Media obiegła wiadomość o zatrzymaniu Donalda Trumpa. Część komentatorów już snuła wizję byłego prezydenta USA za kratkami, jednak póki co prokurator jedynie przestawił zarzuty. Mają one dotyczyć oszustw biznesowych, a w tle jest seksafera z aktorką filmów dla dorosłych. O co w tym wszystkim chodzi i co na to sam Trump?
Były prezydent USA wygłosił półgodzinne przemówienie, w którym zapewnia o swojej niewinności.
Trump: Tam nic nie ma
We wtorek Donald Trump usłyszał 34 zarzuty, po czym został zwolniony i udał się na Florydę, gdzie wygłosił przemówienie. Były prezydent nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, a za jedyną „winę” uznaje „energiczną obronę narodu przed tymi, którzy chcą go zniszczyć”. Przypomniał, że od lat jest ofiarą medialnej i sądowej nagonki. Jeszcze w czasach prezydentury Trumpa Izba Reprezentantów wszczęła wobec niego procedurę impeachmentu. Próba usunięcia kontrowersyjnego polityka z urzędu głowy państwa skończyła się niepowodzeniem. Już wtedy mówiło się, że Trump jest niewinny, a presja Kongresu na odwołanie go wynika wyłącznie z przyczyn politycznych. Były prezydent twierdzi, że tak jest i tym razem – powołuje się na swoich prawników.
Wszyscy mówią, że tam nic nie ma, że to nawet nie są zarzuty. [Prawnicy, przyp. red.] przyszli do mnie i mówią, że tam nic nie ma, nawet nie ma mowy o tym, co zrobiłem – wyjaśniał w półgodzinnym przemówieniu.
Przy okazji Trump przypomniał, że prokurator, który prowadził śledztwo sam powinien zostać postawiony przed sądem, ponieważ przekazywał mediom niejawne informacje dotyczące byłego prezydenta. Zauważył również, że córka prokuratora Bragga (bo o nim mowa) pracowała dla Kamali Harris podczas kampanii wyborczej w 2020 roku.
O co to całe zamieszanie?
Wszystkie zarzuty dotyczą fałszowania dokumentów biznesowych, a mianowicie czeków za fikcyjne usługi prawnicze, które Trump miał wypisywać swojemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi, który w imieniu byłego prezydenta miał zapłacić 130 tys. dolarów jego kochance za milczenie.
Przestępstwem nie są oszustwa biznesowe, lecz szerszy projekt medialny mający na celu wyciszanie skandali wokół Trumpa, który miał trwać w kampanii wyborczej 2016 roku.
Czytaj też:
Źródło: PAP