Czy prokuratury w małych miastach i miasteczkach są w stanie skutecznie walczyć z korupcją? Wątpliwe. Dlaczego? Bo najczęściej prowadzone przez nich sprawy dotyczą znajomych, sąsiadów czy też innych ‘wpływowych’ osób z lokalnego środowiska. Śledczy stawiają więc zarzuty ‘płotkom’ i z poczuciem spełnienia obowiązku zamykają postępowania. I nie tylko w sprawach korupcji jest pewnie tak, że ‘bandyci są kryci’, jak to po osobistych tragicznych doświadczeniach stwierdziła Danuta Olewnik… Po prostu polska rzeczywistość.
Afera korupcyjna w WORD (wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego ) w Piotrkowie Trybunalskim. Rok temu zatrzymano pierwszego egzaminatora ‘łapownika’. Potem było kolejne i kolejne zatrzymanie. W ręce policji wpadło kilkanaście osób, w tym czterech egzaminatorów. Wśród nich jeden, który w 2001 roku za pozytywny egzamin wziął trzy butelki koniaku. Jak to określono w komunikacie? Grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności. Za trzy ‘flaszki’ wódki… Za jazdę po pijanemu i spowodowanie wypadku, w którym zginie człowiek sprawcy grozi do 12 lat wiezienia. Absurdalne prawo, ale… prawo.
O łapówce egzaminatora w środowisku lekarzy mówi się „dowód wdzięczności” i nikomu nie przyszłoby do głowy by określić to innym mianem. Tym bardziej, że ile mógł być wart alkohol? 150 – 200 zł? Jeśli okradną cię na ulicy to taki występek określany jest mianem „małej szkodliwości” i policja nawet nie ściga bandyty. Tutaj oskarżono człowieka, postawiono mu zarzut tzw. biernego łapownictwa. Prokuratura przygotowała akt oskarżenia i skierowała go do sądu – obejmował on wszystkich zamieszanych w aferę. Proces rozpocznie się lada dzień. Kilka tygodni temu egzaminator, który siedem lat temu otrzymał alkohol popełnił samobójstwo… Tymczasem w śledztwie nie zgłosił się inny świadek, który by dał mu łapówkę. Może więc oskarżono i oczerniono niewinnego człowieka?
A teraz? Czy prokuratura dalej zajmuje się WORD w Piotrkowie Trybunalskim? Nie. Jak nas poinformował rzecznik Witold Błaszczyk, śledczy zakończyli już swoją pracę. Tymczasem, jak mówią mieszkańcy miasta wpadły same „płotki” a prawdziwy biznes nadal się kręci. Jeden z miejscowych radnych dziwi się czemu nikt nie zainteresował się byłym wieloletnim dyrektorem ośrodka, jego żoną – obecnie na emeryturze – pracującą także w WORD, zięciem – także pracownikiem WORD, synem i bratem, którzy prowadzą szkoły jazdy? – To była i jest cała „spółdzielnia” – dodaje. „Spółdzielnią” nazwali ją mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego.
Czy prokuratura musi sprawdzić każdą informację? – Jeśli mamy sygnał uruchamiamy określone procedury – zapewnia prokurator Błaszczyk. Dlaczego więc do tej pory nikt tak naprawdę nie rozpracował prawdziwych łapowników? Albo czemu nikt nie sprawdził skąd mają wielki majątek?
{sidebar id=4}
Możnaby tu podać drugi czy trzeci podobny przykład, gdzie owszem dotyka się problemu, ale nie eliminuje prawdziwych winnych. Zapewne każdy z nas zetknął się z podobną sprawą.
Specyfiką małych miejscowości jest to, że „elita” trzyma się razem. Wspólne polowania, zakrapiane alkoholem imprezy. Ci, którzy liczą się w mieście obracają się we własnym kręgu. Jak więc może kolega pozwać kolegę? Dlatego spraw dotyczących osób z danego małomiasteczkowego środowiska nie powinny prowadzić miejscowe organa ścigania. Powinny być oddane w drugi koniec Polski. Wtedy może zatrzymania w sprawach korupcji kończyłyby się sukcesami.
Dorota Tataranowicz