- Sprawa kontaktów informacyjnych o pseudonimach „Cappino” i „Prorok” to dopiero początek trudnego procesu badania i opisywania komunistycznej pajęczyny w Watykanie – uważa ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Jak dodaje krakowski duchowny, „wbrew hurraoptymistycznym oświadczeniom kolejnych komisji kościelnych w archiwach tak IPN, jak i Instytutu Gaucka w Berlinie znajduje się bardzo wiele nieznanych dotąd dokumentów”. I dodaje, że szczególnie chodzi mu o bardzo bogate archiwum Wydziału III Departamentu I MSW, a także o mikrofilmy i kopie tłumaczone na język rosyjski, które „krążą po całym świecie”.
W jego opinii, do tej pory sięgnęli po nie tylko nieliczni historycy, „na ogół tylko ci niezależni”.
– Dla dobra Kościoła akta te winne być przebadane i opublikowane, aby w ten sposób rozciąć pajęczynę. Tu nie chodzi o żadną zemstę czy sensację, ale o bezpieczeństwo, a także o sprawiedliwość, choć to ostatnie pojęcie ostatnio nie jest modne – pisze na swojej stronie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Ksiądz w wywiadzie dla dziennika „Polska” ujawnia, że natrafił na dokumenty kolejnego współpracownika bezpieki, który przekazywał informacje o papieżu i innych ważnych duchownych w Watykanie. Chodzi o kontakt informacyjny ?Prorok?.
Osoba, ukryta pod tym pseudonimem nie została jeszcze zidentyfikowana. Na długo przed zamachem na
Jana Pawła II KI „Prorok” zbierał szczegółowe informacje dotyczące papieża, dotyczące między innymi jego rozkładu dnia i budowy papamobile.
Wcześniej pojawiły się informacje o KI „Cappino” – pod tym pseudonimem SB zarejestrowała abpa Józefa Kowalczyka. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski dodaje, że źródłem wiedzy dla SB w Watykanie był także KI „Fermo”, czyli abp Juliusz Paetz.