Przede wszystkim „Warszyc” zasłynął i zasłużył się dla Polski poprzez utworzenie z byłych żołnierzy Armii Krajowej po II wojnie światowej Konspiracyjnego Wojska Polskiego – najsilniejszej organizacji antykomunistycznego podziemia działającej w centralnej Polsce. Liczyła ona ponad 4 tysiące ludzi i była solą w oku komunistycznej władzy. Żołnierze na czele ze swoim dowódcą Sojczyńskim siali postrach wśród funkcjonariuszy Polski Ludowej. Tworzyli jednostki dobrze wyszkolone, ale przede wszystkim przepełnione patriotyzmem i chęcią walki z okupantem sowieckim.
Bo należy jasno napisać, że kpt. Sojczyński doskonale wiedział, do czego doszło po II wojnie światowej. Nie wierzył w żadne wyzwolenie przez Armię Czerwoną. Był oficerem inteligentnym, zorientowanym, a przy tym zaciętym w boju o wolność.
W jednym ze swoich listów z 1945 roku napisał:
„Dopóki istnieje choćby najmniejsza nadzieja i możliwość wykazania Rosji, że jej polityka jest podła, świńska i zaborcza, oraz walki z jej imperializmem i odebrania zagrabionych przez nią wschodnich połaci Polski, dopóty w walce tej trwać jest naszym obowiązkiem – nawet za cenę wielkich ofiar”.
Z drugiej strony „Warszyc” doskonale widział, jaka była polityka nowej władzy, wprowadzonej w Polsce na sowieckich bagnetach. Żołnierze Armii Krajowej, mimo że walczyli z Niemcami, stali się największym wrogiem PRL-u i znaleźli się w patowej sytuacji. Z jednej strony mogli się ujawniać, co często kończyło się szykanami, torturami, wywózkami na Syberię, a nawet zabójstwami przez komunistów. Z drugiej – wymęczeni po II wojnie światowej znowu zeszli do konspiracji, tym razem antykomunistycznej. Pamiętajmy, że na wyzwalanych spod okupacji niemieckiej terenach NKWD i polskie siły bezpieczeństwa prowadziły akcję „oczyszczania”, która przede wszystkim dotknęła osoby związane z Polskim Państwem Podziemnym.
Ale cofnijmy się w czasie do 1910 roku. Wtedy bowiem w Rzejowicach niedaleko Radomska na świat przychodzi Stanisław Sojczyński. Urodził się w chłopskiej rodzinie, a rodzice spośród sześciorga dzieci właśnie jego postanowili wykształcić ze względu na zdolności. Ukończył szkołę, rozpoczął służbę wojskową, podczas której przeszedł różne kursy. Potem pracował jako nauczyciel języka polskiego koło Częstochowy.
Kiedy wybuchła wojna, został zmobilizowany do wojska jako podporucznik. Walczył w okolicach Hrubieszowa i Janowa Podlaskiego. Później wrócił w rodzinne strony i zaangażował się w konspirację. Na jesień 1939 roku złożył przysięgę w Służbie Zwycięstwu Polski (późniejszym Związku Walki Zbrojnej, a potem Armii Krajowej). Otrzymał pseudonim „Wojnar”, a potem także „Zbigniew” i „Warszyc”.
W działalności konspiracyjnej wykazał się zdolnościami organizacyjnymi i talentem do tego sposobu walki z okupantem. Szybko to zauważono, dlatego Sojczyński został komendantem Podobwodu Rzejowice, a od października 1942 r. zastępcą komendanta Obwodu Radomsko AK. Jednocześnie kierował Kedywem w swoim obwodzie.
Zorganizował w 1943 roku dwie spektakularne akcję, które nawet na wrogach – Niemcach, zrobiły wrażenie i odbiły się echem po całej Polsce. Pierwsza to wykonanie wyroku śmierci na szefie Gestapo w Radomsku Willim Wagnerze oraz na jego zastępcy.
Druga, po pacyfikacji rodzinnych Rzejowic przez Niemców, Sojczyński przeprowadził atak na więzienie w Radomsku i uwolnił polskich więźniów z Rzejowic. Była to bardzo odważna, wręcz brawurowa akcja. Bez strat udało się ocalić 40 Polaków i 11 Żydów.
Kpt. Sojczyński stoczył wiele potyczek z Niemcami i był uznawany za zdolnego oraz sprawnego dowódcę. Po zakończeniu II wojny światowej bez wahania wstąpił do II konspiracji – tym razem antykomunistycznej. Były to czasy znane dziś po hasłem: Żołnierze Wyklęci.
„Warszyc” czuł się odpowiedzialny za swoich byłych podkomendnych. Nie mógł jednocześnie pogodzić się z sowieckim ładem, jaki zapanował na polskich ziemiach. Rozumiał doskonale – co w tamtych czasach bez dostępu do powszechnej informacji nie było takie oczywiste – że polski rząd utworzony przez Stalina, reprezentuje w całości interesy Związku Radzieckiego.
Dlatego ponownie zmobilizował swoich i nie tylko swoich żołnierzy, by stawiać opór komunistom, a także zwalczać panoszący się powojenny bandytyzm. Ostatecznie stanął na czele założonej przez siebie organizacji Konspiracyjne Wojsko Polskie, do której należało w szczytowym momencie ponad 4 tysiące ludzi, a która swoim działaniem obejmowała cztery województwa.
Stanisław Sojczyński w tej fazie walk o Polskę był radykalnym dowódcą. Uznawał, że namawianie do ujawnienia się żołnierzy niepodległościowych jest niczym innym jak zdradą. Swoje działania określał jako walkę z przestępczą działalnością władz komunistycznych. Zależało mu także na ochronie społeczeństwa oraz żołnierzy podziemia niepodległościowego przed terrorem organów bezpieczeństwa.
Szybko „zalazł za skórę” komunistom, którzy uznali go za wroga numer jeden. Angażowano coraz większe siły w wytropienie polskiego oficera, który sprawiał wiele kłopotu władzy, a był postrachem funkcjonariuszy bezpieki.
W rozkazie do swoich podkomendnych pisał:
„Nie jest przestępstwem likwidować zdrajców, zwyrodnialców pastwiących się nad swymi braćmi, wszelkiego rodzaju wykolejeńców, nie uznających żadnych świętości: – zbrodnią niewybaczalną jest dopuścić, aby ofiary milionów zostały zdystansowane przez miernoctwo i podłość”.
Co ciekawe, Konspiracyjne Wojsko Polskie dawało odpór komunizmowi także na poziomie propagandy, wydając swoje ulotki i afisze, a nawet gazetę pt. „W świetle prawdy”. Pismo było tworzone przez Sojczyńskiego. Zamieszczał w nim wiele artykułów swojego autorstwa.
W czerwcu 1946 roku „Warszyc” został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa, który zaciekle go tropił. Po pokazowym procesie sąd nie miał wątpliwości i skazał go na karę śmierci, a prezydent Bierut odmówił ułaskawienia, o które zresztą prosił jego prawnik, a nie sam bohater. Kpt. Sojczyński odmówił napisania prośby do prezydenta.
Został rozstrzelany 19 lutego 1947 roku i pochowany w nieznanym do dziś miejscu.