-Forma była bardzo dobra, ale treść to katastrofa – ocenił w TVN 24 piątkowe wystąpienie premiera Tuska Jacek Kurski z PiS, który przygotowywał ostatnie orędzie prezydenta.
– Jeśli po pół roku rządzenia powołuje się zespół do jakiejś sprawy to jakaś kpina. Donald Tusk wygrał wybory obiecując radykalne podwyżki, a na razie ceny tylko rosną – mówił poseł PiS. – Za czasów Jarosława Kaczyńskiego przeznaczono dodatkowe pieniądze dla dzieci, ale problem nadal nie został rozwiązany, a robienie z tego specjalnego celu to szukanie tematu zastępczego – podsumował Kurski.
Na wzrost cen uwagę zwrócił też rzecznik SLD Tomasz Kalita. – Mamy syndromy spowolnienia gospodarczego, ceny już rosną. Tymczasem premier jak gdyby nic kreślił swoją wizję przyszłości Polski. Zabrakło mi charakterystycznej muzyczki dla PO i hasła: "Żeby wszystkim żyło się lepiej". To wystąpienie premiera to była bomba PR-owska – mówił Kalita. Jego zdaniem, zapowiedź reformy emerytalnej to nic innego jak "spychanie ludzi po 50-tce do pracy". – Aktywizacja zawodowa tej grupy społecznej to ładne hasło, ale zupełnie oderwane od rzeczywistości. Nie ma pracy dla młodych ludzi, a obiecują ją starszym – stwierdził poseł SLD.
W obronie premiera stanął jego partyjny kolega Andrzej Halicki. – Premier zwrócił uwagę, że żyje nam się lepiej i dostatniej. Nie możemy jednak zapominać o głodnych dzieciach. Inwestując w młodzież nie można zapominać o seniorach – mówił Halicki.
Troska Tuska o ludzi starszych jest nieszczera- ripostował Kurski. – Likwidacja emerytur i szalone pomysły na prywatyzację w niczym nie pomogą emerytom i osobom starszym. Prywatyzacja to nie remedium na problemy gospodarki. Stracimy więcej niż zyskamy – stwierdził poseł PiS. – Platforma jest jak Titanic. Cały czas orkiestra jeszcze gra, ale góry lodowe są już widoczne. Niebawem PO posmakuje słonej wody oceanu – mówił. – Im dalej w las, tym lepiej widać, że król jest nagi – dodał, sugerując, że PO nie ma pomysłu na rządzenie krajem.