SENSACYJNE NAGRANIA ROZMÓW OSETYJSKICH POGRANICZNIKÓW
Strażnik graniczny (SG): Słuchaj, wojska pancerne przybyły, czy co?
Oficer dyżurny (OD): Wojska i ludzie.
SG: Przeszły?
OD: Tak, 20 minut temu. Kiedy do ciebie zadzwoniłem, już przybyły.
SG: Było tam wiele wojsk pancernych?
OD: Tak, czołgi, BMP i BRDM-y (bojowe wozy piechoty – red.). Wszystko.
(fragment rozmowy prowadzonej w Cchinwali 7 sierpnia, jeszcze przed wybuchem wojny)
Strażnik graniczny: Razem z tobą?
OD: Tak.
SG: Nie wiem. Zapytam. A co to za pułkownik?
OD: Nie wiem. Ich przełożony, ten co tu dowodzi. BWP i inne pojazdy zostały tu przysłane i tłoczą się. Ludzie stoją wokoło. I on (pułkownik – red.) powiedział, że powinniśmy przeprowadzić inspekcję pojazdów. Nie wiem. I wyszedł.
SG: Sprawdzę to. Zadzwoń do mnie za chwilę.
Jeśli zapis, przekazany m.in. Unii Europejskiej, USA i Francji, jest prawdziwy, Rosjanie złamali zawarte z Gruzją w 2004 roku porozumienie ws. stacjonowania swoich wojsk w Osetii Południowej. Na jego mocy rotacja rosyjskiego batalionu dopuszczalna jest tylko za dnia i przy wysłanym co najmniej miesiąc wcześniej zawiadomieniu strony gruzińskiej.
Zdaniem rzecznika prasowego gruzińskiego MSW Szoty Utiaszwilego "jest to kolejny dowód, że gruziński krok był w samoobronie, a nie był sprowokowanym atakiem".
Rosjanie zaprzeczają
"Niepoważne" – tym słowem określił gruzińskie rewelacje rzecznik prasowy rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko. Jego reakcję przytacza PAP. Rzecznik powiedział, że wszystkie ruchy wojsk są łatwe do namierzenia przez satelity NATO. Podkreślił, że Rosja wysłała swoje wojska do Osetii Południowej, by bronić swoich obywateli dopiero po gruzińskiej agresji, co nastąpiło wieczorem 7 sierpnia.
Z kolei generał Mikołaj Uwarow, rzecznik prasowy rosyjskich wojsk podczas konfliktu powiedział, że były to rutynowe ruchy, które miały dostarczyć zaopatrzenie dla rosyjskiego kontyngentu. – Skoro mamy tu batalion, on potrzebuje paliwa, potrzebuje zaopatrzenia, więc to naturalne że mamy ruchy wojsk – poinformował dowódca "NYT" i dodał, że "gdyby to były duże (rosyjskie) posiłki, nie stracilibyśmy 15 żołnierzy sił pokojowych (w pierwszych godzinach walk – red.)".
tvn24.pl/RZ