Zdaje się, że pętla coraz bardziej zaciska się wokół „Bolkowej” szyi. Prezydent Lech Kaczyński w wywiadzie dla „Polsatu” jednoznacznie stwierdził, że „Lech Wałęsa był agentem o pseudonimie Bolek”. Książka która będzie wydana przez IPN pokazuje "prawdę" o pewnych fragmentach jego życia: "- Nie jest to biografia wolna od jakichś słabości, chociaż w latach 80. (Wałęsa) był bez wątpienia przywódcą narodu" – mówił Kaczyński, podkreślając, że ten fakt nie oznacza, że nie wolno o Wałęsie "pisać prawdy": " -Czy społeczeństwu należy się papka informacyjna, czyli kłamstwo (…), czy demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda". Otóż ja mówię jasno – demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda, nawet jeżeli jest trudna".
Wałęsa zareagował w swoim stylu literackim. Przemówił ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywa i stwierdził, że Kaczyński powinien zostać usunięty z urzędu za słowa: "Wałęsa był agentem o pseudonimie Bolek". „– Czytałem wypowiedź o „Bolku” Prezydenta Kaczyńskiego i muszę powiedzieć, że to nie mieści się w głowie, przybliżenie normalnej. W obliczu faktów, prawa i pozycji już to samo powinno być powodem do prawnego w trybie natychmiastowym usunięty z urzędu".
I dalej „poleciał”, jak to on walczył z całym światowym komunizmem, a władzom PRL chodziło o to, by w prowokację przeciwko niemu "tacy jak Kaczyńscy, Zybertowicze, Wyszkowscy, Macierewicze z Gwiazdami na czele uwierzyli i sojusznikami się stali". To się udało teraz "na oczach całego świata" w 25. rocznicę otrzymania przez niego Nagrody Nobla "za wspaniałą pokojową walkę, przewodzenie i zwycięstwo.(…) Czy z takimi ludźmi, często zastępcami, z takim ładunkiem zawiści, zazdrości, głupoty mogłem osiągnąć więcej (…).Każdy z Was jest potrójnym „Bolkiem” w kiepskiej postawie i działaniu w tamtym czasie. To ciekawe że nikt z donosów „Bolka”, które tu krążą i chcielibyście je mi przypisać nie został zwolniony z pracy, ani nikogo nie spotkała żadna inna represja tylko mnie w stoczni i podobnie za to samo wyrzucony w kolejnych dwóch zakładach do 1980 r. (…) Tacy bohaterzy i tacy dezerterzy w chwilach trudnych mają czelność kiedy inni się poświęcili i wolność wywalczyli po profity do kolejki stawać, zachowania i patriotyzmu uczyć" – podsumowuje były prezydent.
Cytuję stwierdzenia Wałęsy nie z jakiegoś uwielbienia dla "poezji", ale po to by pokazać, że arsenał propagandowy Lecha W. wyczerpuje się coraz wyraźniej, czyniąc z niego „cienkiego „Bolka””. Wciąż te same słowa o własnym bohaterstwie i głupocie innych, które mają na szczęście wartość zmiętego papieru.
Mnie wystarczają fakty. Nie tylko „Lewy Czerwcowy”, późniejsze tajemnicze zniknięcie dokumentów z teczki TW „Bolek”, po wypożyczeniu jej przez Wałęsę, w czasie gdy był prezydentem, czy wyrok Sądu Lustracyjnego do dziś budzący wątpliwości merytoryczne. Ja pamiętam, kim otaczał się ówczesny prezydent w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, z którego w proteście odszedł Lech Kaczyński. Pamiętam obronę przed zdymisjonowaniem przez Olszewskiego „najbardziej czerwonych z czerwonych wychowanków Moskwy” – admirała Piotra Kołodziejczyka i kontrtradmirała Czesława Wawrzyniaka. Pamiętam wreszcie, że w 1980 r. Wałęsa kończył strajk, gdy władze przyrzekły spełnienie postulatów socjalnych i ani w głowie nie były mu jakieś wolne związki. Bramę Stoczni zamknęły na nowo Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska.
No i jeszcze warto sięgnąć do książki „Archiwum Mitrochina”, w której – zarówno w wydaniu polskim (począwszy od str. 927) jak i angielskim (począwszy od str. 513) – mówi się o współpracy Wałęsy-„Bolka” z SB. Czy też zapoznać się z nagraniem dźwiękowym rozmowy Krzysztofa Wyszkowskiego z funkcjonariuszem SB, potwierdzającym werbunek, na stronie internetowej tego działacza związkowego (zapis rozmowy opublikowała „Nasza Polska” i chwała jej za to, gdyż informacje dotrą do większego grona).
{sidebar id=4}
O tym jednak, że Wałęsa jest „Bolkiem” przekonuje mnie ostatecznie zupełnie coś innego: jego strach przed publikacją IPN, strach który Wałęsę prowadzi niemalże do obłędu.
Paweł Konik
PS. Znalazłem w Internecie informację, iż Wałęsa w 70-latach został złapany na kradzieży w Elmorze i wtedy poszedł na współpracę z SB. Donosy na kolegów składał na posterunku przy ulicy Piwnej u majora Popiela. Potem jego teczkę przejęło SB, w końcu teczka wylądowała w Warszawie i znikła. Jeżeli ktoś z Czytelników „Głosu” posiada jakieś uzupełniające informacje na ten temat, proszę o mailowy kontakt na adres: pawel.konik@yahoo.com