Zaczęło się niezbyt interesująco. Przysłany do naszego kraju z Londynu (bez numeru NIP!) minister finansów Jean-Vincent Rostowski udzielił kolejnego wywiadu. Pytany w jaki sposób należałoby "walczyć z inflacją", odpowiedział.. w jaki sposób walczyć nie należy! Według słów ministra nie należałoby obniżać akcyzy na paliwa, bo zmniejszona stawka nie obniżyłaby cen…
Po tej kuriozalnej wypowiedzi Rostowskiego, w prasie pojawiły się komentarze (np. "Męki rządowych ekonomistów", ND nr 112/2008), sugerujący, że gospodarczy ekspert klasy naszego ministra finansów musi wiedzieć, iż różnice w cenach benzyny na całym świecie spowodowane są głównie różnicami wysokości stawek podatku akcyzowego.
Nie jest to tajemnicą dla żadnego z ekonomistów, że właśnie z powodu wysokiej akcyzy, w Europie ceny benzyny są (w przybliżeniu) dwukrotnie wyższe niż w USA…
Po dwóch tygodniach okazało się, że amerykański przykład przekonał nawet niektórych członków rządu koalicji PO-PSL! W jednym z wywiadów radiowych, wicepremier Waldemar Pawlak wskazał na obniżenie akcyzy, jako "najprostsze rozwiązanie, które pozwoliłoby złagodzić skutki wzrostu cen paliw". W podobnym tonie wypowiadali się indagowani przez dziennikarzy eksperci gospodarczy. Także przewodniczący klubu parlamentarnego PO
Zbigniew Chlebowski publicznie podzielił się swą opinią, że akcyza "zdecydowanie powinna być obniżona". – Rozmawiałem wczoraj z premierem. Widać wyraźnie, że premiera nie trzeba do tego przekonywać. Również uważa, że akcyza jest zbyt wysoka – zapewniał Chlebowski, że również Donald Tusk nie dał się nabrać na irracjonalne opowieści ministra Rostowskiego.
Po wygłoszonej w imieniu premiera deklaracji, los szefa ministerstwa finansów wydawał się przesądzony. Zwłaszcza, że cudaczny pogląd, jakoby spadek akcyzy nie prowadził do spadku ceny benzyny nie miał już (poza polskim ministerstwem finansów) żadnych zwolenników.
Odezwała się jednak Komisja Europejska… "KE stoi na stanowisku, że ingerowanie w podatki nie doprowadzi do spadku cen paliw. Stanowczo sprzeciwia się obniżaniu akcyzy, a także stawek podatku VAT, w odpowiedzi na wzrost cen paliw" – doniosły światowe agencje, a ekonomiści znów nabrali wody w usta.
{sidebar id=4}
W szczególnie trudnej sytuacji znalazł się, sprawujący najwyższą funkcję wśród "zwolenników" obniżki cen paliw, premier Donald Tusk. Obniżyć akcyzę, czy zgodnie z radą Rostowskiego i Komisji Europejskiej udawać, że taka operacja nie miałaby sensu, bo akcyza nie wpływa na ceny…?
– Bardzo mi zależy, żeby paliwa w Polsce były tańsze, a nie droższe. Nie mam żadnego interesu w tym, żeby rząd czy firmy paliwowe zarabiały na tym, że Polacy dopłacają do paliwa – deklarował po raz kolejny szef rządu.
– Ale na pewno nie podejmiemy decyzji – a tak było w przeszłości – że pod hasłem "ulżymy Polakom", tak naprawdę podejmowało się decyzje, które były ulgą dla producentów. Ja na taki interes nie dam się namówić – Donald Tusk próbował udowodnić, że jednocześnie zgadza się z opiniami o potrzebie obniżenia akcyzy, jak i wytycznymi europejskich komisarzy, według których obniżka akcyzy nie ma sensu.
{sidebar id=3}
Jednak po niespodziewanym ataku ze strony europejskich komisarzy, premier chyba nie ma już wyboru. Pozostanie mu udowodnić, że rząd może co najwyżej poprosić handlujących na rynku warzywnym, aby obniżyli cenę jabłek i ziemniaków, ale na akcyzę paliwową i marże polskich (w znacznej części państwowych!) rafinerii żadnego wpływu nie ma.
Przydałoby się jakieś "orędzie" w tej sprawie…