Urzędnicy wbrew logice, opiniom specjalistów i zapotrzebowaniu likwidują szpitale, bądź też zawężają ich działalność. Wszystko pod szumną i piękną nazwą „restrukturyzacja”. Urzędnicza sfora, która bierze co miesiąc do kieszeni pieniądze podatników (wszyscy składamy się na ich wynagrodzenia) działa na szkodę ludzi, unijne pieniądze trwoni nie wiadomo na co, i do tego jeszcze czuje się bezkarna.
Szpitale dziecięce do „kasacji”
Dwa przykłady tzw. restrukturyzacji szpitali. Oddalone od siebie o kilkaset kilometrów miasta – Łódź i Szczecin. W obydwu miastach chodzi o szpitale dziecięce – im. Korczaka w Łodzi i św. Wojciecha w Szczecinie, które urzędnicy chcą zlikwidować. W zasadzie mechanizm jest ten sam – najpierw w ramach „restrukturyzacji” przyłączenie do innej placówki, potem stopniowa likwidacja łóżek, przenosiny oddziałów, by w perspektywie móc wyczyścić budynki „do zera” i sprzedać. Szpitale, które nasi mądrzy urzędnicy przeznaczyli „do kasacji” mają ponad sto lat i należą do urzędów marszałkowskich. W Łodzi, jak już kilkakrotnie informowaliśmy Państwa, placówka jest darem fabrykantów dla biednych dzieci. W Szczecinie to jedyny specjalistyczny szpital dziecięcy w mieście.
Leczenie dzieci … nieważne
Pomysł by szpital przenieść na peryferie Szczecina przeraża nie tylko lekarzy i pracowników placówki, ale też rodziców małych pacjentów. Szpital ma być przeniesiony do Zdrojów (dzielnica Szczecina).
Dla wielu osób szpital, to tylko pediatria. Ale jak podkreślają pracownicy jest tam także gastroenterologia, reumatologia, chirurgia, dializa, nefrologia. Wszystko dla dzieci. Jest także oddział oparzeń. Szpital w Gryficach, gdzie leczone są oparzenia, nie przyjmuje dzieci. Następny taki oddział jest w Krakowie. – Nie wiemy co się stanie z czterema programami lekowymi, które teraz realizujemy. Czy w Zdrojach będą kontynuowane? Z tych programów korzystają dzieci z rzadkimi chorobami. W całej Polce obejmują one tylko 3 procent chorych dzieci. By ten szpital wyglądał tak, jak dziś, trzeba było długich lat pracy. Teraz to wszystko ma być zniszczone? – pytają pracownicy.
Parking ważny!
Zdaniem zachodniopomorskiego urzędu marszałkowskiego szpitala jednak nie da się dostosować do standardów, które zaczną wkrótce obowiązywać, dlatego posunięcie z przeniesieniem uważają za trafne. Tymczasem według Marioli Sawickiej, przewodniczącej związków zawodowych pielęgniarek i położnych w szpitalu Św. Wojciecha, przeniesienie oznacza faktycznie likwidację placówki. Tym bardziej, że przeprowadzka odbywa się po to, by na miejscu szpitala powstał parking dla klientów pobliskiego supermarketu (sic!).
Jeszcze niedawno mówiło się, że firma, która buduje galerię handlową, za otrzymanie terenu wokół szpitala miała wybudować placówce budynek z blokiem operacyjnym i intensywną terapią. W ubiegłym roku pracownicy szpitala oglądali plany tej inwestycji. Teraz nagle okazuje się, że szpital będzie przeniesiony, a firma przejmie ziemię, na której miała postawić budynek.
Przenosiny znaczy… likwidacja
„Przekręt” z przenosinami przerabiano już w Łodzi. Tutaj przerzucono chirurgię dziecięcą do szpitala onkologicznego. Jak na tym wyszli lekarze, pielęgniarki i pacjenci? – Jest o wiele gorzej – słyszymy od nich. Teraz przestrzegają swoich kolegów ze Szczecina – nie wierzcie w wizje świetlanej przyszłości, jaką roztaczają urzędnicy, nie dajcie się przenieść. Także w Łodzi w związku z restrukturyzacją zawężono działalność szpitala – kilka miesięcy temu groziło mu nawet zamknięcie. Było wiele protestów – mieszkańców Łodzi, polityków, środowisk medycznych oraz obietnic marszałka województwa, że uratuje szpital. Ostatnio zapewnił, że szpital nadal będzie leczyć dzieci i że nawet powstaną nowe oddziały, których dotychczas w placówce nie było. – Wszystko wskazuje na to, że niebawem podejmiemy decyzję o wydzieleniu tej jednostki ze struktury szpitala Kopernika (do którego włączono placówkę w 2002 roku) i rozpoczniemy proces modernizacji i adaptacji budynków – mówił marszałek województwa Włodzimierz Fisiak.
Kolejne obietnice bez pokrycia?
Zdaniem obrońców szpitala to dobra wiadomość dla małych pacjentów. Opinię, że szpital jest potrzebny, a jego działalność powinna być nawet rozszerzona wypracował specjalny zespół ekspertów powołany kilka miesięcy temu.
Najpóźniej do połowy września zarząd województwa ma przedstawić szczegółowy plan przywracania działalności szpitala i zakres koniecznych prac remontowo-adaptacyjnych. Marszałek przyznał, że wcześniejsze decyzje, które miały doprowadzić do likwidacji placówki były błędne. Wierzyć czy nie? Chyba trzeba zachować daleko idącą ostrożność. Tym bardziej, że organ założycielski jakim jest urząd marszałkowski z ostatecznymi decyzjami chce poczekać do wejścia w życie ustawy o przekształcaniu szpitali w spółki prawa handlowego. Pojawia się też pytanie – czy to naprawdę rezygnacja z czegoś co „da kasę”?
{sidebar id=4}
Na co idą miliony euro
Każdego dnia w jednym i drugim mieście słychać – nie ma pieniędzy na remont zabytkowych budynków szpitali. Czyżby? Przecież to przez urzędy marszałkowskie płyną miliony z UE, także na renowację zabytków. W Łodzi, by te ogromne pieniądze rozdać zatrudniono nawet w urzędzie 200 nowych osób (!), ale to może za mało, by spojrzeć przyjaźnie w stronę Korczaka. albo może już ktoś dobił targu… Czy za kilka lat wyjdzie, kto i jaką wziął łapówkę? Nie tylko za te dwie placówki, także za dziesiątki innych, na których można zrobić niezły interes. Za tymi dwiema sprawami, za decyzjami, przeciwko którym protestują społeczności obydwu miast, stoją urzędnicy i działacze z partii Donalda Tuska. A kto, jak kto, ale oni są doskonale wyszkoleni na okoliczność „szpitalnych interesów”… Beaty Sawickiej nie ma już w szeregach PO, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Dorota Tataranowicz