Czesław Kiszczak ma kolejny proces, tym razem o pogwałcenie wolności religijnych. Były PRL-owski szef MSW sądzi się z dwoma milicjantami, których zwolniono w latach 80. za posłanie dziecka do pierwszej komunii i wzięcie ślubu kościelnego.
Według IPN, Kiszczak przekroczył uprawnienia, wydalając ze służby porucznika MO z Koszalina Romualda K.. Powoływał się przy tym na „ważny interes służby”, mimo że nie było żadnych zastrzeżeń do pracownika, a rzeczywistą podstawą zwolnienia było wysłanie przez porucznika córki do pierwszej komunii. Kiszczaka obciąża dodatkowo fakt, gdy w 1990 r. na miejsce milicji powstała policja, K. został przywrócony do służby.
– Udział członków rodziny milicjanta w praktykach religijnych był w PRL podstawą zwolnienia go ze służby przez ministra – zeznał były milicjant , świadek w procesie. Kiszczakowi – który nie przyznaje się do winy grozi do 3 lat więzienia. – Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz zwolnił ze służby kilkuset oficerów i nikt nie ma o to do niego pretensji – tłumaczył się podczas śledztwa.
IPN wyraźnie podkreśla, że to sam minister podpisał rozkaz o zwolnieniu.
We wrześniu 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie zaczął się inny proces Kiszczaka za zwolnienie w 1985 r. ze służby w milicyjnej „drogówce” Tadeusza M. z Tucholi. Wyrzucono go – jak twierdzi oskarżenie – za zawarcie ślubu kościelnego oraz za to, że w rodzinie żony było trzech księży.
fronda.pl/RZ