Dlaczego ministrowi Drzewieckiemu zależało na zatrzymaniu inwestycji, która miała utrzymywać Stadion po Euro 2012? I co w tej historii robią Sobiesiak i Rosół
Organizacja Euro 2012 jawiła się jako szansa na skok cywilizacyjny Polski i Warszawy. Ale z wielkich planów zostaje już tylko to, co niezbędne, by zorganizować mistrzostwa. Po nich pozostanie problem – Stadion Narodowy za 1,6 mld zł. Na jego utrzymanie Polacy będą łożyć kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
A mogło być inaczej.
– Stadion City miało być unikalną częścią Pragi, a sam stadion stanowić centralny obiekt całego założenia, żyjący 24 godziny na dobę, otoczony przestrzenią publiczną i różnymi funkcjami: hala widowiskowa, wystawy, kongresy, hotele, centrum handlowe, biura – wylicza Michał Borowski, inicjator konkursu na Stadion City i szef Narodowego Centrum Sportu (NCS) do lipca 2008 r.
– Teraz widać – dodaje – że wszystko sprowadza się do wybudowania za pieniądze podatników najdroższego na świecie ?studia telewizyjnego? dla UEFA, która zgarnie za wyłączne prawo do sygnału ok. 1 mld euro. My, jak te głupki, zostaniemy z gołym stadionem i rachunkami.
Borowski przypomina coś jeszcze. Aby koszty utrzymania stadionu zminimalizować, w koronie zaprojektowano prawie 40 tys. m kw. powierzchni – dla Ministerstwa Sportu, PZPN, muzeum sportu, klubu kibica, centrum konferencyjnego, restauracji itd.
– Niestety, nie dokończono projektu. Powstanie tylko stan surowy, tzw. golizna, za – bagatela – jakieś 250 mln zł, a operator tych powierzchni wciąż nie jest znany. Głupota i skrajna nieodpowiedzialność – krytykuje Borowski.
Taki jest finał Stadion City, czyli zaniechań ekipy Mirosława Drzewieckiego (PO) w Ministerstwie Sportu i bezradności stołecznych urzędników.
(gazeta.pl)