Jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu robiono wiele, aby zahamować i cofnąć proces likwidacji postkomunistycznych wojskowych służb specjalnych i tworzenia nowego wywiadu oraz kontrwywiadu. Będąca wówczas w opozycji PO opracowała materiał stanowiący "antyraport" wobec raportu z likwidacji WSI. Podważał on zasady oraz procedury weryfikacji b. funkcjonariuszy i żołnierzy WSI. Zarzucał, że "unicestwienie" tych służb – stanowiących oczywistą kontynuację struktur ubeckich, a także służb sowieckich – stanowi zagrożenie bezpieczeństwa kraju, że jest w interesie zwłaszcza Moskwy, gdyż rzekomo odsłania naszą agenturę.
Natomiast od momentu przejęcia władzy przez koalicję PO–PSL rozpoczęły się już konkretne działania.
Prowadzona jest zakrojona na szeroką skalę operacja skierowana bezpośrednio przeciwko Komisji Weryfikacyjnej, w istocie mogąca godzić w prezydenta RP oraz udaremnić jedno ze zrealizowanych założeń IV Rzeczypospolitej – odsunięcie od wpływów byłych oficerów WSI. Z posiadanych przez "GP" informacji wynika, że scenariusz operacji jest niemal powtórzeniem działalności dawnej grupy płk. Jana Lesiaka (oficera UOP, a wcześniej SB) przeciwko partiom i środowiskom prawicowym i niepodległościowym. Warto przypomnieć, że w służbach wojskowych stworzono analogiczną grupę, wywodzącą się wprost z zarządu II sztabu generalnego, kierownictwa WSW, oddziału propagandy specjalnej oraz biura studiów MSW – przed 1989 r. wyspecjalizowaną w zwalczaniu szeroko pojętej opozycji antykomunistycznej, ściśle powiązaną z KGB i GRU. W okresie transformacji te grupy służb specjalnych wrosły w nieformalne mafijne układy finansowo-polityczne, skutecznie funkcjonujące do dziś. W układach tych pojawiają się m.in. Aleksander Lichocki, szkolony w Moskwie (z zarządu I WSW, później szef Agencji Mienia Wojskowego), Waldemar Strzałkowski – b. szef personalny Służby Polsce i ZMP, oraz płk Lucjan Jaworski, wsławiony inwigilacją członków rządu Olszewskiego, zwłaszcza obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Agenturalna kampania medialna
Najbardziej widoczną częścią tej operacji są publikacje medialne, których źródłem informacyjnym lub wręcz inspiracją są byli funkcjonariusze dawnych służb wywiadu i kontrwywiadu PRL cywilnego i wojskowego, a następnie UOP i WSI. Znane są w środowiskach dziennikarskich nazwiska tych oficerów. Przewija się wśród nich postać pewnego pułkownika, pracownika Agencji Mienia Wojskowego, a wcześniej WSW i WSI, który miał inspirować artykuły "GW" na temat śledztwa w SKW i AWB przeciwko Komisji Weryfikacyjnej. To prawdopodobnie stąd "GW" czerpie insynuacje, że ktoś "miał oferować swoje pośrednictwo w kontaktach z członkami Komisji Weryfikacyjnej b. oficerom WSI oczekującym na weryfikację". Podobne usługi proponował też rzekomo "niektórym ludziom biznesu" w celu uzyskania przez nich pozytywnej weryfikacji lub uniknięcia publikacji nazwiska w Aneksie II do raportu z likwidacji WSI. Oczywiście za odpowiednio wysokie korzyści majątkowe. Inny b. oficer wojskowych służb specjalnych informował o osobach związanych z Komisją Weryfikacyjną, które miały oferować sprzedaż materiałów Aneksu do raportu lub nawet całego Aneksu.
Wszystkie te rewelacje są nieprawdziwe. Wiadomo zaś skądinąd, że płk L. próbował straszyć niektórych dziennikarzy, twierdząc, że wie o ich (rzekomych) korupcyjnych związkach z Komisją.
Podobnie wyglądają rewelacje "Dziennika", który zamieścił informację pochodzącą rzekomo od płk. Marka D. i Cezarego L., że "materiały Aneksu można kupić na bazarze". "Dziennik" informacji tej nie sprostował. Media i środowiska dziennikarskie powtarzają też rzekome informacje o oficerach i funkcjonariuszach SKW, powołanych przez byłego szefa tej służby, Antoniego Macierewicza, np. o 17-dniowym szkoleniu oficerów kontrwywiadu wojskowego. Tymczasem ze źródeł, do których dotarła "GP", wynika, że nikt w SKW nie został mianowany oficerem przed upływem rocznego stażu w służbie, w tym półrocznego szkolenia. Media pomijają też istotny fakt, że poważne instytucje rządowe USA i Wielkiej Brytanii bardzo pozytywnie oceniły i raport, i likwidację WSI: "po raz pierwszy w byłych krajach bloku wschodniego zerwano z ciągłością wpływów sowieckich i rosyjskich w wojsku i gospodarce". A Michael Waller z waszyngtońskiego Instytutu Polityki Światowej stwierdził, że raport wzmacnia państwo polskie, gdyż zdemaskował działania rosyjskiej agentury i dopiero teraz NATO-wscy sojusznicy będą mogli ufać polskim służbom. Pośrednim zaś jego skutkiem była wymiana kadr wysokich wojskowych w Czechach i Rumunii.
Milczenie premiera Tuska
W Polsce – zwłaszcza po wyborach 2007 r. – obowiązuje w mediach druzgocąca krytyka Komisji Weryfikacyjnej. Insynuuje się podejrzenia o korupcję wobec niektórych jej członków ("GW" 15–16 marca 2008 r.). Są one zadziwiająco zbieżne z informacjami rozpowszechnianymi przez wspomnianego już pułkownika, b. pracownika ABW. Ale autorzy tekstu powołują się na sygnały z prowadzonych przez ABW i SKW postępowań operacyjnych. Jak stwierdził współautor artykułu Wojciech Czuchnowski, "tekst nie zarzuca nikomu korupcji, piszemy tylko, że ABW sprawdza, czy te pogłoski to nie konfabulacja", zaś dziennikarze mają prawo informować o postępowaniach sprawdzających ABW czy organów ścigania. Jan Olszewski domaga się od premiera Tuska, który jest odpowiedzialny za służby specjalne, aby publicznie zajął stanowisko w tej sprawie. W swoim oświadczeniu napisał, że stwierdza "oczywistą bezpodstawność tych pomówień".
Tymczasem premier milczy. A zarzucając Janowi Olszewskiemu na łamach "Dziennika" w wywiadzie z 23–24 lutego hamowanie i obstrukcję prac Komisji, zapowiada, że weryfikację WSI "dokończymy sami". Zaś w planach legislacyjnych Ministerstwa Obrony Narodowej znajduje się zapowiedziana nowelizacja ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Odpowiedzialny za nią jest wspomniany dyrektor biura prawnego płk Zbigniew L., powołany z naruszeniem prawa.