Jestem rozczarowany, że Rosja nie przekaże nam „listy białoruskiej”. Stan archiwów posowieckich i orientacja w nich historyków i władz jest tak dobra, że mogliśmy liczyć na istotne dokumenty ws. zbrodni katyńskiej – mówi szef Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka.
We wtorek wieczorem sekretarz prasowy Dmitrij Pieskow oświadczył, że premier Rosji Władimir Putin nie przywiezie do Katynia na spotkanie z szefem rządu Polski Donaldem Tuskiem białoruskiej listy katyńskiej. Wcześniej pojawiły się informacje, że w rosyjskich archiwach natrafiono na nowe dokumenty dotyczące mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Wielu komentatorów w Polsce wskazywało, że mogłaby to być tzw. lista białoruska. Znajduje się na niej 3870 nazwisk Polaków aresztowanych po 17 września 1939 roku na terenie tzw. Zachodniej Białorusi i zamordowanych w Katyniu.
Kurtyka podkreślił, że przekonany jest, iż w archiwach rosyjskich wciąż jest sporo dokumentów, które mogłyby rozświetlić nieznane do tej pory aspekty zbrodni. Dodaje także, że orientacja władzy w dokumentach jest bardzo dobra. – Kiedy mówi się o oczekiwaniu na dokumenty, nie jest to czas potrzebny na poszukiwanie, ale czas na podejmowanie decyzji – dodaje. Zaznacza przy tym, że wciąż jeszcze w Rosji nie zadecydowano jaki strategiczny kierunek Rosja powinna przyjąć jeśli chodzi o zbrodnię katyńską.
Kurtyka deklaruje, że państwo Polskie od Władimira Putina powinno przede wszystkim oczekiwać odtajnienia materiałów rosyjskiego śledztwa katyńskiego i odtajnienia aktu umorzenia tego śledztwa. – Także dostępu do archiwów rosyjskich na potrzeby kwerend katyńskich – dodał.
Kurtyka po raz kolejny zaznaczył także, że przełom w prowadzonym przez Polskę śledztwie ws. mordu katyńskiego jest możliwy tylko wówczas, gdy Rosjanie odtajnią materiały ze swego śledztwa. – Klucz do tej zbrodni jest w Rosji – deklaruje Kurtyka. Przyznaje, że obecnie trudno będzie uzyskać od rosyjskich władz odpowiedzi na nurtujące Polaków pytania. – Sądzę, że ten klucz dostaniemy do ręki wtedy, kiedy sternicy państwowej nawy rosyjskiej uznają, że to się opłaca Rosji – podsumował.
tvn24.pl