Po Grecji bankructwo grozi Portugalii, w której kurs euro do dolara spadł w ciągu jednego dnia do najniższego poziomu od maja 2009 roku.
Ocenę wypłacalności Portugalii obniżył renomowana agencja ratingowa Fitch. Powodem kłopotów tego kraju – podobnie jak w przypadku Grecji, jest wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny. Eksperci wskazują, że prognozy Lizbony dotyczące wzrostu gospodarczego są zbyt optymistyczne, a proces uzdrowienia finansów publicznych nie będzie przebiegał tak łatwo jak sądzi portugalski rząd.
„Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. Kurs euro do dolara spadł aż o 1 proc. Rzadko się zdarza, żeby do takiego spadku doszło w ciągu jednego dnia” – mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Analitycy przestrzegają, że to nie koniec gospodarczych tąpnięć w Unii Europejskiej. Także Hiszpania i Irlandia niebawem mogą potrzebować pomocy Brukseli. W obu państwach deficyt budżetowy jest wysoki, a zadłużenie szybko wzrasta.
Czy to początek końca UE? Przypomnijmy, że 17 marca kanclerz Niemiec Angela Merkel opowiedziała się za usuwaniem ze strefy euro państw łamiących kryteria fiskalne UE. Co prawda, przemawiając w parlamencie, nie wymieniła żadnego kraju, jednak bez wątpienia miałana na mysli Grecję, stojącą dziś na skraju bankructwa. Zgodnie z unijnymi przepisami państwo w strefie euro musi pilnować swoich finansów: poziom długu publicznego nie może przekroczyć granicy 60 proc. PKB, a deficyt sektora finansów publicznych musi być niższy niż 3 proc. PKB. Tymczasem dług publiczny Grecji przekroczył 113 proc. PKB, deficyt – 12,7 proc. PKB.
Merkel dość scpetycznie patrzy także na plany pomocy tonącej Grecji.: „Nie powinniśmy oferować przedwczesnej pomocy, ale sprawić, by wszystko znowu było poukładane” – podkreśliła.
Podpowiedzi Grecji jak ma wybrnąć z problemów udzielił niemiecki „Bild”. : „Pogrążona w kryzysie Grecja, powinna sprzedać swoje wyspy i w ten sposób zdobyłaby pieniądze na spłatę długów. (…) Skoro musimy pomóc Grekom jeszcze miliardami euro, powinni coś za to dać. Na przykład parę ich pięknych wysp egejskich”.
Ateny tymczasem wprowadzają swój własny plan naprawczy, którego jednym z elementów jest obłożenie podatkami greckiego kościoła. Lewicowy rząd planuje m.in. nałożenie m.in. 20 proc. podatku od nieruchomości
należących do Kościoła. Ma to zapewnić wpływy do budżetu rzędu 10 mln euro rocznie. Ponadto ustawa reformująca finanse wprowadza zakaz prowadzenia operacji gotówkowych na sumie większej niż 1500 euro. Grecu, zamiast tego, mają posługiwać się kartami kredytowymi.
PK