Arseniuk powiedział też, że w sprawie tej nie musi być wszczynane żadne nowe śledztwo. – Po przejrzeniu tego co dotychczas zrobiono w IPN będą przywracane postępowania, które już wcześniej funkcjonowały w sprawie tych zbrodni – dodał.
Podkreślił, że prokuratorzy IPN już zajęli się przeglądaniem zgromadzonego wcześniej materiału.
Jak zapowiedział w piątek dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, Muzeum zamierza przekazać IPN kolejne listy z nazwiskami.
– Znaleźliśmy dużo więcej nazwisk żołnierzy, którzy występują jako świadkowie – część nazwisk mamy, wiemy też gdzie są kolejne – tłumaczył Ołdakowski.
Dyrektor muzeum wyjaśnił, że w latach 50. i 60. toczyły się w Niemczech procesy zbrodniarzy z czasów Powstania Warszawskiego. Jednak nikogo w nich nie skazano, "ale przesłuchano bardzo dużo świadków (…). – Te listy powstawały przy tych przesłuchaniach; nikt nikogo nie skazał, ale dokumentacja procesowa była gromadzona – powiedział Ołdakowski.
Podkreślił też, że Muzeum Powstania Warszawskiego liczy na współpracę z Centrum Wiesenthala. – Oni też mają swoje informacje o tych listach, jeżeli każdy dołoży swoje informacje, to będzie jakiś przełom – Polacy zaczną ścigać zbrodniarzy winnych zbrodni w czasie Powstania Warszawskiego – ocenił Ołdakowski.
{sidebar id=4}
Piątkowa "Rzeczpospolita" napisała, że "ścigania katów Warszawy z brygady Dirlewangera i odebrania im rent wojskowych domagać się będzie Centrum Wiesenthala".
Gazeta informowała przed tygodniem, że Muzeum Powstania otrzymało kartotekę członków brygady specjalnej SS dowodzonej przez Oskara Dirlewangera z Austriackiego Czerwonego Krzyża. Lista liczy ponad 70 nazwisk.