W marcu 1968 roku, podobnie jak wielokrotnie wcześniej i później, tylko Kościół katolicki stanął po stronie narodu i w obronie krzywdzonych.
W połowie maja 1968 r. zostałem przeniesiony do bloku nr X więzienia na Rakowieckiej w Warszawie, gdzie siedzieli więźniowie kryminalni. W celi nr 36 spotkałem Bogdana R. 18-letniego chłopaka z Legionowa pracującego w warsztacie ślusarskim. Był już po wyroku, dostał 3 lata więzienia za to, że na jednym z płotów legionowskich napisał „Katyń pom…” . Nie zdążył dokończyć – złapała go milicja. Mówił z podziwem o demonstracjach studenckich i chciał bym go zapewnił, że dożyjemy czasów, gdy obalimy komunizm i ukarzemy okupantów. Nie wiem co mam mu dziś powiedzieć.
Ruch wolnościowy i niepodległościowy
Wydarzenia marcowe to seria demonstracji, starć ulicznych i strajków studenckich trwających od 8 marca do połowy kwietnia 1968. Objęły one wszystkie polskie uczelnie i prawie całą ówczesną społeczność akademicką, a to znaczy kilkaset tysięcy osób. Nie był to jednak bunt wyłącznie studentów. Na 2700 zatrzymanych wówczas przez milicję – studenci stanowili zaledwie około 700 osób, pozostali, podobnie jak Bogdan R. z Legionowa, dołączyli do protestów studenckich widząc w nich początek ogólnonarodowego ruchu antykomunistycznego. Demonstracje marcowe wpisywały się bowiem w poruszenie zainicjowane w 1966 r. obchodami Tysiąclecia Chrztu Polski. To ówczesne pielgrzymki obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, publiczne Msze Święte i demonstracje uliczne (m.in. w Warszawie) pokazały całemu narodowi, że mimo okupacyjnego reżimu można się komunistom publicznie przeciwstawić.
Bezpośrednim impulsem do marcowej rewolty był wiec solidarnościowy przeciw wyrzuceniu z Uniwersytetu Warszawskiego dwu studentów Henryka Szlajfera i Adama Michnika . Obaj byli wcześniej związani z ruchem komunistycznym, z działającą tam frakcją rewizjonistyczną liczącą na liberalną ewolucję i „socjalizm z ludzką twarzą”. Gdy jednak sprzeciwili się aktualnej polityce PZPR, zdobyli sympatię studentów. Choć więc początek demonstracjom dały środowiska lewicowe – ruch studencki bardzo szybko przybrał charakter wolnościowy i narodowy. Rezolucje pisane na wiecach i strajkach domagały się wolności słowa, wolności nauki, Mszy Świętej w radio, demokracji. No i oczywiście wypuszczenia więzionych kolegów i powrotu ich na studia.
Komunistyczna kampania nienawiści i manipulacji
Spontanicznie na uczelniach powstawały struktury organizacyjne ruchu oporu. Wiece wydziałowe wyłaniały przedstawicieli tworzących władze (komitety) ogólnouczelniane. Stworzono własną straż porządkową, gazety, wydziały aprowizacyjne. Studentów otaczała powszechna sympatia wyrażająca się m.in. w stosach darów przynoszonych pod bramy strajkujących uczelni. Po przeciwnej stronie barykady było nie tylko ZOMO i ORMO (zwane „Golędzinowem” od miejscowości gdzie ćwiczyły szturmowe oddziały milicji) oraz aparat partyjno-państwowy. Najbardziej dotykała nas brutalna i kłamliwa propaganda gazet, radia i telewizji. Kampania fałszu i nienawiści próbowała wmówić Polakom, że nasz ruch wolnościowy jest manipulowany przez grupy syjonistyczne a my w istocie jesteśmy sterowani przez byłych stalinowców.
Propaganda ta wyrażała toczącą się wówczas walką w partii komunistycznej. Obie zwalczające się frakcje próbowały odwołać się do społeczeństwa. Jedni mówili o „socjalizmie z ludzką twarzą”, drudzy sięgali po antysemityzm, który był ważnym narzędziem rozgrywek wewnątrz ruchu komunistycznego. Cała ta manipulacja okazała się nieskuteczna. Polacy nie uwierzyli w socjalizm i odrzucili antysemityzm. Odpowiedzią studentów- ale i całego społeczeństwa – było słynne (i niestety wciąż często aktualne) hasło: „prasa kłamie”.
W imieniu całego Narodu, nie jednej wąskiej grupy
W czasie wydarzeń marcowych rozpoczęto prace nad całościowym programem politycznym, który ujmowała Deklaracja Ruchu Studenckiego napisana przez Jakuba Karpińskiego i ogłoszona na ostatnim wiecu na Uniwersytecie Warszawskim w dniu 28 marca. Mówiła ona o pluralizmie politycznym, zniesieniu cenzury, reformie gospodarczej, niezależnym sądownictwie, wolnych związkach zawodowych i o Trybunale Konstytucyjnym. W kraju pozostającym pod okupacją sowiecką i rządzonym dyktatorsko przez partię komunistyczną były to żądania rewolucyjne.
W 1968 roku, podobnie jak wielokrotnie wcześniej i później, tylko jedna instytucja stanęła po stronie narodu i w obronie krzywdzonych. 21 marca Kościół katolicki wystosował „Słowo Episkopatu Polski o bolesnych wydarzeniach”, a 19 kwietnia szerzej wypowiedziała się Komisja Główna Episkopatu. Kościół protestował przeciwko represjom, domagał się zwolnienia aresztowanych, wyrażał solidarność z demokratycznymi i wolnościowymi dążeniami: „wszyscy członkowie Narodu i obywatele państwa mają prawo do kształtowania wspólnego dobra wedle uzasadnionych przekonań i w oparciu o własne sumienie. Z powodu odmienności przekonań nikt nie może być zniesławiany jako wróg”.
Wydarzenia marcowe były ważnym etapem odzyskiwania przez Polaków podmiotowości i istotnym momentem rozpadu partii komunistycznej. Szkoda więc, że dzisiaj próbuje się zawłaszczyć ten dorobek przez jedno wąskie środowisko, które stanowiło zaledwie kroplę w morzu represjonowanych wówczas Polaków…
Antoni Macierewicz