Czy nie czas już sięgnąć po znane, sprawdzone w bojach o postęp i demokrację wzorce?
Od kilku dni widać pełną medialną mobilizację sił "postępu i demokracji". Dramatycznych słów padło już wiele. I w kraju, i za granicą. Ostateczny sygnał do ataku dał premier Donald Tusk.
– Kaczyńscy przekroczyli granicę, nie odpuszczę im, nie ma mowy – zapewnił premier po pierwszych doniesieniach, że ratyfikacja Traktatu Reformującego UE przez Polskę nie przebiegnie tak "lekko łatwo i przyjemnie", jak można było przypuszczać po podjęciu przez sejm decyzji o parlamentarnej drodze ratyfikacji dokumentu.
– Gdyby Polska nie ratyfikowała Traktatu byłoby to skandalem totalnym – biadał szef klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisław Żelichowski.
– Jarosław Kaczyński przez swój upór stawia pod znakiem zapytania pozytywną obecność Polski w Unii Europejskiej – dołączył lider SdPL Marek Borowski.
– Terrorystom się nie ulega – instruował kolegów kreowany na przyszłego lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Jerzy Szmajdziński.
Może w takim razie referendum?
– Referendum jest zbyt ryzykowne – ocenił marszałek Sejmu Bronisław Komorowski ostrzegając przed niską frekwencją. Trzeba się porozumieć…
Wreszcie szef klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował, że nie zamierza skorzystać z propozycji dalszych rozmów składanych jego partii przez antytraktatowych sabotażystów.
– Rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością zostały zakończone" – ogłosił Chlebowski.
Co dalej? Na razie trudno liczyć na "braterską pomoc" z zagranicy.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering wyraźnie dał do zrozumienia premierowi Donaldowi Tuskowi, że "polscy przyjaciele"
sami powinni znaleźć rozwiązanie problemu…
"W dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju…"
Czy nie czas już sięgnąć po dobrze znane, sprawdzone w bojach o postęp i demokrację wzorce?
Piotr Tomczyk