Na służbie zdrowia można nieźle zarobić. Wiedziała o tym nie tylko była posłanka PO Beata Sawicka.
Kilka miesięcy temu był piękny klip wyborczy – zapewne wielu z nas ma jeszcze w uszach te pełne frazesów obietnice – że zwykli pacjenci będą mieć dostęp do leczenia na wysokim poziomie, lekarze zarobią krocie i w ogóle, jak to przed wyborami nucili politycy PO, „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”. Co z tego pozostało? Okazuje się, że zobowiązań bez pokrycia nie składała jedynie Beata Sawicka… Przykładów na kupczenie służbą zdrowia jest bowiem mnóstwo – obojętnie w który region kraju spojrzymy na nie natrafimy. Łódź, Katowice, Sieradz…. Tam rządzący zamiast naprawiać, czyhają na intratne placówki, zamiast dbać o pacjenta, patrzą na własną (kolesi) kieszeń. A składane przez rząd propozycje rzekomej reformy ułatwiają rozkradanie i dzielenie się majątkiem służby zdrowia…
Na służbie zdrowia można nieźle zarobić. Wiedziała o tym najlepiej nie tylko skorumpowana eksposłanka PO, wiedzą doskonale także obecni posłowie PSL – choćby dwaj, którzy w ławy poselskie wskoczyli wprost z łódzkiego urzędu marszałkowskiego, gdzie odpowiadali właśnie za zdrowie; wie także przebywający w areszcie (za korupcję) od pół roku związany z nimi były dyrektor największego szpitala – ośrodka onkologicznego w regionie łódzkim. W Polsce jest wiele zadłużonych szpitali – wystarczy tak nimi pokierować – tzn. obsadzić odpowiednimi ludźmi, by zobowiązania się nawarstwiały i potem podjąć odpowiednie decyzje.
Przykłady? Choćby wspomniana już Łódź – tam do długów szpitala dziecięcego im. Korczaka dopisywano zobowiązania innej placówki, dzięki czemu szpital stał się „nierentowny” i przeznaczony do likwidacji. Obecnie, choć odpowiedzialny za placówkę zarząd województwa obiecał, że będzie ona istnieć, wszystko utknęło w martwym punkcie – tzn. pozostawione oddziały warunkowo funkcjonują, ale ostatecznych decyzji nie ma. I choć o przejęcie szpitala stara się jego przedwojenny zarządca – reaktywowane Łódzkie Chrześcijańskie Towarzystwo Dobroczynności – nie jest ono nawet brane pod uwagę. Powód? Towarzystwo chce leczyć wszystkie łódzkie dzieci, przede wszystkim te biedne. Tymczasem zarząd zaplanował sprzedać teren z przeznaczeniem na park medyczny dla wybranych. Czysty zysk.
Drugi przykład. Katowice. Zadłużony szpital urologiczny. Jeden z najlepszych w kraju. Cena? 12 mln zł – śmiesznie niska – sama nieruchomość położona w centrum Katowic jest o wiele więcej warta, trzeba dodać jeszcze nowoczesny sprzęt. Placówkę mają przejąć lekarze, którzy do tej pory sami tam pracowali i nią zarządzali. Dla wielu jest jasne co teraz się stanie. Szpital zrobi się rentowny. Na wszystko znajdą się pieniądze.
Przed tym przestrzegają choćby działacze Solidarności służby zdrowia. Jeszcze niedawno podczas strajków lekarskich jednym z postulatów protestujących było przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego. – to na pewno dałoby lekarzom wyższe zarobki, ale sprawiłoby także, że służba zdrowia – jej majątek – zostałby przejęty – słyszeliśmy od lekarzy z Solidarności. Dzisiaj ten postulat wraca – tym razem jako rządowa propozycja uzdrowienia ochrony zdrowia.
Związkowcy z Solidarności stanowczo protestują przeciwko takim rozwiązaniom – kilka lat temu, za rządów SLD walczyliśmy, by te spółki nie weszły. Było bowiem zagrożenie, ze niektóre osoby zawłaszczyłyby ten majątek. Myślę, że to niebezpieczeństwo istnieje nadal – mówi szefowa związku w Łódzkiem Maria Kruglak. Propozycji tej obawiają się pracownicy szpitala w Sieradzu. Placówki, którą po prostu, ot tak, wyceniono – na niecałe 4 mln zł. 4 ha, budynki, nowoczesną aparaturę medyczną… Teraz pracownicy wojewódzkiego szpitala opieki długoterminowej i paliatywnej czekają na połączenie ich z innym sieradzkim szpitalem i potem na sprzedaż tego co „opustoszeje”.
– Schemat działania w takich wypadkach jest prosty – tłumaczy nam Grzegorz Lorek, radny poprzedniej kadencji sejmiku województwa łódzkiego, członek komisji zdrowia – najpierw trzeba połączyć placówkę z inną – i nazwać to restrukturyzacją, potem zlikwidować co się da – najlepiej dobre oddziały, i stwierdzić, że uratować to może tylko prywatyzacja – mówi. Według niego wtedy grunt pod sprzedaż już jest przygotowany.
Najlepiej „całą procedurę” omówiła w słynnej już rozmowie z agentem CBA była posłanka PO Beata Sawicka… Tylko, że wtedy jej partyjni koledzy odżegnywali się od całego procederu. Dziś widać, ze była to tylko przedwyborcza gra pozorów. Wszak to ludzie z PO przykładają rękę do „handlu zdrowiem”, jak teraz można określić to co dzieje się w ochronie zdrowia. Elżbieta Hibner (PO) – w zarządzie województwa łódzkiego, jako wiceminister zdrowia w rządzie Buzka była za prywatyzacją szpitali. Czy jej podejście do problemu się zmieniło? Nie. Zarząd realizuje politykę zdrowotną dokładnie taką, jak LiD, które wiele lat wspólnie z PSL rządziło województwem i przymykało oko na liczne nieprawidłowości, którymi dziś zajmuje się prokuratura.
Wiele placówek służby zdrowia to pod względem lokalizacji, infrastruktury łakome kąski. Dlaczego ich nie wziąć? W większości miast czy miejscowości w Polsce ręka rękę myje, liczą się lokalne układy- konfitury dla swoich, nie dla tych z zewnątrz. Nikt „z przypadku” nie zostanie dopuszczony do interesów, również tych na służbie zdrowia. A te wydają się bardzo intratne. Tylko tu pojawia się pytanie – dlaczego przed „prywatyzacją” nic nie może się udać a po niej wszystko? I czemu „prywatyzacja” jest bezwzględnie potrzebna do poprawy funkcjonowania służby zdrowia?
Gdzie w tym wszystkim pacjent? Podczas sejmowej debaty usłyszeliśmy nawet jego definicję. Tylko co z tego? Skoro, by się leczyć rząd proponuje byśmy dopłacali. Kontrowersyjne. Tym bardziej, że z pomocy lekarskiej najczęściej korzystają osoby starsze, przewlekle chore i dzieci. A te grupy nie są zamożne i trudno byłoby je obciążać dodatkowymi kosztami.
Minister Ewa Kopacz, jako posłanka opozycji jeszcze kilka miesięcy temu krytykowała tak zajadle posunięcia ministra Religi. Zarzekała się, że PO ma pomysł na uzdrowienie służby zdrowia. Dzisiaj widać, że kolejny raz były to ze strony PO tylko puste słowa… Słowa, które najlepiej określił Ludwik Dorn – PO obiecała pacjentom bardzo pożywne jajeczko, a wyszła pozbawiona treści wydmuszka…
Dorota Tataranowicz