Czy to możliwe, że ekipa Donalda Tuska nie należy do naszego kręgu cywilizacyjnego? Tak może wynikać z sądowego uzasadnienia.
Ale po kolei. Śledztwo w sprawie podsłuchiwania przez ABW rozmów dziennikarzy i adwokatów powinno zostać przeprowadzone ? orzekł we wtorek sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Rejonowego Warszawa-Wola. Tym postanowieniem uchylił decyzję prokuratury i przychylił się do wniosku skarżących się na jej werdykt Cezarego Gmyza z ?Rz? i mecenasa Romana Giertycha.
Uzasadniając swe stanowisko, sędzia Gąciarek oświadczył, że działania prokuratury i ABW, która podsłuchiwała rozmowy dziennikarzy Cezarego Gmyza z ?Rz? i Bogdana Rymanowskiego z TVN 24 z Wojciechem Sumlińskim oraz jego rozmowy z adwokatami, budzą podejrzenia naruszenia zasad procedury karnej. Podobnie zresztą jak udostępnienie przez prokuraturę części stenogramów tych nagrań ? na wniosek pełnomocnika wiceszefa ABW Jacka Mąki ? na użytek jego prywatnego procesu wytoczonego ?Rzeczpospolitej?.
Przypomnijmy. Gdy sprawa ta wybuchła w październiku 2009 roku, brzydzący się jak nikt inny podsłuchami Donald Tusk nie dość, że wyraził głębokie zaniepokojenie sprawą, nie dość, że nakazał błyskawiczne jej wyjaśnienie, to jeszcze bez owijania w bawełnę wyjawił, co o tym wszystkim myśli. ?Możemy mieć do czynienia ? zagrzmiał ? z pewnego rodzaju zachwianiem dobrego obyczaju przez ABW?.
Kilka dni później okazało się jednak, że zachwianie dobrego obyczaju było na tyle niewielkie, a może nawet w ogóle go nie było, że właściwie nie ma o czym mówić. ?Mamy tu do czynienia z działaniem zgodnym z prawem? ? osądził Donald Tusk i uznał sprawę za zamkniętą. A niezależna prokuratura swą decyzją o odmowie wszczęcia śledztwa stanowisko premiera w całej rozciągłości potwierdziła.
I pewnie byłoby pozamiatane, gdyby nie sędzia Piotr Gąciarek. Nie tylko orzekł, jak orzekł, ale na dodatek zaznaczył w swym uzasadnieniu, że do takich rzeczy może dochodzić na wschód od granic Polski, lecz nie w naszym kręgu cywilizacyjnym.
Wszelako, trzeba podkreślić, sędzia Gąciarek nie przesądził, o który kraj mu chodzi. Z pewnością jednak nie miał na myśli ani Litwy, ani Łotwy, ani Estonii, bo te państwa co prawda leżą za naszą wschodnią granicą, ale są członkami UE. Mogło mu więc chodzić o Rosję, Ukrainę albo Białoruś. Co w sumie ? w pewnym sensie ? na jedno wychodzi.
Piotr Gabryel/tuskwatch.pl