Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wprowadzenie waluty euro w 2011 roku w Polsce byłoby "w najwyższym stopniu ryzykowne", a w konsekwencji przyniosłoby obniżenie stopy życiowej Polaków. Jest to reakcja na deklarację premiera Donalda Tuska, który zapowiedział w zeszłym tygodniu podczas otwarcia Forum Ekonomicznego w Krynicy, że rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku.
Według Kaczyńskiego Polska może wejść do strefy euro nawet za 15-20 lat, kiedy – jak powiedział – "będziemy dużo bliżsi przeciętnej w Unii Europejskiej". Niemal identycznych argumentów używa prezydent Lech Kaczyński. Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta zapowiedział, że prezydent przy ocenie wprowadzenia euro nie będzie się kierował korzyściami dla "spekulantów walutowych".
„W sensie ekonomicznym jestem zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzenia w tej chwili euro, bo dla kraju dużo biedniejszego niż przeciętna UE jest to zabieg w najwyższym stopniu ryzykowny. Na pewno obniżający stopę życiową” – powiedział prezes PiS podczas konferencji w Rzeszowie. Jak dodał: „Są tacy, którzy twierdzą, że w ogóle wszystko jest związane z tym zamysłem i że sama obecność w rządzie ministra Rostowskiego, człowieka mającego w tych sprawach pewne doświadczenie, jest wynikiem tego rodzaju planów”. Podkreślił, że "tego rodzaju opinie w Sejmie można usłyszeć od pewnego czasu".
Zdaniem Kaczyńskiego, nawet "jeśli by wziąć w nawias te zastrzeżenia co do ministra Rostowskiego", to wprowadzenie euro jest zabiegiem "zawsze niebezpiecznym, jeśli chodzi o okres przejściowy narażający Polskę na tzw. wstrząsy peryferyjne". Jak argumentował były premier, chodzi o takie sytuacje, gdzie "stosunkowo niewielki kryzys w centrum UE będzie dla nas niezwykle gwałtownym wstrząsem ekonomicznym (…). Dzisiaj jest to w interesie pewnej grupy przedsiębiorców, wcale nie wszystkich przedsiębiorców i obawiam się, że może być w interesie spekulantów. Tych międzynarodowych spekulantów, których w eleganckim języku nazywa się rynkami finansowymi, ale tzw. rynki finansowe to nic innego jak międzynarodowa spekulacja, właśnie głównie walutowa”.
PK