Senator PO Zbigniew Pawłowicz i poseł Demokratycznego Koła Poselskiego Marian Filar są podejrzani przez IPN o „kłamstwo lustracyjne”.
Gdyby sąd uznał ich kłamstwo, straciliby mandat i przez okres trzech do dziesięciu lat nie mogliby pełnić funkcji publicznych.
IPN podejrzewa ich o zatajenie w oświadczeniach lustracyjnych ich związków ze służbami specjalnymi PRL. Na mocy ustawy lustracyjnej, która obowiązuje od marca 2007 r., pion ten przejął funkcje zlikwidowanego urzędu Rzecznika Interesu Publicznego – czyli wstępnego sprawdzania prawdziwości oświadczeń lustracyjnych i występowania do sądów okręgowych w całym kraju w przypadku wątpliwości co do ich prawdziwości.
W grudniu 2007 r. w katalogach osób publicznych IPN ujawniono, że Pawłowicz był zarejestrowany w 1977 r. jako tajny współpracownik Wojskowej Służby Wewnętrznej, czyli kontrwywiadu wojska PRL, ps. „Pawlik”. Według katalogu, współpracę rozwiązano w grudniu 1977 r. z powodu „braku możliwości”; teczkę pracy TW zniszczono; zachowała się zaś teczka personalna TW. Sam Pawłowicz mówił, że jest tym zaskoczony i że zapisy dotyczą okresu, kiedy pracował jako lekarz w jednostce specjalnej w Egipcie pod flagą ONZ. Dodał, że zarejestrowano go bez jego wiedzy.
W tym samym katalogu ujawniono, że profesor prawa Filar był jako pracownik cywilny w latach 1978-79 wykładowcą Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie.
Według ustawy lustracyjnej, wśród organów bezpieczeństwa PRL, w których pracę, służbę lub tajną współpracę z nimi trzeba ujawnić w oświadczeniu lustracyjnym, jest m.in. Akademia Spraw Wewnętrznych. Do tej działającej w latach 1972-1990 resortowej uczelni MSW, szkolącej oficerów milicji i SB, we wrześniu 1989 r. włączono Wyższą Szkołę Oficerską MSW w Legionowie (o samej WSO ustawa lustracyjna milczy). ?Według nas, niewymienienie WSO w ustawie lustracyjnej niczego nie przesądza, bo według przepisów wewnątrzresortowych, WSO była jednostką SB ?- powiedział szef biura lustracyjnego IPN Jacek Wygoda. Powołał się m.in. na zarządzenie szefa MSW Czesława Kiszczaka, że w wykazie stanowisk SB podlegających weryfikacji w 1990 r. była WSO w Legionowie.
Filar powiedział, że nigdy nie ukrywał, iż przez dwa semestry w latach 1978-79 był wykładowcą prawa w WSO MSW w Legionowie. ?- Nie uczyłem tam nikogo jak bić pałą, tylko jak przestrzegać, szanować i nie nadużywać prawa? – podkreślił.? – Nie rozumiem, jak w oparciu o to można formułować jakiś moralny zarzut? ? zaznaczył.
Przypomniał, że w ustawie lustracyjnej jest wykaz organów, z którymi kontakty należy ujawnić, gdy składa się oświadczenie lustracyjne.? – Ani w starej ustawie, ani w nowej ustawie nigdy nie była w katalogu wymieniona WSO w Legionowie? – zauważył. Podkreślił także, że już raz podlegał obowiązkowi lustracyjnemu, bo za rządów AWS-UW był wiceprzewodniczącym Trybunału Stanu.
Filar powiedział, że zarzut wobec niego, pojawił się w oparciu o argumentację, iż w momencie kiedy szkoła w Legionowie przestała istnieć, jej majątek przejęła Akademia Spraw Wewnętrznych w Warszawie, która w nowej ustawie lustracyjnej jest wymieniona. ?- Tylko, że ja w tej szkole nie pracowałem? – zaznaczył. ?- Jedyną rzeczą, którą robiłem było uczenie prawa i opieranie zarzutu lustracyjnego na tym, że ja to miałem ujawnić – a jak nie ujawniłem to zrobiłem źle moralnie, to skłamałem – jest kompletnym nieporozumieniem?.
Pawłowicz nie chciał skomentować wniosku IPN.
Dotychczas IPN złożył jeden wniosek o stwierdzenie „kłamstwa lustracyjnego” parlamentarzysty obecnej kadencji – posła PSL Mirosława Pawlaka w jego procesie autolustracyjnym trwającym od grudnia 2008 r. w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Według katalogu IPN poseł był zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik. On sam twierdzi, że nie był agentem. Wygoda poinformował, że dotychczas IPN wystąpił do sądów o stwierdzenie „kłamstwa lustracyjnego” w sumie wobec 20 osób publicznych. Są wśród nich m.in. eurodeputowany Stanisław Jałowiecki (już uznany prawomocnie za „kłamcę lustracyjnego” pod rządami poprzedniej ustawy lustracyjnej), kilku samorządowców, dyrektor szkoły. Wobec ok. 2300 osób nie znaleziono podstaw do występowania do sądu. Sprawdzenia innych trwają.
WP/PK