W najbliższy poniedziałek w Alei Zasłużonych warszawskich Powązek odbędzie się pogrzeb tragicznie zmarłego eurodeputowanego, byłego posła na Sejm RP, profesora Bronisława Geremka. Dzień później na ulicy Wiejskiej odbędą się uroczystości ku jego czci.
-Rozpoczniemy je albo od tekstu uchwały, albo od minuty ciszy połączonej z moim słowem, dotyczącym pamięci Bronisława Geremka. Chciałbym bardzo, aby to był moment, w którym parlament polski ogłosi, że zamierza na stałe uczcić jego pamięć poprzez nadanie jednej z sal, konkretnie Sali numer 14 budynku G w najstarszej części parlamentu, imienia Bronisława Geremka. – poinformował dziennikarzy marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Otwarta zostanie też wystawa, poświęcona byłemu przewodniczącemu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i szefowi sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Nikt – nawet polityczni przeciwnicy prof. Geremka – nie ma wątpliwości, że należy mu się minuta milczenia, bo do dobrych tradycji wszystkich parlamentów świata należy taka właśnie forma uczczenia pamięci ich zmarłych dawnych jak również obecnych członków. Nie ma też znaczenia, czy była to powszechnie znana opinii publicznej postać, czy też szeregowy poseł lub senator.
Czy rzeczywiście? Przypominam sobie, jak zaledwie kilka miesięcy temu, bo w marcu br. marszałek Komorowski odmówił prośbie klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, aby w ten właśnie zwyczajowy sposób uszanować pamięć zmarłego senatora obecnej kadencji, a posła w latach 1991-93 (z ramienia Konfederacji Polski Niepodległej) – Andrzeja Mazurkiewicza. {sidebar id=4}
– Jak za każdym razem będziemy robić minutę ciszy za zmarłych parlamentarzystów, to nie starczy nam na to czasu sejmowego – powiedział wówczas Komorowski.
Poseł KPN i senator PiS nie był oczywiście politykiem tej rangi, co prof. Geremek, chociaż i on miał swoje zasługi w walce o niepodległą Rzeczpospolitą, będąc w latach 1982-89 wielokrotnie aresztowanym i represjonowanym za działalność w opozycji; przypłacił to znaczną utratą zdrowia. W obliczu śmierci wszyscy są jednak równi i dlatego nie tylko politycy PiS, ale również spora część dziennikarzy była oburzona niezrozumiałą dla nich postawą marszałka.
Czy był to jednorazowy, żenujący wypadek przy pracy, czy też Bronisław Komorowski chciał w ten sposób udowodnić, iż nie wszystkich parlamentarzystów mierzy tą samą miarą?
Jerzy Bukowski