Platforma Obywatelska wraz z rządem odtrąbiły sukces polityczny, zachwycone wystąpieniem ekskagebowskiego pułkownika, a obecnie premiera Rosji Władimira Putina na Westerplatte.
W rzeczywistości zaproszenie Putina tylko Polsce zaszkodziło i było ? by ująć to łagodnie ? pomyłką. Premier Rosji przyjechał, powiedział to, co chciał, w stylu neoimperialnym i wręcz został namaszczony przez Tuska na gwiazdę uroczystości podejmowaną niemal hołdowniczo. W odpowiedzi pogroził Tuskowi palcem w sprawie gazu i historii i wyjechał. Nie udał się nawet na uroczystą kolację wydaną przez szefa polskiego rządu. W takim ma go bowiem poważaniu jako partnera politycznego. Honor Polski na uroczystościach uratował więc ponownie prezydent Lech Kaczyński, który nie bawiąc się w poprawność polityczną wyliczył Putinowi w oczy sowieckie zbrodnie.
Operacja ?Putin na Westerplatte? miała być pijarowskim cymesem Platformy i rządu. Skończyła się całkowitą porażką.
Platformersi chcieli pokazać, że ostra wschodnia polityka PiS była błędem, bo z Rosją Putina można rozmawiać tylko w duchu ?sotrudniczestwa?. Dlatego trzeba przełknąć ataki propagandowe płynące z Kremla, przyjąć rosyjskiego premiera i na miękkich nogach rozpocząć nowy etap… Tusk i PO zostali srogo skarceni, czego można było się spodziewać, gdyż w pierwszym lepszym podręczniku historii powszechnej można zobaczyć, jak Rosja traktowała państwa prowadzące wobec niej miękką politykę.
Przede wszystkim więc nie usłyszeliśmy nawet najcichszego słowa ?przepraszam? za Katyń i inne zbrodnie. Znając Rosję i stosunki w niej panujące, niczego podobnego się nie spodziewałem, ale osoby wychowane na stacjach komercyjnych i ?Gazecie Wyborczej? były zalewane pobożnymi życzeniami co do zachowania się Putina.
Tuska jednak brak słowa ?przepraszam? nie wzburzył. Nie mógł, gdyż z jego wystąpienia pod pomnikiem na Westerplatte można było wyciągnąć tezę, że każdy naród ma prawo do własnej oceny historii. To się nazywa podkulony ogon! My krytykujemy 17 września i Katyń, a Rosjanie na to odpowiadają, że nie mamy racji, bo w Katyniu był pensjonat wypoczynkowy… Tak to ma wyglądać.
Miało się też uspokoić propagandowo. I znów nic z tego. Nie minęły dwa dni, a oskarżono Polskę o chęć okradzenia wszystkich nadwiślańskich Żydów i wysłania ich na Madagaskar. Dowiedzieliśmy się również, że jeden z największych polityków polskich doby II Rzeczpospolitej min. Józef Beck, był ? kolejno ? agentem niemieckim, a gdy to kłamstwo nie wypaliło ? alkoholikiem. Prymas Tysiąclecia był z kolei antysemitą. Te oszczerstwa będą się sączyły tym silniej, im dłużej nie będzie odpowiednio silnej reakcji premiera i rządu. Na tę nie ma na co liczyć, gdyż Tusk i jego otoczenie są ?ludźmi podległymi?, nie reagującymi na potrzebę obrony praw narodowych, za to skrzętnie podporządkowującymi się rozkazom zewnętrznym.
W zeszłym tygodniu klub parlamentarny PiS złożył do marszałka Sejmu projekt uchwały w sprawie agresji sowieckiej na Polskę z 17 września 1939 r. Możemy w niej przeczytać, że Armia Czerwona przyniosła śmierć i pożogę, a na porządku dziennym były ludobójstwo, morderstwa, gwałty, grabieże i inne szykany.
Wszystko to święta prawda. Ale pewnie nie dla PO, gdyż Radosław Sikorski, szef MSZ, nerwowo reagując na krytykę PiS w sprawie Putina, oskarżył tę partię o ?zerwanie z rzeczywistością?.
Tymczasem to on, a także premier, reszta rządu oraz ?funkcyjni? PO zapadli na tę przypadłość. No bo jak inaczej określić opinię marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, że ?trzeba pomóc Rosji w oderwaniu się od złej przeszłości. Od stalinizmu?.
Takie apele czy deklarowana przez Warszawę polityka miłości wobec Kremla przynoszą same szkody, dlatego nie są śmieszne. Świadczą wyłącznie o głupocie i naiwniactwie ich autorów.
PIOTR JAKUCKI
Nasza Polska 36/2009