Ale w TVP Info najwyraźniej tego nie dostrzeżono. W piątek rano autorski przegląd prasy miał poprowadzić w tej telewizji Robert Warzecha z „Faktu”. A komentatorzy zaczynają od komentowania swojej okładki.
Warzecha jak zwykle wybrał się do gmachu TVP przy pl. Powstańców Warszawy. Przyjechał rano, wybrał tematy i został przygotowany przez charakteryzatorów. Tuż przed wejściem do studia zatrzymała go prowadząca Edyta Lewandowska.
Na swoim blogu Warzecha z pamięci odtwarza ich rozmowę:
– Panie redaktorze, jest taka sprawa, że my tego nie możemy pokazać – prowadząca wskazuje na okładkowy materiał z p.o. prezesem Farfałem.
– Jak mam mówić o dzisiejszym wydaniu swojej gazety bez omawiania głównego materiału z okładki? – pytam. – Mogę pani tylko powiedzieć, że mój komentarz nie będzie dla pana prezesa Farfała druzgocący.
– Jeśli pan to pokaże, to my wyjdziemy na idiotów, a jak pan nie pokaże, to pan wyjdzie na idiotę – mówi.
– Jeśli nie będę mógł tego materiału omówić – odpowiadam – to nie będzie przeglądu prasy.
„Trwają nerwowe konsultacje z wydawcą, do wejścia zostało kilkadziesiąt sekund. Wydawca podejmuje w końcu decyzję, że przegląd ma zrobić prowadząca, ja nie wejdę do studia. Ludzie wokół mają głupie miny” – pisze Warzecha.
Czy polecenie o ocenzurowaniu programu przyszło z góry? Warzecha w to wątpi. „Decyzja o ocenzurowaniu przeglądu prasy była prawdopodobnie klasycznym przykładem autocenzury czy może raczej cenzury instynktownej, wprowadzonej przez pracowników niższego szczebla w obawie o konsekwencje, gdyby coś niewygodnego stało się na ich szychcie” – komentuje. W TVP szykują się potężne zwolnienia, więc ludzie zabezpieczają się jak mogą przed utratą pracy.
Warzecha podkreśla, że z Farfała wcale nie chciał robić głównej gwiazdy przeglądu. Co więcej, publicysta „Faktu” podkreśla, że nieraz bronił go przed wypominaniem niechlubnej przeszłości.
Niezalezna.pl/rz