O Donaldzie Nietakimgroźnym, lenistwie w rządzie, kandydatach z hakami, prostych i mętnych odpowiedziach w Komisji Śledczej oraz o innych sprawach i sprawkach naszych czasów.
Stolica dużego kraju europejskiego
Przeprowadziłem się. Wszystko odbywało się w granicach Warszawy, stolicy dużego europejskiego państwa. Ale zachowanie tego samego numeru telefonu okazało się niemożliwe, zaś założenie telefonu, internetu i telewizji kablowej trwało ponad miesiąc. Tak działa TP S.A. sprywatyzowana przez sprzedaż państwowej firmie francuskiej. Stąd przerwa w DOCINKACH.
*****
Donald Nietakigroźny
Z uśmiechem na twarzy pan premier mówi: …nie jestem taki groźny… Ale, jak czytam, zagniewany na szefa NFZ zabrał mu za karę miesięczne pobory. Car Iwan Groźny pozbawiłby go pewnie głowy. Tylko, że pozbawienie kogoś miesięcznej pensji przez pracodawcę jest działaniem bezprawnym. Prawo do wynagrodzenia za pracę jest podstawowym prawem pracownika. Niestety często łamią je różni pracodawcy w Polsce mówiąc: nie mam pieniędzy, bankrutuję. Ale żeby tak, w swojej pysze, działał premier? A prokuratura milczy?
*****
Wysokie szczyty bezczelności
Premier Tusk z wrodzoną szczerością zwrócił uwagę, że hazardowa Sejmowa Komisja Śledcza działa tylko dzięki niemu, bo to on nakłonił posłów PO do zgody na jej powstanie. No i oczywiście też on ustalił, że to poseł PO ma być przewodniczącym, że poseł PiS nie może być wice przewodniczącym, a tematem prac Komisji ma być cała historia powstawania ustawy a nie afera Zbycha, Mira i Rycha, czyli rządu PO. Zatem z wrodzoną uczciwością zapewnił PO bycie sędzią we własnej sprawie. Ostrzegali przed tym już starożytni Rzymianie, mistrzowie prawa.
*****
Ponury obraz lenistwa i braku profesjonalizmu
Słuchając odpowiedzi premiera Tuska podczas przesłuchania w Sejmowej Komisji Śledczej można być w równym stopniu zdziwionym jak i zaniepokojonym brakiem stosowania podstawowych zasad i zwyczajów postępowania w pracy premiera i rządu. Notatki z merytorycznych spotkań premiera, decyzyjnych lub informacyjnych, są lub ich nie ma, uczestników i przebieg odtwarza się z pamięci, premier mówi, że nie lubi nikogo kontrolować, choć to jest jego obowiązkiem, nie sygnuje pism i notatek, które przeczytał, a nawet nie potrafi wskazać tych swoich uprawnień, które przekazał min. Cichockiemu,
*****
O co chodziło?
Szef CBA podczas spotkania z premierem prosił: po pierwsze o pełną dyskrecję, a po drugie o dopilnowanie, aby projekt ustawy hazardowej wychodzący z rządu do Sejmu zawierał zwiększone opłaty od gier hazardowych na rzecz budżetu państwa. Jest ogromnym nadużyciem i celową dezinformacją twierdzenie, powtarzanie bez końca przez premiera, że zastawiono na niego pułapkę, bo zmuszono go do wyboru albo bezczynności albo prowadzenia własnych dochodzeń, czyli wejścia w rolę CBA i innych służb. Tymczasem interes państwa wymagał jedynie pełnej dyskrecji i, jeżeli zajdzie taka potrzeba, stanowczego wprowadzenia do ustawy wyższych opłat.
*****
Nie przeciek tylko co?
Poseł Arłukowicz (SLD) nazwał przeciek informacji o działaniach CBA aksamitnym przeciekiem. Jeśli wierzyć zeznaniom samego premiera, to wezwał on na dywanik Zbycha i Mira, swoich kolegów …w celu wyjaśnienia ich zaangażowania w tym procesie…, czyli po prostu dał im do zrozumienia, że coś złego się dzieje. W sekretariacie mogli się potem łatwo dowiedzieć, że wcześniej był u premiera szef CBA. Mądrej… lepiej: Cwanej głowie dość dwie słowie. A jakie było faktycznie postępowanie premiera? Czy powiedział kolegom wprost, a mętne tłumaczenie przed Komisją podpowiedział mu piar, czy rzeczywiście tylko dał im do zrozumienia, a oni sami szybko pojęli? Tak czy inaczej albo świadomie popełnił przestępstwo albo inteligencją (cwaniactwem) nie dorównuje kolegom. Nawet ta druga, łagodniejsza wersja zdarzeń dyskwalifikuje Tuska.
*****
Nadmiar i kandydatów i haków
PO wciąż odkłada wskazanie kandydata w wyborach prezydenckich. Nie może się zdecydować. Oficjalne stanowisko głosi, że PO w swoich szeregach ma nadmiar osobistości godnych najwyższego stanowiska w państwie. Jednak, tak między wierszami, przewija się też obawa o łatwe znalezienie przez opozycję haków dyskredytujących tę lub inną kandydaturę. A więc, czy to nadmiar kandydatów w PO, czy niedobór osób o całkowicie czystej przeszłości? Mają problem.
*****
Nie odpowiadać wprost i krótko, zamotać i zaplątać
Policzyłem na ile to pytań odpowiedział przed Komisją Śledczą premier Tusk, a na ile b. premier Kaczyński. Otóż Donaldowi Tuskowi członkowie Komisji zadali 255 pytań, natomiast Jarosławowi Kaczyńskiemu niewiele mniej, bo 206 pytań. Posłowie w obydwu przypadkach zadawali pytania w identycznym układzie, w turach, w których każdy z posłów miał do dyspozycji 10 minut. Pytania i odpowiedzi Tuska zajęły 10 tur, pytania i odpowiedzi Kaczyńskiego dwa razy mniej, bo 5 tur. Ile to trzeba mówić, aby zamotać i niewiele powiedzieć. Drodzy P.T. Czytelnicy, wejdźcie na stronę internetową Sejmu i przeczytajcie stenogramy z obu posiedzeń Komisji, sami się przekonacie.
*****
Maciej K. Sokołowski