CBA i NIK prześwietlą sprawę restrukturyzacji szpitala dzięcięcego w Łodzi.
Czy jest szansa na to, by dawny szpital im. J. Korczaka w Łodzi (obecnie ośrodek pediatryczny) nadal leczył dzieci? Po latach walki o placówkę i bzdurnych urzędniczych decyzji prowadzących do stopniowej likwidacji kolejnych oddziałów można mieć nadzieję, że tak. Organ założycielski placówki – urząd marszałkowski – zadeklarował po raz pierwszy chęć pozostawienia szpitala w spokoju. W czyste intencje marszałka województwa nie wierzą jednak tak lekarze, którzy przez lata mamieni byli przeróżnymi wizjami, obietnicami i zapewnieniami o tym, że to „dla dobra dzieci” , jak i prawicowi radni, opozycyjni koledzy z poprzedniej kadencji, gdy województwem rządziła koalicja SLD-PSL, obecnego marszałka Włodzimierza Fisiaka (PO). Oni mówią wprost – to tylko słowa, by zyskać przychylność ludzi, to jedynie tratwa płynąca do następnych wyborów….Ile w tym prawdy czas pokaże. Na razie dokumenty dotyczące restrukturyzacji szpitala prześwietla CBA.
Marszałek obiecuje
– Dla szpitala liczy się każdy dzień – tłumaczy nam dr Joanna Kozłowska, chirurg z ośrodka pediatrycznego im. J. Korczaka – dopóki nie ma dokumentów potwierdzających niedawne obietnice marszałka o nielikwidowaniu placówki, nadal musimy o nią walczyć – dodaje. A batalia o szpital toczy się od lat. Dopiero jednak kilka dni temu obrońcy szpitala usłyszeli od marszałka Włodzimierza Fisiaka, że ten dołoży wszelkich starań, by zlokalizowany w centrum Łodzi, ponad stuletni szpital, nadal funkcjonował.
Szum medialny pomógł
– Nie wierzę w czyste intencje Fisiaka – powiedział nam Grzegorz Lorek, prawicowy radny sejmiku poprzedniej kadencji – od początku był za likwidacją placówki a w zarządzie województwa robił wszystko, by ograniczyć jej działalność – stwierdza. Według niego powtórne uruchomienie placówki (przez lata znikały z niej kolejne oddziały) pociągałoby za sobą wielkie nakłady. – Czy w budżecie województwa znajdą się na ten cel pieniądze? Wątpliwe– nie pozostawia złudzeń Lorek. Przyznaje jednak, że szum medialny wokół sprawy „Korczaka” spowodował, że decyzja o likwidacji – jeszcze kilka tygodni temu ze szpitala miały być wyprowadzone dwa następne oddziały – nie jest już aktualna. – Jednak wydaje mi się, że ten stan – zawieszenia – będzie trwać aż do wyborów – mówi.
Fisiak gra „Korczakiem”?
Od partyjnych kolegów Fisiaka dowiedzieliśmy się, że najprawdopodobniej obecny marszałek może zostać wystawiony jako kandydat PO do PE w przyszłorocznych wyborach. – dlatego teraz potrzebny jest mu spokój – mówią. Stąd nagłe działania „pod publiczkę” w sprawie „Korczaka”. Na niedawnym spotkaniu z organizacjami i komitetami walczącymi o utrzymanie placówki marszałek poinformował, że przyszłością dziecięcego ośrodka zajmie się specjalny zespół w którym znajdą się miejscy i wojewódzcy urzędnicy oraz przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia. Zespół ma opracować plan dalszego funkcjonowania szpitala. Koncepcja będzie wypracowana wspólnie z miastem, które chce wspomóc urząd marszałowski i utrzymać dotychczasową działalność dziecięcego szpitala.
Odwołać Fisiaka
Tymczasem radni sejmiku – z PiS i LiD złożyli wniosek o odwołanie marszałka – właśnie z powodu działań likwidacyjnych w stosunku do szpitala pediatrycznego. Wniosek będzie głosowany na jednej z najbliższych sesji.
Sprawą szpitala zainteresowało się właśnie CBA – poprosiło urząd marszałkowski o dokumentację dotyczącą likwidacji szpitala pediatrycznego im. J.Korczaka. Funkcjonariusze CBA prześwietlą papiery placówki od 2000 roku.
Dobroczyńcy niemile widziani
Niedawno reaktywowane Łódzkie Chrześcijańskie Towarzystwo Dobroczynności, które przed wojną prowadziło szpital pediatryczny, na początku tego roku wystąpiło do marszałka z propozycją przejęcia placówki – w budynkach prowadzilibyśmy nadal działalność pediatryczną i nadal przyjmowane byłyby tam wszystkie dzieci – mówią członkowie Towarzystwa. Odpowiedzi jednak do dzisiaj nie otrzymali.
Patent Sawickiej?
Szpital od 2003 roku jest restrukturyzowany. Polega to na tym, że placówkę – rzekomo z ogromnymi długami – włączono w struktury Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Kopernika i jako nieekonomiczne likwidowano kolejne, bardzo dobrze działające oddziały. Co na zadłużenie mówią radni, którzy od początku sprzeciwiali się takiemu projektowi restrukturyzacji? – przez lata placówka kierowali dyrektorzy z nadania PSL – to oni generowali zadłużenie – tłumaczą radni. Wszystko oczywiście pod okiem organu założycielskiego – urzędu marszałkowskiego. Przypisano jej także zadłużenie szpitala im. Kopernika. – sam projekt likwidacji, jak to się ładnie nazywa restrukturyzacji, to sprytne posunięcie ludzi z SLD, kręgu Pęczaka, a także PSL – główny powód to nie nierentowność a atrakcyjna 3 ha działka w centrum Łodzi – tłumaczy Grzegorz Lorek – został złożony wniosek do NIK o kontrolę wszystkich posunięć dotyczących „Korczaka”, mam też nadzieję, że funkcjonariusze CBA odkryją całą prawdę – dodaje. Jego zdaniem dla urzędników odpowiedzialnych za służbę zdrowia przez kolejne lata, gdy niszczony był dobry szpital liczyły się tylko ich plany – złe, czy nie, one musza być realizowane. – Dlatego należałoby sprawdzić krąg osób przewijających się w całej sprawie – i tak myślę – osobiście zainteresowanych likwidacją szpitala im. J.Korczaka – tłumaczy Lorek.
Posłanki PiS w akcji
Obrońcy szpitala: lekarze i rodzice dzieci, które są leczone w placówce, mają nadzieję, że „Korczak” pozostanie – kolejni dyrektorzy mamiąc nas, ze to dobre posunięcia, likwidowali bardzo dobrze pracujące oddziały specjalistyczne – mówi prof. Maria Gołębiowska, całe życie związana z „Korczakiem” – teraz mamy nadzieję, że faktycznie szpital pozostanie, tak jak to mówi marszałek Fisiak – dodaje. W ostatnich tygodniach w pomoc szpitalowi włączyły się posłanki PiS Krystyna Grabicka i Joanna Kluzik – Rostkowska.
Pod patronatem prezydentowej
b>
Minister pracy i polityki społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego chce, by patronat nad placówką objęła prezydentowa Maria Kaczyńska. Czy jednak wysiłki tylu osób pomogą przeciwstawić się bezduszności urzędników? Lekarze pytają, jak to możliwe, ze niekompetentni, nie odpowiadający za nic personalnie ludzie podejmują takie decyzje? Oni chcą ratować szpital – robią to, bo chcą leczyć i służyć dzieciom, bo takie jest ich powołanie. Czy ostatnie zapewnienia to prawdziwy odruch serca czy też tylko polityczne wyrachowanie?
Dorota Tataranowicz