadał na pytania przesłane przez obrońców oskarżonych.
W ramach udzielania pomocy prawnej konsul, na wniosek sądu lub prokuratora, może przesłuchać obywatela polskiego przebywającego na stałe w okręgu konsularnym. Przesłuchanie następuje na podstawie listy pytań nadesłanej przez właściwy organ krajowy. Konsul sporządza z przeprowadzonego dowodu protokół, zawierający dane osobowe przesłuchiwanego, czas i miejsce przesłuchania oraz informację o pouczeniu przesłuchiwanego o obowiązku mówienia prawdy. Konsul może wykonać taką czynność tylko wobec obywatela polskiego.
87-letni Kobylański to milioner, założyciel i szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. m.in. za antysemickie wypowiedzi przez ówczesnego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego).
Czując się dotknięty tekstami w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Newsweeku” i „Polityce”, skierował prywatny akt oskarżenia przeciw dyplomatom i dziennikarzom, m.in.: Ryszardowi Schnepfowi, Danielowi Passentowi, Jarosławowi Gugale, Adamowi Michnikowi, Jerzemu Baczyńskiemu, Mikołajowi Lizutowi. Liczy on prawie sto stron i dotyczy ukazujących się przed czterema laty tekstów o Kobylańskim, w których wspominano o jego antysemickich wypowiedziach oraz podejrzeniach IPN, że w czasie wojny mógł wydawać za pieniądze Żydów Niemcom.
W 2007 r. pion śledczy IPN odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego wydania podczas wojny ukrywających się Żydów w ręce gestapo przez Kobylańskiego. IPN nie udało się bowiem ustalić ponad wszelką wątpliwość, by był on tym samym Januszem Kobylańskim, który w latach 40. był podejrzany w Polsce o szmalcownictwo. IPN ustalił, że Stanisław Kobylański (wobec którego śledztwo umorzono w latach 40. z powodu braku dowodów winy) miał trzech synów – imiona dwóch ustalono, w tym Jana, b. konsula honorowego RP w Ameryce Płd. Nie udało się także ustalić, czy żydowska rodzina, która miała być wydana, faktycznie zginęła.
Jako oskarżyciel prywatny Kobylański wskazuje, że wszystkie zarzuty, o jakich donosiły media, to kłamstwa, zaś same publikacje miały, jego zdaniem, na celu poniżenie go jako Polaka i patrioty oraz „odebranie zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji prezesa USOPAŁ i udziału w życiu Polonii w Urugwaju”. Uznał też, że celem dziennikarzy było przedstawienie go „jako szpiega, denuncjatora, fałszerza, cudzołożnika, oszusta, obozowego feldfebla, łapówkarza, megalomana, latynoskiego kacyka, niekompetentnego mitomana”.
W lipcu ubiegłego roku Kobylański pozwał oddzielnie Radosława Sikorskiego za jego książkę, w której nazwał go „antysemitą” i „typem spod ciemnej gwiazdy”. „Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić” – mówił wówczas szef MSZ.