Anatolij Golicyn, jest autorem niezwykle ważnej książki o dywersji i dezinformacji sowieckiej oraz rosyjskiej pt „Nowe kłamstwa za stare”( ang. oryginał „New Lies for Old”). Dzięki staraniom wiceministra-szefa SKW Antoniego Macierewicza książka została wydana w Polsce nakładem biblioteki Służby Kontrwywiadu Wojskowego w 2007 r. Miała być materiałem szkoleniowym dla oficerów i żołnierzy Służby. Po przejęciu rządu przez koalicję PO-PSL, na polecenie nowego kierownictwa SKW książka została zatrzymana, tj. praktycznie wyeliminowana z czytelnictwa. Przeciwko oficerowi, który na polecenie szefa SKW A. Macierewicza, kazał ją wydrukować, obecne władze Służby prowadzą dochodzenie dyscyplinarne. Przedstawiamy poniżej recenzję książki Anatolija Golicyna.
27 lat temu powstała Solidarność. 46 lat temu o azyl na Zachodzie poprosił oficer KGB, Anatolij Golicyn. Co łączy te dwa wydarzenia?Golicyn przewidział nie tylko powstanie Solidarności, lecz także pieriestrojkę w Związku Sowieckim.
Anatolij Golicyn był agentem sowieckich służb specjalnych, działającym przez długi czas na Zachodzie. Gdy był już podpułkownikiem KGB, specjalistą od tzw. środków aktywnego działania (tj. dezinformacji, dezintegracji i operacji wpływu – głównie na zachodnich polityków i dziennikarzy), poprosił o azyl polityczny w grudniu 1961 r. Pomógł Amerykanom i Brytyjczykom zdekonspirować wielu szpiegów sowieckich, funkcjonujących na Zachodzie.
Nowe kłamstwa zamiast starych
Dopiero w 1984 r. opublikował książkę pt. "New Lies For Old" ("Nowe kłamstwa za stare"), w której przewidział wiele wydarzeń politycznych. Swoje prognozy, bazujące na znajomości KGB, przekazał CIA znacznie wcześniej. Wywołały one i do dziś wywołują zdumienie ze względu na swą trafność i to, że wyprzedziły faktyczne zdarzenia o wiele lat.
Golicyn, który współplanował przez kilkanaście lat strategię dezinformacyjną ZSRR, twierdzi w książce (oraz wcześniejszych raportach pisanych dla CIA w latach 60. i 70.), iż Sowietom zawsze zależało na tym, by istniała kontrolowana przez nich opozycja (tak jak np. carskiej Ochranie, która sama organizowała np. opozycyjne wobec cara drukarnie). Sterowani przez KGB oraz jego filie (np. SB, Stasi, etc.) ludzie, wykreowani na dysydentów, znani na Zachodzie, mieliby tworzyć niekomunistyczną partię w wypadku, gdyby system komunistyczny zaczął się rozpadać. Zdaniem Golicyna tzw. "Praska Wiosna" 1968 była akcją KGB, a Dubczek – kierowanym w mniejszym lub większym stopniu człowiekiem ZSRR. Golicyn przewidział już w 70. latach, że Dubczek będzie także w przyszłości odgrywał dużą rolę polityczną. Tak też się stało po 1989 r. ku zdumieniu tych, którzy znali poglądy Golicyna. Odpowiednikiem Dubczeka w ZSRR miał być Sacharow, a w Polsce – Wałęsa i jego środowisko.
Oficer KGB twierdzi także, iż jego pracodawca stosował równocześnie sześć różnych strategii, by zmylić Zachód. Najważniejsza z nich dotyczy tak zwanej "fazy końcowej" budowania światowego systemu komunistycznego i polega na przekonaniu Zachodu, iż komunizm umarł. Z tą właśnie strategią mamy do czynienia po 1989 r. KGB wykreował najpierw "opozycję antykomunistyczną" (np. Dubczeka, Sacharowa czy Wałęsę), by w odpowiednim momencie przejęła władzę (tak naprawdę w imieniu komunistów, którzy przez pewien czas pozostaną w cieniu). By doprowadzić do osłabienia lub nawet rozwiązania NATO, najpierw musiał rozpaść się Układ Warszawski. Zachód musiał uwierzyć, że na Wschodzie komunizm upadł i nie ma potrzeby się go obawiać.
Błędne rozumienie sytuacji w Polsce?
Golicyn zwraca uwagę na błędne rozumienie sytuacji w Polsce po 1980 r. Twierdzi, że strajków Solidarności nie można porównywać do powstania węgierskiego w 1956 r. "Polski Sierpień" przypomina – zdaniem Golicyna – "Praską Wiosnę". W Polsce, podobnie jak wcześniej w Czechosłowacji, oficjalnych komunistów obalić miała "opozycja" wykreowana najpierw przez KGB i wasalne służby specjalne (SB). Podobne opinie słyszeliśmy później z ust np. Andrzeja Gwiazdy czy Kornela Morawieckiego.
Także Okrągły Stół i twardą postawę antylustracyjną części dawnej opozycji antykomunistycznej niektórzy uznają za argument przemawiający za słusznością opinii wyrażonych przez Golicyna. Zwraca uwagę, że Gierek i Kania, odpowiedzialny wówczas w PZPR za Służbę Bezpieczeństwa, brali udział w latach 70. w naradach z udziałem oficerów KGB, w czasie których postanowiono wykreować polskich "dysydentów", którzy mieli później (po "upadku" komunizmu) przejąć władzę. Szczegóły tej operacji miały zostać ustalone w maju 1980 r., kiedy Breżniew i Gromyko wzięli udział w konferencji liderów państw komunistycznych w Warszawie. Kilka miesięcy później milion członków PZPR wstąpiło w szeregi Solidarności.
Stan wojenny i delegalizacja Solidarności to – zdaniem Golicyna – druga faza operacji sowieckiej, mająca na celu konsolidację sił komunistycznych. Golicyn przewidział następnie, w trzeciej fazie, utworzenie rządu koalicyjnego z udziałem polskich komunistów, liderów Solidarności oraz zaufanych ludzi Kościoła katolickiego. Kilka lat później, jak wiadomo, faktycznie doszło do utworzenia tego typu rządu po rozmowach przy Okrągłym Stole. Golicyn uważa, że tego typu rząd może stanowić o wiele większe zagrożenie dla społeczeństwa niż czysto komunistyczny rząd, jako że faktycznie będzie to w dalszym ciągu struktura komunistyczna, interpretowana jednakże jako ciało o charakterze demokratycznym.
Komuniści tworzą nowy porządek świata
Potem (po rządach już niekomunistycznych formalnie), jak sądzi Golicyn, nastąpi restauracja jeszcze bardziej niż poprzednio totalitarnego systemu społeczno-politycznego. Faza końcowa oznacza także osłabienie lub nawet rozwiązanie NATO, neutralizację Niemiec oraz wycofanie się Amerykanów z Europy i komunizację Ameryki Łacińskiej. Można by sądzić, jeśli wierzyć Golicynowi, że paryski pakt Rosja-NATO z 1997 r. stanowi ważny krok w kierunku "zmiękczania" NATO.
Fałszywa, wykreowana przez KGB opozycja antykomunistyczna w Polsce oraz innych państwach komunistycznych, zdyskredytuje, zdaniem Golicyna, prawdziwą opozycję antykomunistyczna. Dzisiaj możemy już chyba powiedzieć, iż przynajmniej w tym punkcie Golicyn miał sporo racji. Radykalna opozycja przedstawiana była cały czas po 1989 r. jako grupa "oszołomów" (np. Morawiecki, Olszewski etc).
Golicyn przewidział także pojawienie się na sowieckiej scenie politycznej po śmierci Breżniewa człowieka typu Gorbaczow. W swej książce pisze, iż po Breżniewie władzę na Kremlu przejmie polityk pokroju Dubczeka, zaś "liberalizacja" w ZSRS i Europie Środkowo-Wschodniej będzie miała spektakularny charakter i zrobi niesamowite wrażenie na Zachodzie. Mur berliński zostanie zburzony i dojdzie do zjednoczenia Niemiec, nastąpi chińsko-amerykańskie zbliżenie. Jednym słowem, tworzony będzie "nowy porządek światowy", o którym później mówili Gorbaczow i Clin
ton. Główną tezą, którą postawił Golicyn, jest nieuchronność wzmocnienia systemu komunistycznego w czasie budowania właśnie tegoż "porządku". Golicyn sądzi, że neutralizacja Europy nastąpi głównie w wyniku różnic politycznych pomiędzy konserwatystami amerykańskimi i socjaldemokratami zachodnioeuropejskimi, wierzącymi w autentyczność liberalizacji państw komunistycznych.
Gdzie jest trzeci poziom KGB?
Jako politolog odczuwam satysfakcję, gdyż moją teorię cyklicznego rozwoju systemu komunistycznego sformułowałem jeszcze przed ukazaniem się książki Golicyna. Czytając Golicyna, Besancona czy Hellera, zastanawiam się, czy to niektóre nasze spostrzeżenia okazały się trafne, czy może stratedzy KGB zastosowali je w swej polityce w latach 80. i 90.? Strategia ta zakłada poruszanie się nie na dwóch, lecz trzech poziomach. To, co widzimy na pierwszy rzut oka, może wydawać się nieprawdą. Sądzimy, iż taktyka sowiecka/rosyjska polega na czymś dokładnie przeciwnym. Okazuje się jednak, iż tak nie jest i naprawdę wiele elementów obrazu pierwszego jest prawdziwych.
Jeśli np. z dokumentów Stasi czy SB wynika, że znany działacz opozycji antykomunistycznej współpracował z policją polityczną, twierdzi się, iż jest to komunistyczna prowokacja. Tak powszechnie szanowana osoba nie mogła przecież być agentem komunistycznym! W efekcie okazuje się jednak, iż esbecy specjalnie dopuścili do ujawnienia części dokumentów, by skompromitować ideę lustracji. Ludziom bowiem w głowie się nie może pomieścić, że ktoś, kto przez lata uchodził za dysydenta, mógłby być kapusiem. A zatem wszystkie dokumenty SB są sfałszowane – myśli przeciętny Kowalski. Tymczasem może być dokładnie przeciwnie.
(oryg.w:wiadomości24.pl ; tytuł pochodzi od redakcji „Głosu”)