Nie wierzcie politykom - ostrzega ks. Isakowicz-Zaleski biskupów. Mówi także, dlaczego nie jest zadowolony z wyboru nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
– Spodziewałem się zmiany, bo jednak było kilku dobrych kandydatów (…) lepszych, którzy bardziej by reagowali na trudne sprawy w Kościele - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi”. Stało się to jeszcze przed skandaliczną decyzją biskupów o zamknięciu lustracji w Kościele. – Funkcja przewodniczącego to nie tylko kwestia koordynowania spotkań, ale też zabieranie głosu w ważnych sprawach. Zwłaszcza że po śmierci papieża Jana Pawła II wyraźnie brakuje w episkopacie jasnego stanowiska, które mogłoby być przekazane świeckim jako wskazanie, jak należy postępować - dodał duszpasterz Ormian.
Krakowski kapłan krytykuje wiele zjawisk w Kościele, m.in. brak wyrazistego lidera wśród polskich biskupów. – Oczywiście Kościół to wspólnota wszystkich ludzi ochrzczonych i wszyscy wierzymy, że głównym przywódcą Kościoła jest Jezus Chrystus. Ale przy tak wielkim zamieszaniu duchowym jak dzisiaj potrzebni są ludzie, którzy by przekładali Ewangelię Jezusa Chrystusa na język zrozumiały dla współczesnych ludzi - mówi ks. Isakowicz-Zaleski.
Według autora książki „Księża wobec bezpieki na przykładzie diecezji krakowskiej” polscy biskupi utrzymują zbyt bliskie relacje z politykami, co przeszkadza im w pełnieniu swej duszpasterskiej funkcji. Szczególnie, gdy powinni ganić niezgodne z nauczaniem Kościoła posunięcia swoich przyjaciół. – Różne gesty, które kardynał [Dziwisz] wykonuje wobec PO, jak np. rekolekcje dla parlamentarzystów Platformy, poparcie, jakiego udzielił niektórym politykom z tego ugrupowania, pokazują, że on nie jest wolny od takich sympatii. To zła droga, gdy biskup wyraźnie pokazuje swoje sympatie i faworyzuje polityków z jednego ugrupowania twierdzi krakowski kapłan. Kard. Dziwisz nie jest jedynym, który popełnia tego typu błąd. – Widzimy, że część biskupów wiąże się z PO, część z PiS, a inni mają inklinacje do PSL. Nie może tak być, bo biskup musi być ponad tym wszystkim - uważa ks. Isakowicz-Zaleski. – Sojusz ołtarza z tronem, który początkowo daje pewne korzyści, na dłuższą metę kończy się źle. Dwa tysiące lat historii Kościoła pokazały, że tak się kończyło wchodzenie w sojusze z władcami - konkluduje kapłan.
fronda.pl/RZ