Julia Pitera, pełnomocnik rządu ds. zwalczania korupcji, ostro zaatakowała prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtykę za to, że nie chciał jej ujawnić danych na temat przeszłości jednego z urzędników państwowych. Jak się okazuje, Pitera chciała wymusić na Kurtyce lustrację osoby, która z mocy ustawy nie podlega lustracji.
– Pani minister wystąpiła o informacje na temat osoby publicznej, której stanowisko nie jest wymienione w katalogu osób pełniących funkcje publiczne wymienionym w ustawie lustracyjnej – mówi „Rz” Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN. W praktyce oznacza to, że gdyby Janusz Kurtyka udostępnił Piterze dane na temat tej osoby musiałby zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za złamanie prawa.
– Posłałam do prezesa IPN zapytanie, czy oświadczenie lustracyjne pewnego istotnego dla funkcjonowania państwa urzędnika jest zgodne ze stanem faktycznym – opowiadała Julia Pitera. – Jedyną odpowiedzią od pana Kurtyki było to, że żadna odpowiedź mi się nie należy – mówiła wczoraj w TVN 24, oburzona.
Andrzej Arseniuk zaprzecza też tym słowom Pitery. – W piśmie skierowanym do pani minister było obszerne wyjaśnienie, w jaki sposób, czyli w oparciu o jakie przepisy, pani minister może uzyskać informacje, o które zabiega. Prezes IPN nie miał podstaw prawnych, aby udzielić informacji w trybie, w jakim zwróciła się do IPN Minister Pitera – wyjaśnia rzecznik.
{sidebar id=4}
tuskwatch.pl/RZ