Z kim w Pałacu Prezydenckim spotkał się Peter Vogel, podejrzewany o prowadzenie tajnych kont polityków i zwany kasjerem lewicy? TVN tego nie ustalił, nam się udało. To Marek Ungier, szef kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego. Cztery miesiące później prezydent ułaskawił Vogla skazanego za morderstwo.
Nam się to udało. DZIENNIK jeszcze we wrześniu dowiedział się, że Petera Vogla przyjął Marek Ungier, ówczesny szef kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego.
Informacje o wizycie Vogla potwierdziła nam oficjalnie kancelaria obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „Peter Vogel był obecny w Pałacu Prezydenckim w dniu 15 września 1999 roku w godzinach 10:00-11:05 w pokoju szefa gabinetu prezydenta RP” – odpowiedziało nam biuro prasowe kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Tym szefem gabinetu był Marek Ungier, prawa ręka Aleksandra Kwaśniewskiego. Ungier zdenerwował się gdy go zapytaliśmy o spotkanie z Voglem. „Vogel u mnie? Nigdy się z nim spotkałem” – zapierał się w rozmowie z DZIENNIKIEM. Gdy ujawniamy, że mamy potwierdzenie z kancelarii, Ungier się irytuje: „Tak? Niech to potwierdzi Vogel. Proszę się do mnie odezwać po rozmowie z nim”.
Co na to bankier? „Peter Vogel ze względu na nadal toczące się postępowanie, objęte tajemnicą śledztwa nie może kontaktować się z prasą i udzielać wywiadów” – oświadczył nam adwokat bankiera, mecenas Jerzy Jamka.
Wizyta u Ungiera i konto na nazwisko Piechoty
Dzień wizyty w gabinecie Marka Ungiera to szczególna data w życiorysie Vogla. Taką samą datę nosi umowa o otwarciu przez Vogla konta w szwajcarskim banku Coutts na nazwisko Jacka Piechoty – wiceszefa SdRP, byłego ministra gospodarki w rządzie Leszka Millera, a później w gabinecie Marka Belki.
Dokumenty z podpisem Piechoty DZIENNIK ujawnił we wrześniu. Te dowody zdobyli prokuratorzy z katowickiej Prokuratury Apelacyjnej, którzy prowadzili między innymi śledztwo w sprawie zagadki ułaskawienia Vogla przez Kwaśniewskiego.
Wrzesień 2008 roku. W warszawskiej willi należącej do Petera Vogla trwa rewizja. Trzecia w ciągu ostatnich kilku lat. Śledczy z katowickiej prokuratury szukają dowodów na pranie pieniędzy i na to, że Vogel obsługiwał tajne konta polityków – głównie polskiej lewicy. Wreszcie coś znajdują: na płytach CD i pendrive’ach Vogel skopiował dokumenty Coutts Bank AG w Zurychu, gdzie obsługiwał klientów z Europy Wschodniej.
Wśród materiałów jest skan umowy na otwarcie konta i kopia paszportu wydanego na nazwisko Piechoty. Konto nosi nazwę „Archibald”.
Po latach obalanych oskarżeń to pierwszy namacalny dowód na istnienie tajnych kont polskich polityków.
Byłemu ministrowi drżą ręce
Wrzesień 2009. Spotykamy się z Piechotą w w Warszawie w siedzibie jego firmy przy ulicy Szpitalnej. Były minister od ponad dwóch lat nie jest politykiem. Założył spółkę „Jacek Piechota Solutions Partners” (doradztwo, nieruchomości) Pokazujemy mu kopię umowy. Piechocie zaczynają drżeć ręce. „To nie mój adres, nie mój telefon” – wskazuje dane na dokumencie. Zgadza się podpis, ale Piechota mówi, że ktos mógł go zeskanować.
Ale to nie jedyny dowód obciążający Piechotę. Prokuraturze udało się też ustalić wysokość pierwszej wpłaty, która wpłynęła na rachunek.100 tysięcy dolarów.
„W śledztwie przyjęliśmy tezę, że konto Piechoty zostało otwarte na próbę, by politycy lewicy sprawdzili jak to działa. Nie pojawiły się tam wielkie sumy w porównaniu z wielomilionowymi kwotami innych klientów Vogla” – mówią nieoficjalnie prokuratorzy.
Tajemnica ułaskawienia
W 1998 roku Vogel chciał zamienić obywatelstwo niemieckie na szwajcarskie. Wtedy dopadła go przeszłość. Okazało się, że wciąż jest poszukiwany przez Interpol, po tym jak w 1983 roku uciekł z PRL – wtedy nazywał się Piotr Filipczyński – i nie wrócił do więzienia, by odbyć resztę kary za bestialskie zamordowanie w 1972 roku staruszki.
Szwajcarzy aresztowali Vogla i w czerwcu 1999 roku przekazali Polsce. Co się stało potem? Już 12 lipca ówczesny zastępca Prokuratora Generalnego Stefan Śnieżko z urzędu (!) wszczął procedurę ułaskawieniową. Decyzję zaaprobowała minister sprawiedliwości Hanna Suchocka.
Ale Śnieżko poszedł jeszcze dalej. Jednocześnie zarządził na korzyść Vogla przerwę w odbywaniu kary więzienia! Bankier był wolny. Wrócił do Szwajcarii. Ponownie przyjeżdża do Polski we wrześniu 1999 roku. 15 września zjawia się w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w gabinecie Ungiera. Co się stało po 15 września? Vogel poleciał do Zurychu. Miał ze sobą podpisaną umowę z Piechotą. Tam 21 września swój podpis pod tymi dokumentami tą złożył przełożony Vogla – Wolfgang Langer.
Cztery miesiące później, w lutym 2000 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski ułaskawił Petera Vogla.
Rewizja u Piechoty
Gdy Vogel w ubiegłym roku pogrążył byłego ministra, prokuratura zrewidowała dom Piechoty w Szczecinie i jego warszawskie mieszkanie. „Szukali dowodów na to, że miałem konto w Szwajcarii” – przyznaje Piechota.
Prokuratorzy znaleźli u polityka dokumenty, które ich zdaniem mogło potwierdzać, że miał on tajny rachunek. To wydruki z konta firmy Dagomar Consulting. Formalnie jej prezesem był Tadeusz Filipczyński, ojciec Vogla. „Z bankowych dokumentów wynika, że Filipczyński niemal jeszcze na łożu śmierci prowadził skomplikowane operacje bankowe” – twierdzi nasz informator z prokuratury krajowej.
Dagomar Consulting kiedyś było spółką należącą Art-B. Od syndyka kupił ją mecenas Ryszard Kuciński, prawnik Vogla, a prywatnie jego przyjaciel. Zdaniem prokuratury ojciec Vogla był tylko figurantem, „słupem”, na którego otworzono konto Dagomar Consulitng. A z konta korzystało kilka osób, w tym także Piechota. Śledczy uważają, że pieniądze z konta „Archibald” trafiły potem na konto Dagomar Consulting.
Zapytaliśmy polityka dlaczego w jego mieszkaniu prokuratura znalazła wyciągi z rachunku tej firmy. Były minister osłupiał . „No bo ja się przyjaźniłem z tym Voglem!” – wykrzyczał w najwyższym zdenerwowaniu Piechota. Gdy ochłonął zaczął tłumaczyć. „Czasami mieszkał w moim warszawskim mieszkaniu. Musiał kiedyś tam zostawić te wyciągi. Potem zamieszkali tam moi synowie i zapewne nie sprzątneli starych dokumentów Vogla”.
Na pytanie, kiedy Vogel zostawił te rachunki i jak długo tam mieszkał, Piechota odpowiada krótko: „Nie pamiętam”.
Były minister wspomina, że z Voglem pierwszy raz zetknął się w latach 90. „Poznali mnie z nim politycy Unii Wolności Jan Król i Karol Działoszyński. Zniknął nagle na chwilę pod koniec lat 90.” – wspomina Piechota.
Wkracza CBA. Vogel idzie na wspólpracę
Prokuratorzy z Katowic nie zdążyli rozwiąć zagadki umowy o otworzeniu konta Piechocie i związku tego wydarzenia z ułaskawieniem bankiera. Ale sprawę bada dalej Centralne Biuro Antykorupcyjne. Vogel poszedł bowiem na współpracę z CBA, gdy kierował nim jeszcze Mariusz Kamiński.
Jak do tego doszło?
Wiosną tego roku na polecenie przełożonych z ministerstwa sprawiedliwości musieli umorzyć sprawę. Potem, na początku lipca 2009 roku od śle
dztw przeciwko Voglowi odsunięto głównego prokuratora – Adama Rocha. To on prowadził główną sprawę przeciwko bankierowi, w sprawie prania brudnych pieniędzy na kontach jego klientów. Pomagał też w śledztwie w sprawie ułaskawienia. Niecały miesiąc temu od śledztw w sprawie Vogla odsunięto ostatniego prokuratora, który w trakcie przeszukania znalazł kopie umów o otwarciu konta na nazwisko Piechoty.
W końcu września szefowie katowickiej Prokuratury Apelacyjnej nie przedłużyli prokuratorowi Wojciechowi Dybkowskiemu tzw. delegacji do tej prokuratury. W efekcie musiał on wrócić do swojej macierzystej jednostki, ale już bez śledztwa w sprawie tajnych kont polskich polityków
Latem tego roku, półtora miesiąca po odsunięciu Rocha w siedzibie katowickiej Prokuratury Apelacyjnej pojawił się Ernest Bejda, wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dostał kopię części dokumentów znalezionych u Vogla oraz jego komputer. Ale okazuje się, że CBA sprawą zajęło się już rok wcześniej.
„Możemy tylko potwierdzić, że w 2008 roku pan Ernest Bejda był w katowickiej prokuraturze, gdzie rozmawiał o możliwości udzielenia pomocy przez Biuro w śledztwie dotyczącym okoliczności ułaskawienia Petera V. w kontekście ustalenia ewentualnych zachowań korupcyjnych osób pełniących funkcje publiczne, podejmujących decyzje w tej sprawie” – potwierdził nam jeszcze w sierpniu ówczesny rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
Agentom CBA udało się skłonić Vogla do współpracy. Aresztowany w 2008 roku bankier zaczął sypać. Potem skierował do CBA zawiadomienie, w którym opisał mechanizmy korupcyjne towarzyszące decyzji o ułaskawieniu.
Maciej Duda/ dziennik.pl